Pierwsze powakacyjne wystawy w Legionowie ruszyły pełną parą. Choć za oknem coraz bardziej szaro i dzień prędzej znika za horyzontem, to autorki wystawy „Światło“ postanowiły nieco rozjaśnić nam jesienną chandrę. Wśród prac zaprezentowanych w piątek w Galerii Sztuki Ratusz znalazły się obrazy pędzla: Marii Collin, Barbary Retmaniak oraz Zofii Piotrowskiej.
Oprawa piątkowej wystawy była dość nietypowa jak na miejski ratusz. Wewnątrz Galerii, na podłodze wokół filarów, paliły się dziesiątki świeczek. Z balkonu nad wystawą biła natomiast skupiona wiązka światła, snująca się leniwie po zawieszonych w Galerii obrazach. Wokół słychać było etniczną hipnotyzującą muzykę. Momentami miałem wrażenie, że znaleźliśmy się na spotkaniu jakiegoś prymitywnego ludu. Zaraz przy wejściu wywieszone były plemienne malowidła jakby zdjęte ze ścian prehistorycznych jaskiń. Jak się okazało prace stanowiły część z zaprezentowanych dzieł Marii Collin.
Wystawę otworzył Andrzej Sobierajski, dyrektor legionowskiego MOK-u. Zaraz po nim głos zabrały Barbara Retmaniak, Zofia Piotrowska oraz brat nieobecnej na wernisażu Marii Collin: – Światło było dla mnie zawsze bardzo inspirujące. Jest to taki motor do życia, który daje nam dużo radości. To on powoduje, że rano chce się wstać i cokolwiek robić. Światło towarzyszy nam codziennie. Chciałam pokazać to w swoich pracach, że światło jest z nami w każdym miejscu i będzie z nami do końca – podsumowała Barbara Retmaniak, jedna z malarek.
Wśród dzieł Marii Collin znalazł się zbiór nieco surrealistycznych portretów. Zaprezentowane twarze były nieco zniekształcone, z zatartymi kształtami i rysami. Sprawiały wrażenie dzieł pochodzących z czasów pierwszych prymitywnych kultur – podobnie jak wspomniane już prace zaprezentowane przy wejściu do Galerii. –Przedstawiona tu seria „Wygnani” mówi o sytuacjach z różnych epok, lecz również tych odbywających się na naszych oczach (…) Zarówno słowo, jak obraz, są wyrazem zaangażowania, a w moim zamiarze nawet więcej – protestu. Portrety, które proponuję, są jakby fotografiami w mej pamięci, fotografiami starymi i prześwietlonymi. Światło, odbierając wyrazistość szczegółom, oddaje obraz niewyraźny, obraz wizji, zjawiska – czytamy w słowach Marii Collin zamieszczonych w folderze wystawy.
Zofia Piotrowska tworzy przede wszystkim pejzaże. Niektóre mniej, inne bardziej szczegółowe, malowane soczystymi, często nieco rozmazanymi plamami. Gruba faktura farby kładzionej na płótnie podkreśla różnorodność zjawisk przyrody. Znajdziemy tu zarówno prace realistyczne jak i te uciekające bardziej w stronę marzeń czy sennych fantazji.
Prace autorstwa Barbary Retmaniak obejmowały scenki z życia codziennego i elementy miejskiej zabudowy takiej jak: kamienice, bramy, zaułki. W dziełach malarki dominują żółcienie, pomarańcze i czerwienie. Z prac bije tytułowe światło i ciepło, jakby uchwycone sceny rozgrywały się w lecie, tudzież wczesną jesienią. Nie znajdziemy tu zbędnych szczegółów. Grube pociągnięcia pędzla i wyraźne przejścia między kolorami to z pewnością elementy charakterystyczne wystawionych przez malarkę prac.
Wróbel