Najprawdopodobniej w sobotę rano zniszczone zostały elewacje kilku budynków w Legionowie. Wandal wymazał je farbą w sprayu i flamastrem. Obleśne bohomazy były usuwane w poniedziałek z budynków położonych wzdłuż Dietricha i Broniewskiego w Legionowie.
Straty, spowodowane rajdem wandala, mogą sięgnąć kilku tysięcy złotych. – Urząd Miasta Legionowo wycenił wstępnie straty związane z dewastacją części elewacji Żłobka Miejskiego. Przybliżona kwota naprawy szkód, to ok. 2 000 zł. – informuje Dorota Staśkiewicz z UM Legionowo. Ponadto na dużej powierzchni zniszczone zostały elewacje kilku budynków położonych wzdłuż ulic Broniewskiego i Dietricha w Legionowie. Zdewastowane zostały skrzynki pocztowe i wymazano wnętrze klatki schodowej w klatce 1 bloku nr 35, położonego przy Sowińskiego 35. O tym, że sprawca (lub grupa sprawców) , którzy dokonali tak znacznych zniszczeń, można ustalić łatwo, bowiem przy wszystkich bazgrołach zostawiał swój autograf.
Nie będzie znikomej szkodliwości
– Środek do usunięcia sprayu z elewacji to koszt ok. 90 zł za buteleczkę, aby oczyścić budynek przy Dietricha potrzebne będą 2 lub trzy butelki takiego środka. Efekt też może nie być do końca zadowalający, a koszty są znaczne – mówi pracownik zatrudniony do czyszczenia elewacji bloku położonego przy ul. Dietricha. Podobnie sprawa ma się z budynkami SMLW. Naruszone zostały elewacje kilku bloków (bloki 2,3,4 – adres od Al. 3 Maja), jednak spółdzielnia nie otrzymała jeszcze żadnego zgłoszenia w tej sprawie. Prawdopodobnie jednak zauważy problem, ponieważ samozwańczy artysta pomazał także budynek samej SMLW. – Do dewastacji legionowskich bloków dochodzi bardzo często, a usuwanie tego typu bazgrołów jest kosztowne. Można próbować je zmyć, co nie zawsze daje efekt. Często są po prostu zamalowywane – mów Beata Woźniak z legionowskiej SMLW. – Boimy się coraz bardziej, wandale i chuligani na osiedlu panoszą się coraz częściej, w ogóle to co się stało mnie nie dziwi, nie pamiętam żeby którykolwiek blok był tak zniszczony jak nasz w ostatnim czasie, nawet wtedy, gdy kilkanaście lat temu był pożar na klatce, to szkody były mniejsze – mówi mieszkaniec bloku przy ul. Broniewskiego.
Będą szukać sprawcy
Według naszych ustaleń do dewastacji legionowskich bloków doszło najprawdopodobniej pomiędzy 6 a 7 rano w sobotę. Gdy jeden z mieszkańców bloku nr 35 ok. 6 rano opuszczał budynek, nie widział bazgrołów, gdy inny wchodził do mieszkania ok. 7, te już były. Nieopodal, na skrzyżowaniu ul. Dietricha i Al. 3 Maja, znajduje się kamera monitoringu, jednak ta nic nie zarejestrowała. – Sprawdziłem zasięg tej kamery i we wskazanych lokalizacjach zupełnie nic nie widać, wszystko zasłaniają drzewa, nie było sensu nawet przeglądać taśm – mówi Ryszard Gawkowski komendant legionowskiej SM. Potwierdzają to urzędnicy UM Legionowo. – Kamery monitoringu znajdujące się na skrzyżowaniu ulic 3 Maja i Dietricha nie zarejestrowały zdarzenia – budynek Żłobka Miejskiego zasłaniają drzewa, poza tym znajduje się on w znacznej odległości od kamery – informuje Dorota Staśkiewicz z UM Legionowo. Jednak sprawa się nie zakończyła. – Ustaliłam, że właśnie w tym momencie oficer dyżurny przyjmuje zgłoszenie dotyczące zniszczenia elewacji we wskazanych przez Pana (dziennikarz naszego tygodnika – przyp. red.) lokalizacjach. Zostanie wszczęte postępowanie, jednak o szczegółach będę mogła powiedzieć więcej dopiero jutro – usłyszeliśmy na KPP w Legionowie. Jak udało nam się ustalić, Policja jeszcze w poniedziałek dokonała oględzin miejsca zdarzenia oraz sporządziła dokumentację.
Póki co autor obleśnych bazgrołów pozostaje bezkarny, pomocne policjantom mogą być inne, niż te wpięte w system monitoringu miejskiego, kamery m.in. przy stacji uzdatniania Jagiellońska. Póki co paszkwile zostaną usunięte na koszt mieszkańców bloków (fundusz remontowy) lub ubezpieczyciela budynku, jak ma to miejsce w przypadku miejskiego żłobka. O rozwoju sprawy będziemy informować w kolejnych wydaniach GP.
G.K.