Procedury wprowadzone przez rząd w oświacie w związku z epidemią COVID-19 na jednym z porali społecznościowych podsumował w niedzielę dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Legionowie Mariusz Borkowski, choć jak zaznaczył na wstępie, zwykle nie wypowiada się publicznie na temat polityki.
Do placówki, którą kieruje Mariusz Borkowski, uczęszcza 1300 dzieci, a w skład zespołu wchodzą przedszkole i szkoła podstawowa. W minionym tygodniu w jego szkole pojawiły się przypadki zachorowań u dwóch nauczycieli i jednego ucznia. W sobotę dowiedział się o pozytywnych wynikach testów u kolejnych dwóch nauczycieli, a w niedzielę o potwierdzeniu wirusa u kolejnego ucznia i piątego już nauczyciela. W każdym z tych przypadków dyrektor w czasie teoretycznie wolnym od pracy sam musiał przeprowadzić „wstępny” wywiad epidemiologiczny, sporządzić listy osób „z kontaktu” i przekazać je do sanepidu. Ponieważ sanepid jest przeciążony pracą, sam musiał też poinformować rodziców uczniów „z kontaktu” o nałożeniu na nich kwarantanny. Jednocześnie aż do niedzielnego popołudnia czekał na decyzję sanepidu w sprawie zawieszenia pracy przedszkola i oddziałów szkolnych. Do końca nie wiedział też, którzy nauczyciele ostatecznie będą mogli przyjść w poniedziałek do pracy i jak w związku z tym ma zorganizować lekcje dla 59 oddziałów. Jak mówi dyrektor, o sytuację nie obwinia skrajnie przeciążonego sanepidu, ale błędne decyzje ministerstwa, które pozostaje głuche na sugestie i uwagi działaczy oświatowych.
Poniżej cała wypowiedź dyrektora:
– Panie Ministrze (przyp. red. Minister Edukacji Narodowej Dariusz Piontkowski), jest sobota 17 października 2020 – około godziny 11.00 dostaje informację o pozytywnym wyniku u dwóch nauczycieli w przedszkolu. Cóż robię? Ano sobota czy nie, to wdrażam procedurę współpracy z sanepidem. Nie wiem, czy Pan wie, co to oznacza, więc króciutko wytłumaczę – przeprowadzam wywiad epidemiologiczny, oczywiście wstępny, choć nie wiem, czy on się różni od właściwego. Przygotowuję listę osób, które w konkretnych dniach mogły mieć kontakt z osobą pozytywną, w międzyczasie kontaktuję się z Organem Prowadzącym (tu ukłony do mojej Pani Naczelnik, która tak jak ja pracuje 24h/dobę), informuję rodziców o zaistniałej sytuacji, przekazuję, że sanepid będzie się kontaktował z rodzicami dzieci, których dotyczy sytuacja, zbieram zrozumiałe „pomyje” od rodziców, bo przecież znaczna część z nich pracuje zawodowo, żeby Pana „rząd” mógł mieć środki na pospolite rozdawnictwo. I czekam… sobota godzina 14.00 czekam… sobota godzina 16.00 czekam, sobota godzina 18.00 czekam, sobota godzina 20.00 czekam, bo przecież muszę coś rodzicom napisać , ustalić organizację pracy przedszkola od poniedziałku, więc czekam. Uff godzina 21.14 – patrzę na swoją prywatną komórkę (tak, tak nie wszyscy mają służbowe komórki i diety) dzwoni i to nawet sanepid. Jakaż radość w mym sercu zapanowała ogromna, Panie Ministrze, wreszcie czegoś się dowiem. Odbieram… i..??? I słyszę prośbę, aby poinformować rodziców z grup, których dotyczy pozytywny wynik u nauczycieli, że są na kwarantannie od 19.10.2020 do 22.10.2020 (lub 23.10.2020- tego jeszcze nie wiadomo), gdyż sanepid nie zdąży wszystkich „obdzwonić”. I żeby była jasność Panie Ministrze, wcale nie mam pretensji do miłych Pań z sanepidu, wręcz jestem wdzięczny, że w odróżnieniu od moich znajomych koleżanek i kolegów dyrektorów ja mam kontakt z tą miłą instytucją, a oni często tego zaszczytu nie mają. Pewnie Pan nie pomyślał, że PSSE będą niewydolne z uwagi na brak zwiększenia kadry do