Od kilku miesięcy głośno jest w gminie Wieliszew o hodowli świń, która znajduje się w Skrzeszewie. Gospodarstwo działa od 8 lat, jednak od ponad roku swoje uwagi co do jego prowadzenia ma część okolicznych sąsiadów. Narzekają na różne uciążliwości wynikające z hodowli trzody. W sprawie tej interweniował już Urząd Gminy Wieliszew, Powiatowy Lekarz Weterynarii i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Czy cała sprawa skończy się w sądzie?
Od ponad roku w Skrzeszewie w gminie Wieliszew głośno jest o sporze pomiędzy właścicielami hodowli świń rasy mangalica a okolicznymi sąsiadami. Hodowla powstała w 2013 roku i mieści się na działce rolnej o pow. 0,7 ha, gdzie ok. 4000 metrów kwadratowych jest przeznaczonych na gospodarstwo. Obecnie hodowanych jest na niej blisko 140 świń tej rasy. Część najbliższych sąsiadów oraz mieszkańców wsi skarży się na uciążliwości związane szczególnie z fetorem, szczurami i insektami. Po nieudanych próbach rozmów spór przeniósł się na płaszczyznę formalną, kontrole różnych urzędów aż na zebrania wiejskie. Postanowiliśmy zebrać opinie ze wszystkich stron, które uczestniczą w tym konflikcie.
We wrześniu ubiegłego roku reporter Gazety Powiatowej spotkał się z właścicielem hodowli, panem Marcinem Fronczakiem i Panem Markiem, jego tatą. Chcieliśmy dowiedzieć się więcej o hodowli świń rasy mangalica a także naocznie przekonać się, czy problemy, które podnoszą sąsiedzi są uzasadnione. Po dojechaniu na miejsce zdarzenia nasz dziennikarz musiał przebrać się w specjalny kombinezon ochronny i podpisać listę osób wchodzących na teren hodowli. Jak powiedział nam Pan Marcin Fronczak takie środki bezpieczeństwa są przez niego stosowane, żeby zminimalizować ryzyko przeniesienia choroby ASF. Zwierzęta są trzymane na świeżym powietrzu. Wokół rzeczywiście roznosił się nieprzyjemny zapach, naturalny dla zwierząt tego gatunku. Rozmawialiśmy o hodowli.
Panowie, kiedy została założona hodowla i jak dużo zwierząt obecnie Państwo posiadacie?
Pan Marek: Cała hodowla działa na tym terenie od kwietnia 2013 roku. Obecnie posiadamy około 140 zwierząt. Są to zarówno młode osobniki, jak i dorosłe. Rzeczywiście, nie jest to mała liczba. Jakiś czas temu było to jedno z największych stad świń rasy mangalica w Polsce. Konflikt zaczął się z konkretnymi sąsiadami jakieś dwa, trzy lata temu. Miałem nadzieję, że z sąsiadami, którzy się sprowadzili i pobudowali, będę miał normalne relacje, ale niestety tak się nie stało i są zgrzyty. Szkoda, ponieważ znałem się z ojcem tej Pani. Sąsiadka wszędzie, gdzie tylko może zaczyna na nas donosić, do wszystkich możliwych urzędów. Mieliśmy kontrole między innymi Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Dochodzi też do pewnych absurdów, również ze strony Urzędu Gminy Wieliszew, ponieważ właścicielem hodowli jest mój syn Marcin, a kontrole są przysyłane do mnie.
Czy hodowla jest pod stałą kontrolą Powiatowego Lekarza Weterynarii?
