Challenge dla Patryka – wielki finał!

52045bc54c3db.jpg

Przez niemal cały wrzesień trwało zorganizowane przez nasz tygodnik wydarzenie pt. „Challenge (wyzwanie) dla Patryka”. Wy wymyśliliście zadanie, my ufundowaliśmy nagrodę – spadochronowy skok tandemowy z wysokości 4 000 m.

7 września na FB funpage Gazety Powiatowej ogłosiliśmy konkurs na zadnie dla Patryka Turkowskiego – legionowianina, który zgodził się wypełnić zadanie, które wymyślą mu mieszkańcy Legionowa. Gdy zaproponowaliśmy mu udział w zabawie, zgodził się chętnie, bo od dawna marzył o skoku spadochronowym – a takie ekstremalne przeżycie wraz ze Skydive Warszawa postanowiliśmy ufundować, jeżeli zrealizuje wyzwanie.

Wykazaliście się prawdziwą inwencją twórczą. Z najciekawszych proponowanych przez Was zadań wymienić należy propozycję Roberta Piętki – Proponuję zjedzenie 10 burgerów 100% wołowina o dowolnym poziomie ostrości:) w AutBar w 30min. Ciekawy pomysł miała także Monika Andruszka. – Niech zarejestruje się na dowolnym portalu randkowym i codziennie przez tydzień dokumentuje randkę z inna dziewczyną. Internauci proponowali też rzucanie palenia, przytulenie 100 osób na ulicy i usuwanie profilu na facebooku. Głosowanie trwało tydzień. Ostatecznie zwyciężyła propozycja Jean Casperque – spacer do Zegrza tyłem w stroju Borata, dowolną trasą.

Zadanie zaakceptowane
Po wyniku głosowania Patryk powiedział, że dla takiej nagrody wykonałby prawie każde zadanie. – Oczywiście pod warunkiem, że byłoby to w pewnych granicach rozsądku. Akurat w tym przypadku nie pojawił się taki pomysł, więc byłem o to spokojny. Trzeba mieć dystans do siebie i potrafić śmiać się ze swoich słabości i lubić siebie za to, jaką jest się osobą – mówił, gdy poinformowaliśmy go jakie wyzwanie ma do zrealizowania. Dodatkowym utrudnieniem, poza pieszym dystansem ponad 10 km był strój wybrany przez autora wyzwania. – Strój za duży, niewygodny no i dosyć kontrowersyjny, aby paradować ulicami powiatu. Ale uwielbiam kolor zielony – podsumował skromne odzienie wzorowane na stroju kazachskiego dziennikarza Borata.

Sobota, godzina 14:47
Gdzie te tłumy?– zastanawialiśmy się przechodząc przez opustoszałe przejście na stacji PKP Legionowo, wyznaczone jako miejsce startu. Na miejscu po stronie osiedla Piaski nie było nikogo. – Zapomnieli, nie przyjdą, przegoniła ich wietrzna pogoda? – gorączkowaliśmy się. Na szczęście nasze obawy okazały się zupełnie bezzasadne. Nasi czytelnicy i najbliżsi przyjaciele Patryka nie zawiedli. Już kilka minut po 15-stej zwartą ekipą zjawili się na umówionym miejscu. – Nie moglibyśmy przepuścić takie okazji! – mówili. Ostatnie pytanie, jakie zadaliśmy Patrykowi przed startem – czy jest pewny podjęcia wyzwania i da radę je wykonać. Odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Po szybkim starcie Patryka został tylko tuman kurzu!

W trasie
Wzdłuż trasy, którą pokonywał podążał za nim sznur samochodów i rowerowa eskorta. – Gdybym nie znała Tura powiedziałabym, że jest to dziwne, ale znając tego mężczyznę, który w ciągu 30 sekund i głupiego zakładu potrafił rzucić palenie papierosów na kilka lat stwierdzam, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych – powiedziała Mati, jedna z koleżanek towarzyszących Patrykowi. Poza eskortą, kibice przygotowali punkty, w których czekali na niego ze wsparciem. Jednym z nich była szkoła w Łajskach, gdzie nie zatrzymując się przechwycił napój, którym pomógł ugasić pragnienie i zniwelować zmęczenie. – Myślałem, że zabierze cały bidon. 10 km to wcale nie jest tak mało do przejścia. Znam go nie od dzisiaj i wiem, że absolutnie da radę, ale w ten sposób chcieliśmy pomóc- powiedział Paweł. Przy takim wparciu kibiców, sprzyjającej pogodzie i wizji fantastycznej nagrody, jaka czekała go po wykonaniu niecodziennego wyzwania – musiało się udać.

