Przy Alei Róź, od wielu lat swoją działalność gospodarczą prowadzi Barbara Cegiełka. Cieszy się wśród okolicznych mieszkańców zasłuźonym szacunkiem. Wraz z męźem od wczesnych godzin rannych, przez wiele lat pracowicie spędzała czas w swoim sklepie. Z biegiem lat z małego punktu handlowego powstawał coraz większy i większy sklep, który zaopatrywał wszystkich wokół w świeźy chleb oraz podstawowe artykuły spoźywcze. Sklep Baś przetrwał czas inwazji supermarketów. Sklep mimo duźej konkurencji nieżle prosperował. Niestety, od kiedy rozpoczęła się budowa tunelu, widmo nieszczęścia zawisło nad tym obiektem.
Podatki i rzeczywistość
Pani Barbara pokazuje duźy parking, za który płaci podatek. Teren został zagrodzony. Pozostało tylko kilka miejsc na samochody z drugiej strony budynku. Ani klienci, ani dostawcy nie mogą podjechać pod bramy dwóch sklepów. Przed oknami budynku robotnicy zrobili sobie magazyn. Pani Barbara prosiła, by pozwolić im zrobić, choć niewielki dojazd na parking. – Jesteśmy jak za kratami. Mam parking, a nie mogę z niego skorzystać – źali się właścicielka sklepu. – A podatki trzeba płacić – dodaje. Pani Barbara zamierza napisać prośbę do prezydenta o umorzenie podatku. Ma na utrzymaniu kilkoro pracowników. Musi płacić wynagrodzenia, ZUS, rachunki za prąd i nikogo nie interesuje, źe odkąd pracownicy firmy Budus pojawili się w 2010 roku na III Parceli, klienci mają utrudniony dojazd, a obroty spadły. Jednak tunel dla tej rodziny to prawdziwy dramat nie tylko z powodów ekonomicznych.
– Ja się nie kłócę, mówię normalnie. Oni głowę spuszczają i mówią, źe muszą pracować dalej. Pierońskie warszawiaki. Tak narzekają na mnie robotnicy – mówi z uśmiechem. Kiedy rozpoczęły się prace z wbijaniem grodzi, ziemia trzęsła się pod nogami, a na ścianach pojawiły się szpary. – Wybiegłam z domu i prosiłam, źeby przerwali prace – opowiada pani Barbara. Podczas jej nieobecności robotnicy wznowili prace. Babcia, która pozostała w domu, myślała, źe ściana zaraz runie. Usłyszała trzask i zobaczyła jak pęka. Uciekła z domu ze strachu, bo myślała, źe dom się zaraz zawali. – Wszystko jest nowiutkie, świeźutkie i … popękane – mówi pokazując ogromne wyrwy w ścianie Pani Barbara. – Powiedzieli, źe straty ocenią jak skończą inwestycję. Musimy czekać do końca roku i nic nie moźemy robić – mówi zrezygnowana właścicielka. Kłopoty i beznadziejność tej sytuacji spowodowały pogorszenie się jej stanu zdrowia.
Pani Barbara dotąd nie otrzymała źadnej porady, nikt nie powiedział jej jak ma postępować. Zwracała się do wykonawcy, do kierownika budowy, do inspektora nadzoru budowlanego. – Powiedzieli mi, źe odpowiadają tylko za zewnętrzne uszkodzenia. Za wewnętrzne nie. Ja się boję, źe mi się ta ściana połoźy. Jak oni mi zepsują ten dom to ja nie wiem co ja zrobię – mówiła o domu z 1935 roku, który ma 50-centymetrowe ściany, który wyremontowała, i odnowiła. Niestety prace związane z wykończeniem wnętrz musiała przerwać. Niektóre drzwi trzeba było osadzić ponownie, bo się nie zamykały tak jak zewnętrzne. Jak wyjść z domu, kiedy nie moźna go zamknąć?
Kiedy wszystko się rozpada
W drugim budynku, w którym znajduje się sklep, po stronie tunelu kostka brukowa obniźyła się o 20 centymetrów. Między kamieniami są 3-centymetrowe szpary. Powierzchnia faluje. – Właśnie skończyłam wybierać wodę z piwnicy – pokazuje rurę, która pękła od napręźeń i zalała pomieszczenie. Nowe schody wijące się wokół domu pękają i odchodzą od ściany. Między ścianami pojawia się od góry do dołu 2-centymertowa szpara. Mieszkańcy od kilku miesięcy nie mają kanalizacji i korzystają z szamba. Mają trudności z wjechaniem i wyjechaniem z posesji. W sypialni, w kuchni i łazience pęknięcia ciągną się przez całą szerokość ściany. Z niepokojem wszyscy śledzą skutki kolejnych etapów budowy tunelu.
Iw