Ostatnia serocka sesja upłynęła pod znakiem dyskusji na temat decyzji starosty powiatu legionowskiego na wywóz odpadów na tereny wyrobiska w Dębinkach. Mimo zapewnień starosty o tym, że odpady będą bezpieczne, radni boją się skażenia pokładów wody na terenie Wierzbicy. – Czy można tę decyzję uchylić? Można, ale nie ma podstaw – mówił starosta.
12 listopada na sesję do Serocka przybył Starosta Legionowski Jan Grabiec. Powodem jego wizyty było pismo z protestem mieszkańców przeciwko przyjmowaniu odpadów do kopalni w Dębinkach. W przemówieniu skierowanym do radnych i sołtysów, zapewnił, że starostwo nie ma podstaw prawnych, by odmówić prywatnemu przedsiębiorcy wydania takiej decyzji. – Starostwo nigdy nie wydało zgody na użycie odpadów niebezpiecznych – mówił starosta. Twierdził, że przedsiębiorca wpisał we wniosku wszystkie dopuszczalne odpady, ale nawet nie wiadomo czy rzeczywiście tam trafią. Niektóre z nich muszą mieć osobne pozwolenia określające sposoby składowania, o które nikt jeszcze nie wystąpił. Mówił o groźbie żądania odszkodowania od starostwa ze strony przedsiębiorcy.
Nie protestujcie
– Nie chciałbym być źle zrozumiany, ale widziałem wiele takich protestów, które zakończyły się niczym – przytaczając przykład protestu mieszkańców w sprawie Kauflandu na Osiedlu Piaski. Wyjaśniał, że tylko rozmowy i kompromis może w niektórych sprawach pomóc w rozwiązaniu problemów. Zastrzegł, że wyrobisko nie może pozostać w takiej formie jak teraz, bowiem ani gmina, ani starostwo nie jest w stanie wykonać jego rekultywacji we własnym zakresie. Według niego decyzja zostanie utrzymana w mocy, choć czeka na wynik SKO.
Decyzja starosty, koszty gminy
Na serockiej sesji starosta stwierdził, że nie ma możliwości kontrolowania każdej ciężarówki z odpadami, które trafią na wyrobisko. Jednak, jak zapewniał, można robić odwierty i sprawdzać ten teren. Obiecał badania raz w miesiącu, kontrolę WIOŚ raz na kwartał i pomoc ze strony sanepidu. Starosta przekonywał, że nie podejmuje krzywdzących decyzji. – Ile osób do kontroli zatrudnionych jest w starostwie? – pytała Grażyna Woźnicka. Starosta tłumaczył, że w referacie zatrudnionych jest 7 osób, a jeśli zostaną stwierdzone niebezpieczne odpady to zostanie wydana decyzja wywozu. Radni sceptycznie podeszli do tej informacji, twierdząc, że żadna decyzja administracyjna nie skłoni przedsiębiorcy do ich usunięcia. Firma ogłosi upadłość i z problemem zostanie gmina. – W złym wariancie zapłacą mieszkańcy gminy – ostrzegała Justyna Matuszewska.
Żądają wycofania decyzji
Stanisław Krzyczkowski zwrócił uwagę, że wymienione odpady są niebezpieczne dla pokładów wody pitnej dla mieszkańców. Miał zastrzeżenia do odpadów powstałych z oczyszczania i groźnych pyłów oraz nieprecyzyjnych zapisów przy rdzeniach i formach odlewniczych. Prosił starostę o wycofanie się ze swojej decyzji. Dodał, że nadal w gminie są zbierane podpisy protestujących mieszkańców. – Decyzje strategiczne mówiące o rozwoju powiatu powinny odbywać się na konwentach – zarzuciła staroście Grażyna Woźnicka. – Oczekiwałabym od rządzących, by te kwestie omawiać o wiele wcześniej – krytykowała aktualna bezradność starostwa.
Jeden czy tysiące?
– Demokracja to większość. Co jest ważniejsze jeden przedsiębiorca czy gmina w której jest 13,5 tysiąca ludzi? – mówił Rafał Tyka. Pytał, czy starosta wykonywał badania pokładów wody w Wierzbicy, jednego z największych skarbów tego regionu. Twierdził, że decyzja starosty negatywnie wpłynie na ceny działek w okolicy. Według niego zamiast dziury ze śmieciami przywożonymi z całego Mazowsza, warto pomyśleć o innym zagospodarowaniu tego terenu, który przyciągnie turystów. Starosta Jan Grabiec ocenił, że póki nie ma zagrożeń, badanie wody jest bez sensu. Tłumaczył, że po procesie rekultywacji tereny te zyskają, a pomysł, by zagospodarować teren pod kątem turystyki, jest bardzo interesujący. Radny Skośkiewicz zauważył, że jeśli stanie się nieszczęście i ten teren zostanie zanieczyszczony to trzeba lat by oczyścić wodę. Według Rafała Tyka mieszkańcy sami mogliby zdecydować o tej sprawie za pomocą referendum. Zwrócił uwagę na ogromną liczbę ciężarówek jaka przetoczy się przez gminę i uszkodzenia dróg: – To będzie 60 lub 120 tysięcy kursów – nie skontrolujemy wszystkich.
Według starosty
Jan Grabiec jasno dał do zrozumienia, że istotne w tej sprawie są argumenty prawne. Twierdzi, że opinia burmistrza, radnych i lokalnej społeczności jest istotna, ale nie zawiera przesłanek, by organ wyższej instancji ją odwołał. Zaproponował pomoc w organizacji w ciągu najbliższych 2 tygodni spotkania z przedsiębiorcą, rozpatrzenia możliwości zmian kierunku rekultywacji lub ograniczenia niektórych kodów odpadów. Rafał Tyka poprosił o możliwość uczestniczenia w rozmowach dla radnych i mieszkańców. Radni podjęli intencyjną uchwałę, w której wyrażają negatywne stanowisko wobec decyzji starosty, ze względu na uzasadnioną obawę, że wpłynie ona źle na środowisko naturalne i pokłady wody. Chcieliby, aby została ona wyeliminowana z obrotu prawnego. 13 radnych jednogłośnie głosowało za i tylko przewodniczący Artur Borkowski wstrzymał się od głosu.
Iwona Wymazał