Pan Marcin: Co roku mamy kontrole z Powiatowego Instytutu Weterynarii, gdzie hodowla jest cały czas pod nadzorem. Ta hodowla jest zarejestrowana zgodnie ze wszystkimi wymogami. Między innymi Urząd Gminy zarzuca nam w tym roku, że nie wpuszczamy kontroli, ponieważ zasłaniamy się ASF-em. Jednak jak przekazał mi Powiatowy Lekarz Weterynarii jeszcze dwa, trzy lata temu w promieniu dwóch kilometrów od naszej hodowli znaleziono około 30 dzików zarażonych i my się utrzymaliśmy dzięki temu, że przestrzegamy rygorystycznych norm bezpieczeństwa. Sami rolnicy i hodowcy muszą uważać, ponieważ tą chorobę często sami ludzie przenoszą na ubraniu. Jeżeli, ktoś z ulicy jest do nas na hodowlę wpuszczany jest ubierany w specjalny strój ochronny, który ogranicza rozprzestrzenianie się ASF.
Rozumiem, ale to znaczy, że nie wpuszczacie tych kontroli z Urzędu Gminy? To prawda?
Pan Marcin: Nie możemy oczywiście za każdym razem wpuszczać kontroli z Urzędu Gminy czy WIOŚ ze względu na ryzyko zakażenia ASF i bioasekuracji. Ze względu na ASF staramy się na teren hodowli nie wpuszczać nikogo. W końcu inspekcje weszły na teren.
Czym różni się hodowla świń mangalica od normalnych świń hodowlanych?
Pan Marcin: My mamy nietypową hodowlę, czyli w systemie wolnego wybiegu. Zwierzęta są cały czas na dworze. Według zasad polega to na tym, że zwierzęta muszą mieć odpowiedni teren jako wybieg według wytycznych weterynaryjnych plus wiatę osłonową. Mamy tak pobudowane te wiaty, że zwierzęta mają nawet więcej powierzchni o 6 metrów na sztukę niż przewidziane minimum w przepisach.
Próbowaliście Państwo porozumieć się z sąsiadami, którzy zgłaszają swoje uwagi, co do Państwa hodowli?
Pan Marek: Niestety, Ci sąsiedzi, starają się narzucić swoją wolę. Sąsiedzi pobudowali na działce obok dom. Zarzucają mi, że mamy na części posesji jakieś graty i nieporządek. Rzeczywiście, kiedyś miałem składowisko złomu i pozostało po prostu część z tych rzeczy. Spotykamy się też z zarzutami, że wylewamy szambo albo gnojowicę, że z tego powodu w powietrzu unosi się odór. Nie potwierdziły tego kontrole. Spotkaliśmy się również z zarzutem, że karmimy świnie przeterminowanym dżemem. Rzeczywiście moje świnie dostają czasem dżem porzeczkowy lub truskawkowy. My jako hodowla mamy podpisaną umowę z dużym zakładem przetwórczym, za zgodą Powiatowego Lekarza Weterynarii. Odbieramy często produkty, które są źle zapakowane lub nie spełniają norm wizualnych, żeby można je było wystawić do sprzedaży dla ludzi. Są to produkty pełnowartościowe odżywczo, które mają ważne daty przydatności. W końcu zebrałem wszystkie te donosy kierowane pod naszym adresem i złożyłem zawiadomienie na policję, że jest to nękanie.
Fetor fermentującego jedzenia jest nie do zniesienia
Po rozmowie z hodowcami umówiliśmy się na spotkanie z najbliższymi sąsiadami hodowli w Skrzeszewie. Rozmawialiśmy z Panią Urszulą i Panem Tomaszem, którzy mają bardzo wiele zastrzeżeń co do jej funkcjonowania.
Od kiedy hodowla stała się dla Państwa uciążliwa, kiedy zaczęliście Państwo interweniować w tej sprawie?
