Zajmujący dziewiąte miejsce w tabeli I ligi piłkarzy ręcznych MKS Astromal Leszno porządnie nastraszył w sobotni wieczór szczypiornistów KPR-u Legionowo. Podopieczni trenera Jarosława Cieślikowskiego mieli spore problemy z zatrzymaniem rywala i ostatecznie zremisowali z gośćmi we własnej hali 28:28 (16:14), marnując przy tym kilka dogodnych okazji do zwycięstwa.
Miało być łatwo
Zapewne niewielu kibiców z Legionowa stawiało na to, że goście z Leszna będą stanowili jakikolwiek problem dla graczy KPR-u. Podopieczni trenera Ryszarda Kmiecika przed ostatnią kolejką rozgrywek zajmowali dziewiąte miejsce w tabeli i znajdowali się zaledwie jeden punkt od strefy spadkowej. Mimo tego, że to gospodarze byli faworytem starcia, mecz lepiej zaczęli przyjezdni, którzy wyszli na prowadzenie po rzutach Michała Przekwasa i Damiana Krystkowiaka. Zaledwie 5 minut później za sprawą serii trafień Tomasza Pomiankiewcza KPR uspokoił swoich fanów i przywrócił sytuację do oczekiwanej „normy”. Względny spokój nie trwał jednak zbyt długo, legionowianie zaczęli zaniedbywać grę w defensywie, przez co podopieczni trenera Kmiecika nie mieli większych problemów z dogonieniem rywala, który prowadził tylko jednym punktem. Widząc to, opiekun gospodarzy zdecydował się na poproszenie o czas dla swojej ekipy. Słowa trenera Cieślikowskiego niewiele jednak dały, gospodarze stracili pomysły na forsowanie bramki Astromalu i chwilę po przerwie goście po rzucie Krystkowiaka doprowadzili do remisu. Dopiero na cztery minuty przed końcem pierwszej części gry legionowianie zdołali odskoczyć rywalowi, który do tej pory nie dawał szans na ucieczkę – główną zasługę mieli w tym Mateusz Wiak, który kilkukrotnie skutecznie zatrzymywał rywali w obronie i dołożył do tego trzy bramki zdobyte z rzędu, a także Tomasz Rybicki, który zastąpił w bramce Tomasza Szałkuckiego. Pod koniec połowy goście grając w podwójnej przewadze odpowiedzieli jeszcze dwoma trafieniami, ale i tak schodzili do szatni przegrywając 16:14.
Popisowy występ bramkarzy
W drugiej części spotkania w bramce przyjezdnych po raz pierwszy pojawił się Dominik Maziarz i jak się później okazało, stał się największą zmorą legionowskich szczypiornistów. Od początku gra toczyła się bramka za bramkę, jednak po sześciu minutach drużyna z Leszna została osłabiona brakiem dwóch graczy, Krzysztofa Misiaczyka i Macieja Wieruckiego, którzy zmuszeni byli do zejścia z parkietu z powodu czerwonych kartek. Tymczasem w ekipie gospodarzy w końcu „obudził się” Mateusz Zasikowski, zupełnie niewidoczny w pierwszej części spotkania. Nic to jednak nie dało, bo legionowianie znów zaniedbali grę defensywną. Raz po raz szyki obronne gości rozrywał atakami Damian Krystkowiak, którego obrońcy KPR-u zupełnie nie powstrzymywali. Po 14 minutach gra gospodarzy dotknął poważny kryzys, piłka po ich rzutach trafiała wszędzie, tylko nie do bramki strzeżonej przez świetnie dysponowanego Maziarza Maziarza, którego bezskutecznie próbowali pokonać kolejno Szmulik, Kolczyński i Lisicki. Okres 8 minut bez gola przełamał w końcu Mateusz Wiak. Kto jednak wie, jak zakończyłby się ten pojedynek, gdyby nie świetna postawa w bramce KPR-u Tomasza Szałkuckiego. Niesieni dopingiem publiczności gospodarze ustalili wynik spotkania na pięć minut przed końcem, za sprawą bramki Tomasza Pomiankiewicza z rzutu karnego. Co prawda szanse na trafienie mieli jeszcze Lisicki i Zasikowski, jednak ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami. – Szkoda straconego punktu. Uznajemy ten remis za sygnał do jeszcze cięższej pracy, żeby takie wypadki przy pracy się nam nie zdarzały. Zawiodła nas trochę skuteczność w stuprocentowych sytuacjach. Za dużo zdecydowanie było prezentów, zgubionych piłek. Trzeba jednak oddać, że drużyna z Leszna zagrała naprawdę bardzo dobre zawody. Jeszcze długa droga przed nami, co w szczególności podkreślał trener w szatni po meczu – tak występ KPR-u skomentował po spotkaniu kierownik drużyny, Maciej Skawiński. Dla legionowskiej drużyny remis z Astromalem jest drugim w tym sezonie (poprzedni to starcie z Pomezanią Malbork w I rundzie rozgrywek), nie stanowi jednak bardzo poważnego zagrożenia dla ułożenia w tabeli. W ligowej drabince podopieczni trenera Jarosława Cieślikowskiego nadal zajmują pierwsze miejsce, jednak wyprzedzają Wybrzeże Gdańsk zaledwie 4 punktami – przy czym KPR ma rozegrany jeden mecz więcej.
Tomek Piwnikiewcz