“W końcu!”
Trzeba przyznać, że realizacja zadania przyszła Patrykowi z nadzwyczajną łatwością. Dystans 10,4 km pokonał w czasie 1 godziny i 40 min. Nastrój dopisywał zarówno bohaterowi wydarzenia, jak i całej ekipie towarzyszącej. – Spontaniczna radość udzieliła się nam wszystkim. Fajnie brać udział w czymś takim – powiedziała jedna z uczestniczek wydarzenia. – Wydłużamy trasę do Serocka – żartowała ekipa naszej gazety na miejscu. – Było ciężko, ale śmiesznie. Nawet mi nie przyszła taka myśl do głowy, że nie dam rady. Szło się bardzo dobrze z wyjątkiem odcinka między stacją a Kozłówką, dosyć nie równa droga i często musiałem odwracać głowę aby nie wpaść w dołki na nieutwardzonej drodze. Trudny był też moment przy rondzie w Zegrzu, gdzie nieomal się nie przewróciłem. Ale udało się. Bardzo się cieszę i dziękuję, że mi towarzyszyliście – nie krył wzruszenia nasz bohater. Po przekroczeniu mety ekipa naszej gazety oficjalnie ogłosiła, że Patryk pokonał wyzwanie.

Gorące oczekiwanie
Patryk miał tydzień na wyleczenie urazów po spacerze i przygotowanie się do skoku. – Okres od wykonania challengu do dnia skoku dłużył się niesamowicie, mimo że to był tylko tydzień. Z niecierpliwością liczyłem kolejne upływające dni do możliwości realizacji jednego ze swoich marzeń.– opowiada Patryk. Prawdziwe emocje rozpoczęły się jednak w sobotę, 29 września na lotnisku w miejscowości Chrcynno koło Nasielska. Po  przybyciu na miejsce wszystkim udzieliła się niesamowita atmosfera panująca na lotnisku. Wszystkich, łącznie z naszą ekipą napełniła pozytywna energią. Na terenie Skydive w Chrcynnie każdy może znaleźć dla siebie coś, co skutecznie odciągnie go od złych myśli przed skokiem. Dla zziębniętych ognisko, dla spragnionych bar. Do tego dużo osób z uśmiechami na twarzy po skoku. Do tego wszystkiego przygrywająca muzyka w tle i miejsce dla tych, którzy jeszcze na skok się nie zdecydowali.

Lecę, bo chcę
Skok w tandemie to skok spadochronowy, w którym biorą udział dwie osoby – doświadczony instruktor spadochronowy po ukończeniu specjalistycznego kursu tandemowego i pasażer.  Zgodnie z regulaminem przed samym skokiem Patryk przeszedł fachowe szkolenie dotyczące głównych zasad bezpieczeństwa i przebiegu skoku. Prowadzący łączą część teoretyczną i praktyczną „na sucho”. – Spadochroniarstwo otwiera się na wszystkich. Nie tylko doświadczeni skoczkowie mogą oddawać się przyjemności skakania ze spadochronem. Spróbować może każdy. Wystarczy przyjechać, zgłosić się do instruktora i… skoczyć razem z nim- mówi Arkadiusz Wantoła Szef Warszawskiej Sekcji Spadochronowej. W hangarze Patryk ubrał się w kombinezon, założył gogle. Przećwiczył z instruktorem ułożenie ciała na krawędzi samolotu, podczas swobodnego lotu jak i w czasie lądowania. Chwalił sobie później profesjonalizm pracowników Skydive. – Na każdym kroku czuło się tylko i wyłącznie zaufanie do prowadzących. Wyjaśnili mi wszystko co robiliśmy na sucho po kolei dlaczego tak ma to wyglądać.– opowiada Patryk. Instruktor, tandem pilot Cezary Bołdak,  uczulił też Patryka, by przy wyskoku z samolotu trzymał ręce na uprzęży a podczas lotu za każde skarby świata nie łapał pilota tandemu za ręce. Po szkoleniu wszystko było jasne, a Patryk gotowy do skoku.  – Osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo i prawidłowy przebieg skoku w powietrzu jest tandem pilot  – mówi Wantoła, mający na swoim koncie przeszło 5 000 skoków spadochronowych.

