Mateusz Zaremba ma 14 lat mieszka w Serocku i jest uczniem II klasy Niepublicznego Europejskiego Gimnazjum Językowego w Legionowie i zawodnikiem Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego MKS Dwójka w Warszawie. Żeglarstwo trenuje od pierwszej klasy szkoły podstawowej. O młodym talencie z Serocka, o jego marzeniach i pasjach rozmawiamy z nim samym i jego mamą Grażyną.
Masz wiele sukcesów na koncie, ale żeby nie zanudzić czytelników wymienianiem tych wszystkich laurów, opowiedz o tych z ostatniego roku.
Mateusz Zaremba: Trudno mówić o ostatnim sukcesie, bo tak naprawdę to cały rok tzn. sezon żeglarski 2012 był pasmem sukcesów. Od maja do końca września na żaglówce klasy Cadet w klasyfikacjach open (chłopcy i dziewczęta do lat 17) i do lat 14 uczestniczyłem Regatach Otwarcia Sezonu Żeglarskiego na Mazurach, gdzie zająłem II miejsce. W eliminacjach do Pucharu Europy Centralnej zdobyłem IV miejsce (Kiekrz), II miejsce (Niemcy), III miejsce (Balaton), I miejsce do lat 17 open i do lat 14 też I miejsce (Czechy) i w pucharze Europy CECC 2012 (Central European Championship in Cadet) II miejsce do lat 14. Inne moje osiągnięcia to III miejsce w kategorii do lat 14 Memoriał S. Lewandowskiego Chełmża, I miejsce Naticus Cup Olsztyn, III miejsce Puchar Polski 2012 do lat 14, III miejsce Mikołajski Puchar Młodzika 2012 i I miejsce w chłopcach Mistrzostwa Warszawy Juniorów.
Właściwie to jak rozpoczęła się Twoja przygoda z żeglarstwem? Czy był to przypadek, czy świadoma decyzja kogoś z rodziny?
M.Z.: Do klubu trafiłem dzięki koleżance z klasy, która wraz ze swoją siostrą trenowała żeglarstwo. Wtedy po raz pierwszy wsiadłem na łódkę. Jej tato zabrał nas na Jezioro Zegrzyńskie. Kilka miesięcy później była to już prawdziwa pasja.
Ile czasu spędza Pani syn na wodzie i ile czasu poświęca na treningi?
Grażyna Zaremba: W sezonie letnim Mateusz trenuje na wodach Zalewu Zegrzyńskiego. Wtedy w soboty i niedziele spędza na wodzie po 6 godzin dziennie. Uczestniczy też w zgrupowaniach kilku lub kilkunastodniowych na wodach Zatoki Puckiej i w okolicach Mikołajek. Jego wolny czas podczas letnich wakacji jest uzależniony od kalendarza regat. Praktycznie wygląda to tak, że w piątek kończy się rok szkolny, a w sobotę syn już wyjeżdża. W praktyce zostaje mu 2 lub 3 tygodnie wakacji. Resztę czasu przeznacza na treningi, regaty, olimpiady i przygotowania do zawodów. W okresie ferii zimowych wyjeżdża na obóz kondycyjny na nartach. W zimie trenuje także na sali gimnastycznej, siłowni i na basenie krytym. 3 razy w tygodniu po 2-3 godziny przeznacza na ćwiczenia ogólnorozwojowe i kondycyjne.
Żeglarstwo jest pasją, która zabiera synowi dużo czasu. Dlaczego zdecydowaliście na popieranie tej pasji?
G.Z.: Uważam, że przebywanie w gronie kolegów i koleżanek z klubu to jedna wielka przygoda i czas spędzony na łonie przyrody z dala od telewizora i komputera. Żeglarstwo to świetny sposób na spędzenie wolnego czasu w gronie wspaniałych ludzi. Praca jaką wkładają na treningach zwraca się sukcesami. Na półkach stoją nagrody, puchary i dyplomy. Syn cieszy się również dobrą kondycją i dobrym zdrowiem, bowiem żeglarze rzadko chorują.
Tak duża liczba zajęć, nie tylko sportowych, to ogromne wyzwanie organizacyjne. W jaki sposób pomaga Ci rodzina?
M.Z.: Moja rodzina tak jak każdego sportowca musi wspierać mnie psychicznie i finansowo. Mogę na nich polegać. Rodzice muszą poświęcić swój czas, aby mnie zawieźć i przywieźć z treningów. Terminy wyjazdów, urlopów i weekendów całej rodziny też trzeba dopasować do kalendarza regat i treningów. Ponieważ mama i tato przyjaźnią się z innymi rodzicami, często pomagają sobie wzajemnie. Czasem nocujemy u kogoś, wspólnie wyjeżdżamy – to zgrana paczka.
Pani Grażyno, czy trudno jest wychowywać żeglarza?
G.Z.: Żeglarstwo to sport, który jest uzależniony również od warunków pogody i czasami w trudnych chwilach wsparcie rodziców jest bardzo potrzebne. Pomagają nam trenerzy. Podczas zajęć i wyjazdów spełniają rolę nauczyciela, przyjaciela, rodzica, opiekuna i kumpla. W klasie Cadet dzieci mają 2 trenerów. Jeden jest jak surowy, wymagający i wspierający ojciec, drugi jak starszy brat doradza, ale też jak kumpel z którym dzielą wspólne zainteresowania nie tylko żeglarskie. Trzeba przyznać, że podstawą tych relacji jest dyscyplina. Zdanie trenera jest jedyne i słuszne. W trakcie obozu, rodzice do godziny 21 nie mogą dzwonić. Po zajęciach praktycznych wieczorami po kolacji dzieci oglądają filmy z treningów i omawiają je wraz z trenerami, po to by wyeliminować wszystkie błędy.
Czy starcza Ci czasu na inne zainteresowania?
M.Z.: Od 4 lat uczęszczam na Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy i na Akademię Młodego Ekonomisty. To ogólnopolski projekt edukacyjny, którego inicjatorem jest Fundacja Promocji i Akredytacji Kierunków Ekonomicznych oraz Szkoła Główna Handlowa w Warszawie. Bierze w nim udział około 150 uczniów w każdym semestrze. W na koniec każdego semestru w czasie testu z wiedzy ekonomicznej zostaje wyłoniony najlepszy student. Mnie udało się dwa razy zdobyć ten tytuł – na EUD w grudniu 2010 i AME czerwiec 2012. Nagrodą był netbook i ipod Nano.
Mateusz, jakie są Twoje plany na przyszłość?
M.Z.: To wielka niewiadoma. Żeglarstwo zawsze pozostanie moją pasją. Chciałby przepłynąć trasę Krzysztofa Kolumba. Ale interesuję się też nowymi technologiami, transhumanizmem i temu chciałbym się poświęcić. Moje marzenia? Chciałbym stworzyć części zamienne dla człowieka, protezy które czują. Stąd pomysły by wyjechać, by pogłębić zainteresowania. Podczas wycieczki odwiedziłem laboratoria w University of Cambridge. Chciałbym dostać się do liceum z wykładowym językiem angielskim, zdać międzynarodową maturę i podjąć tam studia. Żeglarstwo zawsze pozostanie moim hobby i wspaniałym sposobem na spędzanie czasu.
Rozmawiała Iwona Wymazał