obsługi takich „molochów” jak ten, którym ja kieruję. No nic… wracając do tematu, oczywiście na prośbę sanepidu wysyłam informację do rodziców o przymusowej kwarantannie i informuję, że sanepid będzie sukcesywnie dzwonił do zainteresowanych. Tylko wie Pan jaki jest problem, że nadal nie mam odpowiedzi na swój wniosek w sprawie zawieszenia pracy przedszkola? Nadal nie wiem, jak organizować pracę od poniedziałku, bo sanepid jeszcze nie zadzwonił do nauczycieli, którzy mogli mieć (może nieznaczący) kontakt z osobami pozytywnymi…. I nadal nie wiem, czy będą objęci kwarantanną… i nadal nie wiem, kogo w poniedziałek mam w pracy a kogo nie. No nic… pełen optymizmu myślę sobie, że w końcu jutro niedziela…
Panie Ministrze, jest niedziela 18.10.2020 r. godzina 8.00…9.00….10.00…11.00 nic . Nadal nic nie wiem. Wreszcie godzina 12.31 – dostaje informację o kolejnym pozytywnym wyniku- tym razem u ucznia szkoły podstawowej klasa „7”….i cóż robię Panie Ministrze? Ano wdrażam kolejną procedurę, kontaktuję się z sanepidem, organem prowadzącym, przeprowadzam wywiad jak wyżej, informuję rodziców i nauczycieli, zbieram listy uczniów i nauczycieli, którzy potencjalnie mogli mieć kontakt z dzieckiem pozytywnym (mimo środków ochrony, bo szkoła ogromna). Wysyłam do sanepidu i co robię czekam….. 🙂 Tak Panie Ministrze, ja nadal czekam… Czekam na odpowiedź na wczorajszy wniosek jak i na dzisiejszy…. pełen optymizmu, atrakcyjnie spędzając niedzielę… czekam. Uwaga Panie ministrze, jest godzina 14.05 – odbieram telefon. Nie, nie, Panie Ministrze, to nie sanepid. To kolejny przypadek pozytywnego wyniku u ucznia, tym razem w oddziale „6”, no i już chyba wie Pan, co będę zaraz robił? Wie Pan? Tak Panie Ministrze ! wdrażam procedurę ….. która oczywiście chwile trwa, jak Pan wypróbuje to się Pan przekona, Pewnie Panu zajęłoby to dłużej, ale proszę się nie martwić, jak Pan tyle razy co ja przejdzie całość to będzie Pan mistrzem. I co dalej? Czekam…bo przecież bez opinii sanepidu ani rusz, choć i działacze np. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, czy ZNP Panu tłumaczyli, co należy zmienić. Wiem ZNP Pan chyba średnio lubi, to może jakiś pierwszy lepszy artykuł z portalu internetowego? np Oko. Press
Ale cóż, kosztem życia rodzinnego działam kolejny wolny dzień i oczywiście …czekam…..Wiem, wiem Panie Ministrze mój zawód to powołanie, dlatego cierpliwie czekam. Zresztą gdybym nie czekał pewnie powiedziałby Pan że jestem nieudolny …znam Pana „mądrości” niemalże na pamięć.
Panie ministrze , uwaga godzina, 16.00 dziennik elektroniczny librus oraz iprzedszkole rozgrzane do czerwoności więc co robię? No już nie czekam… dzwonie do sanepidu…ponaglam… tłumaczę, że muszę już wiedzieć jak organizować prace dwóch jednostek od poniedziałku (jutra), rodzice muszą wiedzieć, co dalej. Słyszę, że badają….no z jednej strony rozumiem, bo jednostek w powiecie jest wiele, ale z drugiej strony, co mnie to obchodzi, że Pan nie pomyślał wdrażając taką procedurę. No ok., może coś optymistycznego -po chwili telefon. Uwaga !!! mam telefoniczną zgodę na zawieszenie pracy 4 ( z 10) grup przedszkolnych oraz wszystkich oddziałów (31 )klas 4-8 w SP. I wie Pan co? To jeszcze nie koniec, teraz wreszcie przygotowuję organizację (dzięki Bogu mam wicedyrektorów), piszę do rodziców z konkretami, bo przecież sam nie mogłem podjąć odpowiednich decyzji, bo przecież Pan nie ufa ani nauczycielom, ani dyrektorom. Ale, że nie szanuje Pan też rodziców, którzy również ponoszą konsekwencję Pana pomysłów, to się dziwię. W końcu są wśród nich pewnie i Pana wyborcy.