Pani Urszula: Zaczęliśmy interweniować w czerwcu 2020 roku, ponieważ sposób prowadzenia hodowli stał się dla nas bardzo uciążliwy, wręcz uniemożliwia nam korzystanie w pełni z naszej nieruchomości. Chodzi o smród, hałas, mnożące się owady i gryzonie. Boimy się wypuścić 5-letnie dziecko na zewnątrz do ogrodu. Zwierzęta podchodzą pod samo ogrodzenie, przeciskają ryje pod siatką. Towarzyszy nam brak poczucia bezpieczeństwa, spokoju, brak możliwości wypoczynku, ponieważ przy takim fetorze nie da się przebywać na zewnątrz. Praca w ogrodzie taka jak koszenie trawy czy pielęgnacja drzewek jest utrudniona przez odór i insekty. Naprawdę ciężko wytrzymać. Poza tym właściciele hodowli wylewają nieczystości pod ogrodzenie naszej nieruchomości i sąsiadów. My w pobliżu mamy ujęcie wody pitnej i boimy się o jego stan. Myślimy, że są to nieczystości z zagród zwierząt oraz z pokarmów, które Panowie przywożą w beczkach, w puszkach i słoikach, następnie zlewają to wszystko i pozostałości wylewają przy ogrodzeniu. Takie miejsce, jest siedliskiem zarazków i bakterii, dlatego zaczęliśmy interweniować.
Jakie są Państwa główne zastrzeżenia do prowadzonej hodowli świń?
Pan Tomasz: Nasz problem zaczął się wraz z tym, kiedy właściciele hodowli przestali parować ziemniaki i gotować dla świń a zaczęli zwozić gotowe pokarmy w puszkach, słoikach i ogromnych beczkach, np. kukurydza, ketchup, dżem, przeciery warzywne i owocowe. Te beczki, puszki i słoiki przechowywane są na zewnątrz, latem w pełnym słońcu. Kiedy to wszystko jest otwierane podczas przygotowywania posiłku i w trakcie karmienia, odór jest nie do wytrzymania. Nie da się wtedy przebywać na zewnątrz. Nawet, jeżeli zwożone produkty są nieprzeterminowane, to przechowywane latem na słońcu, są tak sfermentowane, że w momencie otwarcia w okolicy nie da się wytrzymać. My musimy wyłączać wentylację w domu a o wyjściu na zewnątrz nie ma mowy. Dla nas nie jest problemem sama hodowla, my nie żądamy, żeby ten Pan ją zlikwidował. Zależy nam na tym, żeby te zwierzęta były normalnie karmione, żeby zniknął odór z pokarmów. Chcielibyśmy, żeby właściciel hodowli zadbał o czystość na terenie hodowli oraz zaczął przeciwdziałać rozprzestrzeniającym się owadom i gryzoniom. Kiedy przez całe lato sąsiad wylewał jakieś substancje przy ogrodzeniu i pojawiły się tam owady, zaczęliśmy wykonywać opryski przeciwko owadom, to zadzwonił na nas na policję, że trujemy pszczoły.
Próbowaliście Państwo porozumieć się z właścicielem hodowli w tej sprawie?
Pani Urszula: Kiedyś zapytałam sąsiada, czy mógłby zrobić oprysk i dezynsekcję, ponieważ owadów jest bardzo dużo i jesteśmy ciągle pogryzieni. Inni sąsiedzi również zostali pogryzieni przez pchły, które rozprzestrzeniły się w całym ich domu. Musieli wykonać dezynfekcję całego domu. Złapali taką pchłę i weterynarz, do którego poszli powiedział, że jest to świńska pchła. W odpowiedzi od właścicieli hodowli usłyszałam, żebym zadzwoniła do powiatowego lekarza weterynarii. Nie chcieli z nami w ogóle na ten temat rozmawiać. Chodziło o zwykłą rozmowę sąsiedzką. Sąsiad zarzuca nam, że my podnieśliśmy grunt podczas budowy domu i zalewamy jego nieruchomość, co jest całkowitą nieprawdą. Braliśmy geodetę, żeby to udowodnić, ponieważ napisał skargę do nadzoru budowlanego.
Gdzie Państwo zwracaliście się w tej sprawie o interwencję?
