W swoim 15 meczu w tym sezonie szczypiorniści KPR-u Legionowo zdobyli kolejne dwa punkty, tym razem pokonując trzeci zespół rozgrywek, Pomezanię Malbork, 32:23 (15:9). Choć końcowy wynik zdaje się potwierdzać dominację gospodarzy, to jednak jest on nieco mylący, gdyż przyjezdni postawili liderowi rozgrywek twarde warunki gry.
Zaledwie przed dwoma tygodniami drużyna Pomezanii Malbork plasowała się na drugim miejscu w tabeli I ligi grupy A piłkarzy ręcznych, ustępując jedynie niepokonanemu KPR-owi z Legionowa. Do pomieszania kolejności zespołów przyczyniło się jednak Wybrzeże Gdańsk, które na własnym parkiecie pokonało lidera z Mazowsza 19:17, sprawiając tym samym spory zawód kibicom z Legionowa, którzy pierwszy raz byli świadkami przegranej swojej drużyny. – Ta porażka będzie nas tylko mobilizować do jeszcze cięższej pracy. Dała nam sygnał, że to nie jest tak, że wszystko będzie takie łatwe, jak do tej pory – zauważył szkoleniowiec KPR-u, Jarosław Cieślikowski. Kolejnym rywalem Legionowian była Pomezania, która w pierwszej rundzie jako jedyna zdołała urwać punkty liderowi, remisując z nim we własnej hali 27:27.
Silna Pomezania stawia twarde warunki
Jeszcze przed rozpoczęciem sobotniego starcia drużyna gości została zmuszona do zmierzenia się z poważnym osłabieniem składu. Podczas jednych z akcji rzutowych w trakcie rozgrzewki, kontuzji doznał rozgrywający gości, Grzegorz Perwenis, który niefortunnie stanął na lewą nogę – konieczna była interwencja masażystów zespołu, a także ratowników medycznych – oficjalna strona internetowa klubu z Malborka poinformowała potem, że zerwaniu uległy prawdopodobnie więzadła w stawie kolanowym, co oznacza dla Perwenisa dłuższy rozbrat z występami na parkiecie. Tymczasem samo spotkanie zaczęło się od twardej gry z obu stron. Goście rozpoczęli od agresywnych i zdecydowanych ataków, szczególnie dobrze prezentując się pod względem fizycznym. Praktycznie cała wyjściowa siódemka Pomezanii była złożona z wysokich i dobrze zbudowanych zawodników, z którymi najwięcej problemów w obronie mieli Mateusz Szmulik i Mateusz Zasikowski. Nie ma jednak tego złego, co by nie wyszło na dobre – legionowscy skrzydłowi dzięki swojej umiejętności dynamicznej gry raz po raz zaskakiwali przeciwnika efektownymi kontrami. Mimo że gospodarze zostali zmuszeni do agresywnej obrony i już po 3 minutach mieli na swoim koncie 2 żółte kartki, nie przeszkodziło im to zbudowaniu punktowej przewagi. Po kwadransie gry KPR prowadził 9:5, a przyjezdni mieli zdecydowane problemy z zatrzymaniem Szmulika i Zasikowskiego. W dodatku goście popełniali wiele błędów w ataku, kilka minut później dokładając do tego całą masę przewinień w ofensywie. Ostatecznie po 30 minutach gry gospodarze prowadzili 15:9.
Dowieźli zwycięstwo
Mimo że kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy kontuzji doznał najskuteczniejszy w tym momencie zawodnik KPR–u, Mateusz Szmulik, gospodarze nadal budowali swoją przewagę, a po 14 minutach rozgrywki za sprawą rzutu Kamila Cioka prowadzili już nawet 25:14. Korzystny rezultat sprawił, że na parkiecie meldowali się sukcesywnie dotychczasowi rezerwowi, między innymi Paweł Kwiatkowski, Tomasz Rybicki i Damian Suliński. Niestety wtedy coś „zacięło się” w dobrze grającym zespole z Mazowsza. Przyjezdni nie składali broni i zaledwie 4 minuty wystarczyły im na zdobycie 6 bramek, przy biernej postawie obrońców z Legionowa i beznadziejnych stratach w ataku. Po ciężkich mękach wynik przełamał dopiero Damian Suliński, jednak gra ciągle szła gospodarzom jak po grudzie. Dopiero na 5 minut przed końcem przyjezdni spuścili nieco z tonu, a KPR wykorzystał dobrą postawę swojego bramkarza, Tomasz Rybickiego i osłabienie rywala spowodowane karą. Po rzucie Łukasza Lisickiego licznik gospodarzy zatrzymał się na 32 trafieniach i choć goście starali się jeszcze zmniejszyć rezultat porażki w ostatnich sekundach, ostatecznie polegli w Legionowie do 23.
Skład KPR-u i liczba zdobytych punktów: Szałkucki, Rybicki – Albin 1, Zasikowski 4, Suliński 2, Kasprzak 5, Szmulik 5, Lisicki 4, Ciok 5, Pomiankiewicz 2, Wiak 3, Kwiatkowski 1.
Tomek Piwnikiewicz