Legionowo. Sesja nadzwyczajna. Prezydent: „Nie zamierzam uczestniczyć w tym nielegalnym postępowaniu”. Opozycja zażenowana

pierwszasesjalegionowo1

Rada Miasta w Legionowie kadencji 2018-2023, fot. GP/kg (archiwum)

Prezydent Roman Smogorzewski nie tłumaczył się ze szczegółów sprzedaży jednej ze swoich działek. Stwierdził, że opozycja za publiczne pieniądze urządza bezsensowną awanturę, w czasie, kiedy on walczy z epidemią i kolejnym lock- downem. Złożył radnym życzenia owocnych obrad i się rozłączył…

Dzisiaj (12 marca), na wniosek legionowskiej opozycji przeprowadzono zdalną nadzwyczajną sesję Rady Miasta w sprawie sprzedaży nieruchomości przez prezydenta Smogorzewskiego, do jakiej doszło 15 lat temu. Sprawę badała ostatnio Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga i ją umorzyła. Szerzej opisywaliśmy ten temat w tej wiadomości.

 

To polityczny show?!

Opozycja jeszcze w lutym domagała się od prezydenta Romana Smogorzewskiego wyjaśnień, co do okoliczności, w których 15 lat temu w miejscowym magistracie doszło do wielu nieprawidłowości w zakresie gospodarki nieruchomościami. Wtedy też padło wiele pytań, ale niestety większość z nich pozostawiona została bez żadnej odpowiedzi. Stąd pomysł organizacji sesji nadzwyczajnej. Mimo, że doszło do tego spotkania i tak żadna z podniesionych przez opozycję kwestii nie została wyjaśniona. Prezydent Roman Smogorzewski stwierdził, że w Polsce obowiązuje powaga rzeczy osądzonej, a jego sprawa została już przecież prawomocnie osądzona i to nie przez legionowskich, tylko przez warszawskich śledczych. Poza tym legionowska rada nie jest żadną komisją śledczą, a jej dzisiejsze zebranie jest nielegalne.  – Dzisiejsza sesja to brak szacunku dla demokratycznej decyzji rady miasta. Ta sprawa się przedawniła i nie można jej w legalny sposób procedować. Nie zamierzam uczestniczyć w tym nielegalnym postępowaniu. To polityczny show! Za publiczne pieniądze urządzacie bezsensowną awanturę, w czasie, kiedy my walczymy z pandemią i lock-downem. Właśnie tym się teraz będę zajmować! To są prawdziwe problemy mieszkańców. Żegnam Państwa i idę do realnej pracy na rzecz mieszkańców. Życzę owocnych obrad – dodał i się rozłączył.

Wnioski opozycji

Zatkało mnie. Jestem zażenowana tym wystąpieniem – oceniła prezydencką orację radna Małgorzata Grabowska-Kozera z Prawa i Sprawiedliwości (PiS). Mimo, że prezydent Roman Smogorzewski tylko na kilka minut pojawił się na nadzwyczajnej sesji, trwała ona przeszło 2 godziny. Opozycyjni radni różnymi wnioskami formalnymi próbowali zmusić głowę naszego miasta i podległy mu urząd do ustosunkowania się do uchybień wytkniętych przez prokuraturę. Padły też propozycje dotyczące prób uzyskania przez miasto odszkodowania od osoby, która stając się właścicielem prezydenckiej działki uzyskała do niej darmowy dojazd. Rekompensata ta miałaby zaś dotyczyć tych wszystkich lat, w których udostępniony przez ratusz teren był nieodpłatnie użytkowany. Wszystkie te postulaty nie nabrały jednak żadnej mocy prawnej, bo większość rządząca Legionowem tj. radni Koalicji Obywatelskiej (KO) i Porozumienia Samorządowego (PS) po kolei je odrzucali. – To bardzo dobry pokaz dbania o legionowskie mienie – oceniał radny Mirosław Grabowski ze stowarzyszenia Nasze Miasto Nasze Sprawy (NM NS).

Będzie więcej nadzwyczajnych sesji?

Nadzwyczajna sesja Rady Miasta upłynęła też pod znakiem dyskusji o dietach radnych. Przyczynkiem do niej były zarzuty marnotrawienia publicznych pieniędzy, które padły z ust prezydenta Romana Smogorzewskiego w stronę opozycji. Oburzeni tymi zarzutami radni Bogdan Kiełbasiński i Mirosław Grabowski z NM NS jeszcze raz potwierdzili, że diety im należne za dzisiejsze (12 marca) spotkanie zwrócą na rachunek ratusza z poleceniem ich przeznaczenia na fundusz walki z Covid-19. Zaproponowali też, aby również i inni radni to uczynili. Jednak, oprócz nich, nikt inny publicznie takiej deklaracji nie złożył.  Radny Dariusz Petryka, niegdyś związany z PiS zachęcił legionowską opozycję do częstszego zwoływania sesji nadzwyczajnych w mieście. Stwierdził, że to jedyna droga do dyskusji nad jej pomysłami, które nie są wprowadzane do porządku obrad przez większość rządzącą miastem.  Zastrzegł jednak, że to wymaga zmian w wynagradzaniu samorządowców. Podrzucona przez niego nowelizacja legionowskich diet miałaby zaś polegać na wynagradzaniu radnych za tylko jedną sesję w miesiącu, nawet gdyby takich spotkań było w jednym miesiącu znacznie więcej.