Pani Urszula: Interweniowaliśmy w Urzędzie Gminy Wieliszew. Wiemy, że urzędnicy próbowali skontrolować nieruchomość pod względem utrzymania czystości i porządku, ale nie zostali przez właściciela nieruchomości wpuszczeni na jej teren. Z tego, co wiemy gmina przekazywała sprawę dalej, jeżeli nie było to w jej kompetencjach. Właściciel hodowli ma pretensje i zarzuca nękanie Wójtowi Gminy Wieliszew i jego pracownikom, ponieważ reagują na prośby mieszkańców. Byłoby dziwne, gdyby urzędnicy nie reagowali w tej sprawie. Nie nazwałabym tego nękaniem. Wydaje mi się, że gmina ma prawo sprawdzić niepokojące sygnały od mieszkańców i je zweryfikować. Dzwoniliśmy również na policję podczas wylewania nieczystości przez sąsiadów. Właściciel hodowli podczas interwencji policji powiedział, że są to wody opadowe z zagród zwierząt. Funkcjonariusze zarzucili mu, że nie mogą to być wody opadowe, ponieważ wody opadowe nie śmierdzą. Kiedy zwróciliśmy się do Komisariatu Policji w Wieliszewie o decyzję w tej sprawie, dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy stroną w tej sprawie i nie możemy dostać odpowiedzi. Zwróciliśmy się wtedy o pomoc do Urzędu Gminy Wieliszew. Po piśmie Wójta Gminy Wieliszew, który zwrócił się do policji, ta wydała pismo, że była to jednak woda opadowa (ale przecież woda opadowa tak nie śmierdzi). Uważamy, że jeżeli sąsiada zalewają „wody opadowe” może zwrócić się o pomoc do Straży Pożarnej a nie przelewać ją komuś pod ogrodzenie.
Czy inni sąsiedzi również narzekają na te same uciążliwości co Państwo?
Pan Tomasz: Tak. Dlatego wspólnie zwróciliśmy się do Kancelarii Adwokackiej z prośbą o pomoc. Jeżeli właściciel hodowli nie podejmie działań w celu zminimalizowania negatywnych skutków prowadzonej hodowli na nasze dobra osobiste będziemy dochodzić swoich praw w sądzie. Nasz pełnomocnik wysłał na razie zawiadomienia w tej sprawie do właściciela hodowli i do firmy Dawtona, skąd są te produkty przywożone. Mecenas czeka na odpowiedzi od wszystkich stron, gdzie pisma zostały wysłane.
Urzędy przekazują sobie pisma
O hodowlę w Skrzeszewie zapytaliśmy w Urzędzie Gminy Wieliszew. Chcieliśmy się dowiedzieć, jakie kroki zostały podjęte przez urzędników i co udało się zrobić. Jak wyglądały kontrole na terenie hodowli, czy udało się je przeprowadzić i jakie są jej efekty? – Sprawa uciążliwości hodowli świń w Skrzeszewie trafiła do Urzędu Gminy Wieliszew w formie skargi sąsiedzkiej w czerwcu 2020 roku. Urząd Gminy Wieliszew nie jest organem właściwym do wszczynania postępowań administracyjnych w/w sprawie, dlatego zgłosił zawiadomienia: do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z prośbą o sprawdzenie legalności i stanu technicznego zabudowań na nieruchomości Pana Fronczaka, Powiatowego Inspektoratu Weterynarii o przeprowadzenie kontroli hodowli oraz sprawdzenia minimalnych standardów utrzymania zwierząt gospodarczych, do Powiatowego Inspektora Sanitarnego z prośbą o kontrolę w oparciu o ustawę o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska – prośba o przeprowadzenie kontroli w kwestii przestrzegania zagadnień Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganiu dalszemu zanieczyszczeniu. Organy te rozpoczęły postępowania administracyjne (…) Ponadto Wójt Gminy Wieliszew próbował rozmawiać ze stronami sporu starając się polubownie rozwiązać problem. – poinformowała naszą redakcję Weronika Dzięgielewska z Referatu Informacji i Promocji Urzędu Gminy Wieliszew.
Po odpowiedzi Urzędu Gminy Wieliszew sprawdziliśmy, co w tej sprawie ustalił Powiatowy Inspektor Sanitarny i Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Okazało się, że obie instytucje przekazały sprawę do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim.
