Doniesienia do CBA i prokuratury na serocki urząd

52045b924f0f9.jpg

– Państwo jesteście urzędnikami. Nie można kłamać. Jesteśmy w takim wieku, że nie będziemy robić z siebie błaznów – powiedział do sekretarza Tadeusza Kanownika, kierowniczki referatu Anny Komoli Kazimierz Popielarz, który po kilku latach miał już dość próśb i fikcyjnych według niego komisji. Stracił cierpliwość i złożył doniesienie o podejrzeniu przestępstwa do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Cała historia zaczęła się 5 lat temu, kiedy Kazimierz Popielarz mieszkający między ulicą Radzymińską i Kościuszki w Serocku, zgłosił się do urzędu z prośbą o interwencję w sprawie sąsiada, który na swoją działkę nawiózł dużą ilość ziemi. Po usypaniu kopca przesunęła się krawędź skarpy i zmienił się kierunek spływu wody opadowej. Góra nasiąkającej deszczówką ziemi spowodowała zawilgocenie ścian i zagrzybienie budynku Kazimierza Popielarza. Właściciel działki i kopca, Mirosław Kordowski, oświadcza, że nabył działkę od urzędu gminy w 2004 roku. Jak twierdzi, był zły, ponieważ sam chciał ją kupić. Przyznaje, że nawiózł ziemię, ale po interwencji urzędu wykonał wszystko, by spełnić żądania sąsiada. – Sprawa była już zakończona – opowiadał Mirosław Kordowski. – Ja tu nie mieszkam. Ja nie rozumiem tego – mówi o całej sytuacji zmęczony już tą historią właściciel działki i zrzuca winę na konfliktowego sąsiada. Sąsiedzi nie potrafili dojść do porozumienia i w grudniu 2007 roku do urzędu miasta i gminy w Serocku trafił wniosek o dokonanie oględzin nieruchomości.

Decyzja burmistrza
Jak twierdzi Kazimierz Popielarz, urząd sprzedał działkę w 2007 roku i wtedy nawieziono ziemię. W tym roku urzędnicy gminni nie rozpoznali właściwie jego wniosku. Według niego urzędnicza analiza, a co za tym idzie, ich ówczesna decyzja były niepełne. Nie obejmowały badań zmiany stosunków wodno-prawnych i wpływu na przylegającą nieruchomość Kazimierza Popielarza. Pan Popielarz nie złożył odwołania, pomimo tego że podczas oględzin urzędnicy nie zainteresowali się szkodami, jakie skarpa Mirosława Kordowskiego wyrządziła na jego nieruchomości. – Wtedy u żony zdiagnozowano chorobę nowotworową, nie miałem głowy by doglądać tej sprawy – mówi Kazimierz Popielarz. W tym czasie decyzja burmistrza uprawomocniła się. Kolejne oględziny miały miejsce w kwietniu oraz maju 2008 roku i wówczas kolejna już gminna komisja odwiedziła tylko działkę państwa Kordowskich. Ziemia nie była wówczas zabezpieczona, ale bezpośrednio opierała się o budynek i drewniany płot. Według decyzji burmistrza, Kordowski miał wyprofilować odpowiednio nasyp, umocnić ją biowłókniną, wykonać na granicy ścianę oporową żelbetonową lub stalową oraz ujęcie i odprowadzenie wód spływających ze skarpy. Wszystkie te prace państwo Kordowscy powinni wykonać do końca 2008 roku.

Kontrola wykonania decyzji
W maju 2009 roku podczas oględzin działki powołany przez burmistrza biegły Andrzej Gmurczyk stwierdził niewykonanie poleceń zawartych w opinii. W czerwcu państwo Popielarz ponownie zwrócili się do burmistrza z prośbą o kontrolę wykonania. Urzędnicy dokonali oględzin i w protokole stwierdzili, że prace zostały wykonane. Podstawą tego miała być opinia biegłego zamówiona przez pana Kordowskiego, oparta była na oświadczeniach właściciela, a nie na oględzinach. Kazimierz Popielarz twierdził jednak, że prace zostały wykonane źle.

Potop na działce
Minął rok. W międzyczasie, Kazimierz Popielarz zwrócił się o wykonanie opinii technicznej i oceny szkód na ich nieruchomości do zespołu rzeczoznawców i niezależnego biegłego Wojciecha Rayskiego. Według jego opinii, decyzja serockiego magistratu nie została wykonana prawidłowo. W czerwcu 2010 roku potwierdziły się obawy pana Kazimierza. Deszczówka zalała jego nieruchomości. Mieszkańcy Serocka wezwali straż miejską i policję na miejsce zdarzenia. We wrześniu 2011 do urzędu rodzina Państwa Popielarz złożyła kolejny wniosek o wydanie nowej decyzji administracyjnej nakazującej poprawienie konstrukcji. Burmistrz odmówił wszczęcia postępowania. W lutym 2012 roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze nakazało rozpoznanie sprawy i burmistrz wszczął postępowanie, które trwa do dziś.

Donos urzędu
Według Kazimierza Popielarza burmistrz ignorował jego wnioski i nie wykonał postanowienia SKO. – Takie postępowanie budziło nasze wątpliwości i podejrzenia, że nawiezienie ziemi przez państwa Kordowskich na ich działkę odbyło się za przyzwoleniem urzędników miejskich w Serocku i stąd opór tych urzędników przed zgodnym z prawem wyjaśnieniem sprawy – uważa Kazimierz Popielarz. W lipcu 2012 roku UMiG w Serocku złożył doniesienie do Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji na Kazimierza Popielarza. Powodem miała być nielegalna instalacja rur odprowadzających wody deszczowe do kanalizacji sanitarnej. Od 24 do 25.07.2012r. MPWiK sprawdzało posesję i nie stwierdziło uchybień.

