Koniec patologii?

520451c01a038.jpg

To, źe Legionowo przystąpiło do programu zapobiegającego bezdomności zwierząt na terenie gminy, trzeba nazwać wielkim sukcesem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, źe nasze miasto weszło właśnie w nowy etap radzenia sobie z problemami, o których niewielu z mieszkańców zdawało sobie sprawę.  

Wałęsające się zwierzęta to przede wszystkim zagroźenie dla źycia i zdrowia mieszkańców miasta. Kaźda gmina ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa, dlatego psy, które były agresywne trafiały do schroniska. Przez minione lata, kiedy mieszkańcy zgłaszali takie sytuacje, zwierzętami zajmowali się straźnicy miejscy. Nie mieli ani sprzętu, ani odpowiednio przygotowanych samochodów. Dlatego przekonanie ich, by przyjechali na miejsce i zabrali psa, było bardzo trudne. W póżniejszych latach gminy podpisywały umowy z weterynarzami, którzy mieli za zadanie wyłapanie psów oraz ze schroniskami, które miały opiekować się zwierzakami.

Polskie patologie

Wadliwy system powodował patologiczne sytuacje. Niektóre gminy płaciły za martwe psy jak za źywe, podpisywano fałszywe raporty i nikt z urzędników nie interesował się zwierzętami. Schroniskom zaleźało na przyjęciu zwierząt, bowiem za nimi szły pieniądze. Poniewaź w ostatnich latach płacono za przyjęcie psa od 1200 do 3000, liczyła się przede wszystkim rotacja. Fundacje, które opiekowały się schroniskami, często łamały prawo. Zebrane pieniądze nie były w źaden sposób kontrolowane. Nikt teź nie sprawdzał ile rzeczywiście padłych zwierząt jechało do spalarni. Oszczędzano na leczeniu oraz szczepieniu zwierząt. Zwierzęta nie były sterylizowane i kastrowane. Często te agresywniejsze zamykano razem, by zagryzały się wzajemnie. Nie sprawdzano adopcji, bowiem niektórzy zasłaniali się niesłusznie prawem o ochronie danych osobowych. Źadne słuźby weterynaryjne skutecznie nie prowadziły kontroli, które doprowadziłyby do likwidacji patologii.

Gdzie trafiały psy?

Środowiska związane ze schroniskami walczyły bezustannie o pieniądze oraz uczestniczyły w kolejnych sprawach sądowych. Legionowskie gminy podpisywały umowy ze schroniskami w Józefowie, w Chrcynnie oraz z przytuliskiem w Jabłonnie. Schronisko w Józefowie zostało oficjalnie zamknięte przez Powiatowego Lekarza Weterynarii. Powodem były m.in. przepełnienie schroniska, braki w dokumentacji, zły stan techniczny budynków czy nieutwardzonego wybiegu. Schronisko, które przeszło pod nadzór wojewódzkiego inspektoratu nielegalnie przyjmowało zwierzęta i praktycznie tylko dzięki pracy oraz zbiórce pieniędzy wolontariuszy nadal funkcjonuje. Schronisko w Chrcynnie to zamknięty ośrodek, do którego nie mają wstępu wolontariusze. Wyniki kontroli oraz liczba padłych psów sugerują najgorsze. Jedynie jabłonowskie przytulisko posiada dobre wyniki i sterylizuje zwierzęta. Jego właścicielka otworzyła schronisko pod Nowym Dworem Mazowieckim i podpisuje kolejne umowy z gminami, powoli przejmując rynek.

Pies musi być oznaczony

Właśnie z tych powodów przystąpienie Legionowa do programu bezpłatnego chipowania jest milowym krokiem, który zapewni z roku na rok ograniczenie bezdomności i wydatków z budźetu gminy. – Zgodnie z nową ustawą kaźdy właściciel wyprowadzający psa w miejsca publiczne, powinien wiedzieć o obowiązku oznaczenia psa – przypomina Komendant Ryszard Gawkowski. – Moźe to być chip, podpisana obroźa lub identyfikator. Warto jednak skorzystać z okazji i bezpłatnie zachipować pupila. Kiedy się zgubi, łatwiej będzie go moźna znależć.

Zamiast 80 zł

W Legionowie jest około 3500 psów – mówi Krzysztof Włochiński z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie w Legionowie. – Zakładamy, źe co roku mamy do czynienia z 7 % rotacją – tłumaczy powody, dlaczego akcja chipowania musi być kontynuowana co roku. W tym roku UML zarezerwował pieniądze dla 560 psów. To pierwsza część programu pilotaźowego. Do tej pory kaźdy, kto chciał oznaczyć psa, musiał zapłacić około 80 zł. W Legionowie, by skorzystać z darmowego chipowania, wystarczy zgłosić się do jednego z czterech gabinetów weterynaryjnych połoźonych przy ul. Królowej Jadwigi 6, ul. Słowackiego 8c, ul. Husarskiej 28 oraz ul. Jagiellońskiej 8. Urząd zamierza w przyszłości powiększyć liczbę tych punktów do sześciu. 

Baza zwierząt

Do tej pory zachipowano około 100 zwierzaków. Kaźdy z nich został wprowadzony do bazy Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt. Weterynarze przesyłają ze swoich lecznic do Gdańska karty psów, które od tego momentu widnieją w spisie legionowskich zwierząt. UML zamierza zakupić czytniki, przede wszystkim dla Straźy Miejskiej oraz dla osoby zajmującej się odławianiem zwierząt z terenu Legionowa. Obecnie takimi czytnikami dysponują lekarze oraz Iwona Kowalik, właścicielka schroniska w Nowym Dworze Mazowieckim współpracująca z UML. Kaźdy znaleziony pies będzie mógł zostać sprawdzony, czy ma właściciela. – Mam nadzieję, źe straźnicy dostaną czytnik – mówi komendant Gawkowski. – Bez tego nie wyobraźam sobie pracy. Czytnik w zaleźności od jakości kosztuje od 700 zł do 1500 zł.

Mamy deklarację, źe w przyszłym roku podobne programy ruszą w innych gminach – mówi Krzysztof Włochiński. Być moźe do Legionowa dołączą sąsiednie gminy.

Iwona Wymazał