Temat głośny w całej wsi
Temat hodowli świń w Skrzeszewie pojawił się na zebraniu wiejskim. Niestety nie był na nim obecny właściciel hodowli. Z jego relacji wynika, że nie został poinformowany, że jego gospodarstwo będzie przedmiotem dyskusji. O spojrzenie na tą sprawę zapytałem sołtys Skrzeszewa Panią Sylwię Kuskę.
Na co skarżą się mieszkańcy Skrzeszewa?
Sylwia Kuska: Zgłaszane skargi dotyczyły uciążliwości, z jakimi spotykają się w codziennym życiu sąsiedzi Pana Fronczaka. Ich głównym zastrzeżeniem jest zapach generowany przez hodowlę oraz niestosowne przechowywanie żywności dla zwierząt. Są to czynniki, które według relacji sąsiadów uniemożliwiają im codzienne funkcjonowanie. Uwagi dotyczące hodowli świń zgłaszali także inni mieszkańcy Skrzeszewa, nie tylko najbliżsi sąsiedzi.
Podjęła Pani może jakieś działania, żeby pogodzić obie strony konfliktu. W ogóle da się coś tu zrobić?
Sylwia Kuska: Moim celem było stworzenie takich warunków, aby skłonić obie strony do wspólnej rozmowy. Starałam się doprowadzić do znalezienia rozwiązania tej trudnej sytuacji obie skonfliktowane strony. Niestety, jak dotąd nie miałam możliwości jakichkolwiek negocjacji z Panem Fronczakiem. Z sąsiadami Pana Fronczaka rozmawiałam kilkukrotnie na ten temat i znam ich stanowisko. Jak wspomniałam wcześniej, jedyną możliwością znalezienia rozwiązania jest dialog. Nadal będę do niego dążyła. Uważam, że stworzenie warunków do wspólnej rozmowy może nie rozwiąże wszystkich problemów, ale na pewno sprawi, że każda ze stron przedstawi swoje argumenty. Wówczas jest pole do znalezienia jakiegokolwiek rozwiązania. Obecnie, niestety stoimy w miejscu.
Cała sprawa była również poruszana na zebraniach sołeckich.
Sylwia Kuska: Był i jest to temat dyskutowany w naszej społeczności. Podczas zebrań sołeckich rozmawialiśmy o uciążliwościach, z którymi spotykają się mieszkańcy Skrzeszewa. Niestety właściciele hodowli nie pojawiają się na żadnych zebraniach sołeckich, dlatego ta sprawa jest tak trudna do rozwiązania. Od czerwca 2020 r. jestem w stałym kontakcie z Wójtem Gminy Wieliszew oraz Referatem Ochrony Środowiska w związku ze zgłoszeniami jednego z mieszkańców dotyczącymi ww. Hodowli.
Dwie kontrole WIOŚ
Swoje kontrole na terenie gospodarstwa przeprowadził m. in. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w 2020 i 2021 roku. Wysłaliśmy pytania do WIOŚ dotyczące przeprowadzonych kontroli na terenie hodowli i decyzji jakie zapadły. – Pierwsze zgłoszenie związane z prowadzoną hodowlą świń rasy Mangalica w Skrzeszewie wpłynęło do WIOŚ w Warszawie Delegatury w Ciechanowie w dniu 7 lipca 2020 r. od Wójta Gminy Wieliszew. We wniosku o interwencję wskazano, że prowadzona hodowla powoduje uciążliwości wykraczające poza granice działki. Wójt wnioskował o przeprowadzenie kontroli w oparciu o zagadnienia dotyczące przestrzegania przepisów Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu. – przekazała redakcji Gazety Powiatowej Milena Nowakowska, Starszy Specjalista ds. Kontaktów z Mediami i Promocji z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Okazuje się, jednak, że nie było to jedyne zawiadomienie jakie wpłynęło do WIOŚ z Urzędu Gminy Wieliszew. – Kolejny wniosek o interwencję wpłynął w dniu 19 kwietnia 2021 r. od Kierownika Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Wieliszew. Zgłoszenie dotyczyło niewłaściwego postępowania z nieczystościami płynnymi na terenie nieruchomości, na której prowadzona jest hodowla świń. Urząd Gminy Wieliszew przesłał do WIOŚ informację o ustaleniach z przeprowadzonych czynności kontrolnych dot. stanu wybiegu po ulewnych deszczach (MWIOŚ pismem z dnia 25.06.2021 r. przekazał tę informację zgodnie z właściwością rzeczową i miejscową do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim). – dodaje Milena Nowakowska z WIOŚ.
