W drugiej kolejce rozgrywek I ligi mężczyzn KPR Legionowo pokonał w niedzielę na własnym parkiecie aspirującego do gry w Superlidze Piotrkowianina Piotrków Tryb. 34:28 (16:16)
i tym samym jest jednym z pięciu zespołów, które mają na swoim koncie komplet zwycięstw. Już w najbliższy weekend legionowian czeka wyjazdowe starcie ze stołeczną Warszawianką.
Początek niedzielnego spotkania należał do szczypiornistów KPR-u Legionowo. Już po czterech minutach gospodarze prowadzili 3:0. Wydawać się mogło, że legionowianie wykorzystają ten dobry początek i przez cały czas będą kontrolować wydarzenia na parkiecie. Niestety po niegroźnej kontuzji Tomasza Buleja i dwuminutowej karze dla Tomasza Kasprzaka gra KPR-u nieco się posypała. Goście nabrali rozpędu i w dziesiątej minucie doprowadzili do remisu 6:6. Przez następne dwadzieścia minut spotkania to gospodarze musieli gonić wynik. KPR notował wiele strat w ataku, co skutkowało szybkimi kontrami i stratami bramkowymi. Wydaje się, że w pierwszej połowie starcia to drużyna KPR-u dłużej i dokładniej rozgrywała swoje akcje, ale nie dawało to wymiernego rezultatu. Sporą część bramek KPR zdobył dzięki rzutom z dystansu, nie starając się omijać obrony rywali. Przy dłużej rozgrywanych akcjach Piotrkowianina obrona KPR-u sprawowała się dobrze – na nieszczęście podopiecznych trenera Lisa, częściej były to jednak szybkie akcje, na które gospodarze nie znajdywali recepty. Dobrą nie tylko pierwszą połowę, ale w zasadzie cały mecz, zaliczył Paweł Gawęcki, który był pewnym punktem ataku gospodarzy. Pierwsza połowa co prawda zakończyła się remisem, ale lepiej w niej zaprezentował się zespół z Piotrkowa, który nie dość, że odrobił straty, to na dodatek wyszedł w pewnej chwili na wyraźniejsze prowadzenie, tracąc je w dwóch ostatnich minutach i pozwalając KPR-owi na zdobycie trzech bramek.
Skuteczniej w obronie
Drugą część spotkania ponownie lepiej zaczęła drużyna gospodarzy, która po czterech minutach wyszła na prowadzenie, odskakując co chwilę na jedną lub dwie bramki różnicy. Między słupkami legionowskiej drużyny dobrze prezentował się Piotr Ner, ratując w kilku sytuacjach swój klub przed stratą bramki – najbardziej wtedy, kiedy to goście grali w przewadze liczebnej. Od czternastej minuty starcia KPR powoli budował swoją przewagę wychodząc na trzybramkowe prowadzenie, który utrzymywało się do dwudziestej trzeciej minuty. Wtedy to dwaj zawodnicy gości pogubili się przy wyprowadzaniu akcji, oddając piłkę za darmo przeciwnikowi. Od tej pory przewaga KPR-u zaczęła rosnąć jeszcze szybciej. W ostatnich minutach kontuzji doznał Gawęcki, ale na szczęście nie wpłynęło to negatywnie na ekipę trenera Lisa, która spokojnie dowiozła zwycięstwo do końca meczu. Przez całą drugą połowę goście mieli spore problemy z wykorzystaniem swojej liczebnej przewagi. Co prawda w drugiej odsłonie więcej czasu przy piłce spędzali właśnie szczypiorniści z Piotrkowa, ale dzięki temu KPR mógł popisać się lepszą obroną, niż w pierwszej części gry – szybsze wyprowadzanie akcji pozwoliło gospodarzom na wywalczenie w pełni zasłużonych dwóch punktów.