Z Tomaszem Kołodzińskim, prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) w Legionowie oraz Markiem Karpowiczem, pracownikiem miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej (OPS), będącym koordynatorem ds. Covid-19 w mieście, rozmawiam o zadaniach, którym przyszło im się zmierzyć w dobie pandemii koronawirusa.
Magdalena Siebierska: Strażacy ochotnicy aktywnie uczestniczą w zwalczaniu epidemii koronawirusa w Legionowie. Czy ten trudny dla nas wszystkich czas dołożył Wam dodatkowych obowiązków?
Tomasz Kołodziński (TK): Według przepisów nie przybyło nam żadnych nowych obowiązków w czasie pandemii. Wzięliśmy je na siebie na zasadzie dobrowolności – w statusie OSP mamy ujętą pomoc dla mieszkańców Legionowa i właśnie w takich kategoriach traktujemy nasze nowe zadania. Wszyscy wokół wyciągają ręce po pieniądze za pracę przy koronawirusie, my robimy to w ramach wolontariatu. Pomagamy nie tylko tym potencjalnie zdrowym przebywającym na kwarantannach. Pomagamy głównie tym, którzy na koronawirusa są chorzy.
Marek Karpowicz (MK): Jedną z czynności, którą wykonujemy w dobie pandemii jest odbiór śmieci od osób chorych. Ten problem pojawia się głównie na legionowskich blokowiskach. Kontaktujemy się z takimi osobami i odbieramy od nich śmieci. Robimy to oczywiście w kombinezonach ochronnych, a worki ze śmieciami pakujemy do worków czerwonych. Na każdym osiedlu jest kontener przeznaczony na te tzw. skażone śmieci. Najczęściej zdarza się jednak tak, że pakujemy je do specjalnie zakupionej w tym celu przyczepki i wywozimy je na teren miejskiej elektrociepłowni. Przekazujemy chorym, aby zbierali śmieci i trzymali je na balkonach. Potem – pod koniec okresu ich obowiązkowej izolacji – umawiamy się na ich odbiór. Teoretycznie dzień po zakończeniu takiej izolacji sami mogliby te śmieci wyrzucić, ale prawo mówi, że te śmieci są w dalszym ciągu skażone.
TK: Podkreślę w tym miejscu, że wszystkie zadania związane z obsługą wyłącznie osób chorych na Covid-19 wykonują tylko strażacy ochotnicy. Nie robi tego ani straż miejska, ani służby socjalne. Oprócz odbioru od takich osób śmieci, dowozimy im leki, wyprowadzamy ich psy na spacery, czy też robimy im zakupy.
MK: Nie wyprowadzamy wszystkich psów. Ostatnio mieliśmy zgłoszenie od rodziny, gdzie wystąpił Covid-19, a która miała amstaffa do wyprowadzenia. Podczas rozmowy telefonicznej osoby te zaznaczyły, że pies jest agresywny oraz że toleruje tylko wybrane osoby. Oczywiście w takiej sytuacji odmówiliśmy pomocy, z uwagi na zagrożenie naszego bezpieczeństwa. W przypadku zakupów, to osobom kwarantannowanym robi opieka społeczna, a osobom chorym robimy my. Zdarza się też, że chorym dowozimy ciepłe posiłki – tak jest np. w przypadku osób, które przed chorobą korzystały z pomocy legionowskiego OPS w zakresie żywienia.
W ciągu dnia jest Pan pracownikiem legionowskiego OPS-u, popołudniami zaś zakłada Pan mundur strażaka ochotnika i dalej pomaga Pan mieszkańcom. Jak udaje się Panu połączyć tyle obowiązków? Nie jest Pan wyczerpany?
MK: Obecnie łączę kilka funkcji – mimo zmęczenia, daję radę. Z ramienia legionowskiego OPS oddelegowano mnie do koordynacji zadań wykonywanych w ramach walki z epidemią koronawirusa w Legionowie. Kiedy kończę tę pracę, zaczynam służbę w OSP i też w głównej mierze wykonuję pracę związaną z obsługą Covid-19. To właśnie popołudniami wraz z innymi strażakami ochotnikami odbieramy od chorych legionowian śmieci, robimy im zakupy,czy też dostarczamy leki.
Jakby Pan zobrazował Waszą pracę w statystykach np. z ostatniego miesiąca?