Kolejni biegli
Co zrobił Urząd Miasta i Gminy w Serocku by rozwiązać konflikt? Dwie niezależne opinie biegłych rzeczoznawców Wojciecha Rayskiego z kwietnia 2010 roku i Krzysztofa Borkowskiego z kwietnia 2011 roku, wykonane na zlecenie Kazimierza Popielarza, jednoznacznie wskazują szereg uchybień i zalecenia dla uniknięcia dalszych problemów. Nawiezioną ziemię należałoby częściowo odkopać, tak by ukształtować nową skarpę 3 m od ściany i z kątem nachylenia 35o oraz 1 m poniżej poziomu podłogi zalewanego pomieszczenia. Biegły zalecił rozebranie wadliwego muru betonowego i ponowne wykonanie go w sposób zgodny ze sztuką budowlaną, czyli z izolacją i drenażem. Zalecił też usuniecie grzyba z zaatakowanych ścian. Jednak UMiG w Serocku wykonał kolejną ekspertyzę, którą zlecił ekspertowi w zakresie inżynierii sanitarnej Lilianie Matejak. Biegła, odmiennie do pozostałych biegłych, nie stwierdziła sensu wywożenia ziemi. Zaleciła wyprofilowanie nasypu, poprawę instalacji odwadniających, wykonanie izolacji i otynkowanie ściany budynku oraz, co najbardziej kuriozalnie, o współuczestniczenie w kosztach remontu obu stron postępowania.

Układy czy przypadek?
Zmęczony tymi faktami Kazimierz Popielarz, złożył doniesienie do CBA o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Otóż, według jego informacji, 26 kwietnia br. w godzinach rannych przyszedł do niego biegły Wojciech Rayski, u którego wcześniej zamawiał opinię techniczną, jeszcze 2 lata temu. Miał on uprzedzić, że urząd w Serocku poprosił go o opinię, a ponieważ jego nazwisko już widnieje w dokumentach, to zostanie podstawiony tzw. słup, czyli inna biegła. Poinformowany o możliwym przekręcie, po wizycie biegłej, wraz z pracownikiem udał się za ową panią. Zarówno biegły Rayski, z którym nowy ekspert spotkał się zaraz po jej wizycie, jak i Liliana Matejak, razem udali się do pokoju Anny Komoli w referacie środowiska. – Liliana Matejak jest osobą, która jedynie firmuje swoim nazwiskiem opinię faktycznie sporządzoną przez Wojciecha Rayskiego – pisze w liście do prokuratury pokrzywdzony. Dodaje, że niektóre dokumenty zniknęły z akt sprawy i dopiero po jego interwencji zostały przez urząd w Serocku przywrócone. Zwraca uwagę również na możliwość współpracy urzędu z państwem Kordowskim.

Kolejna komisja
14 września tego roku na obie posesje udała się kolejna komisja. Mimo, początkowych oporów urzędników, uczestniczyliśmy w jej pracach. Na podstawie próbek ziemi z 1,7 m przy ścianie budynku stwierdzono, że została ona nawieziona i nie jest to rodzimy grunt. Zwrócono uwagę, że ściana budynku Kazimierza Popielarz nie jest zabezpieczona. Pan Kazimierz poprosił o ponowne wykonanie muru zgodnie ze sztuką budowlaną oraz wykonanie izolacji ściany. Protokół nie został podpisany przez Mirosława Kordowskiego, który udał się wraz z urzędnikami do ratusza, by spokojnie zapoznać się z dokumentem. Kazimierz Popielarz na zakończenie oględzin zarzucił urzędnikom działania niezgodne z prawem i przyznał, że ma świadków opisanej wcześniej sytuacji z biegłymi. W czasie rozmowy Liliana Matejak potwierdziła, że kontakt z panem Rayskim rzeczywiście miał miejsce 26 kwietnia, ale chodziło o inne sprawy. – Akurat padło na mnie, że ja mam tu przyjechać – tłumaczyła biegła.

Sprawę zbada prokuratura i CBA
Kazimierz Popielarz złożył dokumenty w Prokuraturze Rejonowej w Legionowie i CBA. Wnosi w nich o wszczęcie postępowania w celu wyjaśnienia, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa. Wymienia w nim możliwość fałszerstwa intelektualnego, które miałoby polegać na wykonaniu niezgodnej z rzeczywistością opinii biegłej Liliany Matejak. Treść tego orzeczenia miałaby być ustalona przez kierownika w UMiG Serock Annę Kamolę. Dodatkowo Popielarz podejrzewa możliwość dokonania oszustwa przez biegłą, która miałaby podpisać opinię, najprawdopodobniej sporządzoną przez Wojciecha Rayskiego. Sama biegła, rzekomo za przygotowanie tej opini, miałaby pobrać wynagrodzenia od UMiG w Serocku. CBA potwierdziło, że 14 sierpnia na dziennik podawczy wpłynął wniosek Kazimierza Popielarza. – Agenci CBA analizują przesłane w tym piśmie informacje – mówi Rzecznik Centralnego Biura Śledczego Jacek Dobrzyński.

Iwona Wymazał