Wrażenie na całe życie
Skok został wykonany z wysokości 4.000 metrów z samolotu Cessna 208 Caravan. Spadochron posiadał system spowalniający prędkość swobodnego opadania a czasza spadochronu miała powierzchnię pozwalającą na bezpieczne lądowanie dwóch osób. Podniecenie, przyjemny stres, adrenalina, a zarazem błoga cisza i spokój. Podniebną zabawę każdy skaczący przeżywa go na swój indywidualny, niepowtarzalny sposób. Oto, jak swoje wrażenia opisuje nasz śmiałek – Po opuszczeniu samolotu czuło się chwilę strachu, później już adrenalina w najczystszej postaci. Podczas lotu trudno się skupić na czymkolwiek bo wszystko toczy się tak szybko. Pierwsze co to poczucie w końcu, co to jest przyciąganie ziemskie, chwila dla przyswojenia myśli, a później już tylko swobodny lot przez chmury. Najbardziej i tak utkwił mi moment w którym zobaczyłem przed sobą kamerzystę. Trudno nawet mi w tym momencie opisać sytuacje gdzie przy prędkości 220 km/h widzisz przed sobą osobę, z którą możesz przybić sobie piątkę – powiedział, gdy ochłonął po skoku. Podobnie, jak inni skoczkowie gwarantuje, że skok spadochronowy daje uczucie które zapamiętuje się do końca życia.

Sto lat!
Kiedy ogłaszaliśmy wyzwanie, nie wiedzieliśmy, że sam skok odbędzie się w dniu 30 urodzin Patryka. Po wylądowaniu na Patryka czekał tort od Gazety Powiatowej i gromkie Sto Lat od jego najbliższych. Na ziemi na skoczka czekało ponad 20 osób! – Zdziwiłem się i ucieszyłem, bo jak wylatywałem było tylko 5 osób. Lądując widziałem już mały tłumik oczekujący na mnie. Po takim przeżyciu, naprawdę miła niespodzianka! – powiedział zaskoczony Patryk .

Wygrać może każdy
Jeszcze raz życzymy Patrykowi łagodnego startu w „trzydziestkę”, gratulujemy nagrody i ekipy fantastycznych przyjaciół, którzy towarzyszyli mu w zmaganiach od początku do końca. Oto nazwiska osób, których propozycje uzyskały najwięcej „lajków” i dla których to osób mamy nagrody- do odbioru w redakcji:  Monika Andruszka, Jean Casperque, Robert Piętka, Kamil Król, Anna Benia Rzewuska. Książkę otrzymują również jedni z aktywniejszych, których zadania zdobyły nieco mniej głosów – Sebastian Bastencjusz i Tomasz Kaczyk. Po odbiór książek zapraszamy do siedziby naszej redakcji. „Challenge dla…” planujemy powtórzyć już w przyszłym roku. Już teraz pomyślcie nad zadaniem, które wykona kolejny pretendent do wyjątkowej nagrody Skydive. Żeby nie przegapić kolejnego wydarzenia, już teraz zapraszamy na  www.gazetapowiatowa.pl i polubienia naszego profilu na facebooku – www.facebook.com/gazetapowiatowa. Czytajcie, komentujcie, lajkujcie. Bierzcie udział w naszych konkursach. Jak widzicie, naprawdę WARTO!

Katarzyna Śmierciak

  

Challenge Patryka (Legionowskie wyzwanie) przez Gazeta_Powiatowa