Były zastrzeżenia, ale je uchylono
WIOŚ przeprowadził kontrole na terenie gospodarstwa 20 stycznia 2021 r i 9 kwietnia 2021 r. Początkowo inspektorat miał pewne zastrzeżenia. – Ustalenia przeprowadzonej przez WIOŚ kontroli wykazały nieprawidłowości w zakresie przestrzegania przepisów Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu, przyjętego rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 12 lutego 2020 r. (Dz. U. z 2020 r., poz. 243) w zakresie przechowywania nawozów naturalnych, powodującego przedostawanie się odcieków do wód i gruntu z terenu wybiegu dla zwierząt gospodarskich. Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska decyzją z dnia 9 lipca 2021 r. nakazał właścicielowi hodowli usunięcie naruszenia w terminie do 30 września 2021 r. – informuje redakcję Gazety Powiatowej Milena Nowakowska. Właściciel hodowli złożył jednak odwołanie od tej decyzji do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. – Od wydanej decyzji Strona złożyła odwołanie wnosząc, że nie ma możliwości ukształtowania wybiegu, co jest spowodowane naturalnym zachowaniem świń oraz że świnie rasy Mangalica od lat są przystosowane do życia na pastwisku i do swojego funkcjonowania potrzebują błota. Organ II instancji po rozpatrzeniu odwołania, decyzją z dnia 27 września 2021 r. uchylił zaskarżoną decyzję w całości i umorzył postępowanie organu pierwszej instancji (WIOŚ) w całości. – dodała przedstawicielka WIOŚ.
Powiatowy Lekarz weterynarii nie stwierdził uchybień
Organem, który regularnie kontroluje skrzeszewską kontrolę jest Powiatowy Lekarz Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim. Zapytaliśmy Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim, Macieja Wierzchonia o wyniki jego kontroli przy Górnej w Skrzeszewie. Usłyszeliśmy, że ostatnie kontrole, które odbyły się w 2020 roku (kontrola bioasekuracji zwierząt) i w 2021 roku (kontrola dobrostanu zwierząt) nie wykazały nieprawidłowości w gospodarstwie. Również doraźna kontrola stada w związku z podejrzeniem ASF nic nie wykazała. Co do żywienia zwierząt w gospodarstwie przy ulicy Górnej w Skrzeszewie Powiatowy Lekarz Weterynarii zwrócił uwagę, że pasza produkowana jest przez właścicieli na bazie produktów spożywczych, roślinnych, przeznaczonych dla ludzi, ale wycofanej z obrotu. Jak zauważył PIW jest to pasza dobra dla świń. Zastrzeżenia inspektora dotyczyły tyko tego, że sąsiednie działki są położone wyżej od posesji, na której mieści się hodowla świń przez co w czasie większych deszczów wybiegi dla zwierząt są zalewane wodą.
Sprawa gospodarstwa w Skrzeszewie nie jest prosta. Mieszkańcy mają swoje racje, bo gospodarstwo może być uciążliwe. Odór czy zwierzęta towarzyszące takie jak owady lub gryzonie zawsze będą się pojawiać przy tego typu działalności. Za akceptowalne uznaje to Powiatowy Inspektor Weterynarii. Z drugiej strony każdy chce móc w pełni dysponować swoją nieruchomością. Czy ograniczenia spowodowane legalną hodowlą mogą być kwestionowane? Być może powinny być w jakiś sposób kompensowane? Bez rozmowy i próby dojścia do konsensusu jedynym rozwiązaniem wydaje się decyzja sądu. Ale czy ona będzie sprawiedliwa dla obu stron? Będziemy przyglądać się rozwojowi sprawy i na bieżąco informować czytelników o postępach.