MK: Od 19 października strażacy z OSP Legionowo wyjeżdżali ponad 20 razy, odwiedzając łącznie ponad 200 rodzin zamieszkujących bloki w Legionowie. W większości odbieraliśmy od nich śmieci – takich wyjazdów realizujemy obecnie po kilkanaście dziennie. Oprócz tego, 12 razy dostarczaliśmy im żywność, 4 razy ciepłe posiłki i 2 razy leki. W pracę przy Covid-19 zaangażowanych jest 4 strażaków z legionowskiej OSP. Tylko w ostatnim miesiącu przejechaliśmy blisko 500 kilometrów po samym Legionowie. Za naszą pracę otrzymujemy ekwiwalent w kwocie 11 zł za godzinę udziału w akcji.
Czy legionowianie doceniają Waszą pomoc?
TK: Wielu legionowian chorych na koronawirusa nie wie, co ma zrobić ze śmieciami. My nie dajemy rady wszystkich obdzwonić. Większość osób, którym pomogliśmy, jest nam wdzięcznych, ale zdarzają się też i bardzo przykre dla nas sytuacje.
MK: Wielu mieszkańców dziękuje nam np. w sms-ach, a ich dzieci machają nam z okien. Pomogliśmy np. pani, której dzieci ze względu na alergię musiały mieć odpowiedniej marki pampersy – pojechaliśmy wtedy do Lidla i zakupiliśmy odpowiedni asortyment. Pani była bardzo zadowolona. Są też i tacy, którzy się nas boją, albo są wobec nas agresywni. Na osiedlu przy ulicy generała Bolesława Roi spotkała nas taka niemiła sytuacja – chory na Covid-19 pan zamiast siedzieć w domu wyszedł na klatkę schodową i zaczął się awanturować, mając do nas pretensje, że zablokowaliśmy komuś tam dojazd i migaliśmy światłami. Zdarzyło się też, że jeden z chorych rzucał w nas tymi śmieciami – ale miało to miejsce w innej części Legionowa.
Czy w związku z tym, że macie ciągły kontakt z koronawirusem, jesteście regularnie testowani?
TK: Testów w kierunku Covid-19 nie robimy, ale żaden z naszych ochotników od kwietnia tj. od momentu kiedy zaczęliśmy te zadania wykonywać – nie rozchorował się. Bardzo dbamy o odpowiednie zabezpieczenia pod postacią m. in. kombinezonów ochronnych, masek, gogli, rękawiczek i regularnej dezynsekcji. W tym zakresie bardzo mocno wspiera nas miasto Legionowo. Dostaliśmy też pomoc z Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza. Ostatnio miasto zakupiło dwa specjalistyczne urządzenia do dezynsekcji obiektów użyteczności publicznej. Lada dzień ten sprzęt do nas trafi, ponieważ to właśnie my będziemy go obsługiwać. Wykorzystamy go do dezynsekcji np. szkół, przedszkoli, czy też pomieszczeń OPS-u.
Czy z uwagi na przeciążenie pacjentami chorymi na Covid-19 załóg ratownictwa medycznego, straż pożarna częściej udziela pomocy osobom, które nagle znalazły się w stanach zagrożenia życia np. doznały zawału serca, czy też udaru mózgu? Czy teraz macie więcej takich interwencji?
TK: Jesteśmy na to przygotowani i interweniujemy, tak jak zresztą i w czasach, w których nie było jeszcze epidemii. W stanach zagrożenia życia pacjentów możemy rozpocząć czynności ratunkowe np. przy użyciu defibrylatora, ręczną reanimację, czy też podać im tlen. Nie możemy jednak wykonywać np. wkłuć, czy też podawać im leków. Wówczas musimy czekać na przyjazd ratowników medycznych.
MK: W czasie epidemii wzrosła liczba takich interwencji, ale jest to wzrost nieznaczny.
Legionowskiej OSP przybyło obowiązków. Czy w związku z tym wzrosły jej potrzeby?
TK: O tak! Na pewno przydałby się nam dodatkowy samochód, którym moglibyśmy odbierać śmieci od chorych na Covid-19 legionowian. Nasz bus nadający się do tych celów, ostatnio się zepsuł. W związku z czym – mam nadzieję, że tylko chwilowo – zostaliśmy uziemieni. Wcześniej wydaliśmy 5,5 tys. zł na przyczepkę, którą dołączaliśmy do tego auta i do której pakowaliśmy odebrane od mieszkańców śmieci.
MK: Niewykluczone, że na dniach pozyskamy na zasadzie wypożyczenia samochód właśnie do tych transportów covidowych.
TK: Wystąpiliśmy też do miasta o zwiększenie budżetu, tylko o te koszty związane z utrzymaniem odziedziczonego po Państwowej Straży Pożarnej (PSP) budynku OSP przy ulicy Adama Mickiewicza w Legionowie. Mam tu na myśli stałe koszty takie jak m. in. ogrzewanie, oświetlenie, czy woda.
MS: Dziękuję za rozmowę.