W minioną środę (25 lutego) legionowscy radni jednomyślnie uchylili uchwałę wyrażającą zgodę na bezprzetargową 30-letnią dzierżawę nieco ponad 1,15 tys. m² zabudowanej działki przy ulicy Warszawskiej 11 w Legionowie na rzecz stowarzyszenia „Pro Vobis”. Mimo jej uchylenia, jedna z legionowianek, Anna Szawlińska skorzystała z przysługującego jej uprawnienia i w tym samym czasie zaskarżyła ją w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie.
„Pro Vobis” nie opłaca się czynić dobra?
O rezygnacji stowarzyszenia „Pro Vobis” z prowadzenia dobroczynnej działalności na leżącym vis a vis dawnej stacji „Polmozbyt” pod wiaduktem kolejowym w Legionowie gruncie oficjalnie przesądziły poniekąd niekorzystne warunki umowne zaproponowane organizacji przez legionowskich włodarzy. – Po zapoznaniu się z warunkami dzierżawy przedstawionymi przez KZB Sp. z o. o. informujemy, że musimy zrezygnować z zawarcia umowy. Warunki te nie zabezpieczają w pełni interesów naszego stowarzyszenia i są zbyt niekorzystne, byśmy mogli podjąć ryzyko i przystąpić do dzierżawy. Pragniemy podkreślić, iż rozumiemy, że propozycja warunków umowy ma na celu zabezpieczenie interesów miasta i nie może ulec zmianie – to fragment wniosku skierowanego przez szefostwo „Pro Vobis” do prezydenta Romana Smogorzewskiego, stanowiący poniekąd główne uzasadnienie uchwały uchylającej daną na jesieni 2014r. zgodę na 30-letni najem gruntu na rzecz tej organizacji. Zabudowana nadającymi się obecnie do kapitalnego remontu budynkami nieco ponad 1,15 tys. m² działka przy ulicy Warszawskiej 11 w Legionowie ponownie i już teraz obecnie przeznaczona została do sprzedaży w drodze przetargu, tylko w nieco niższej niż ostatnio cenie.
Wetknęła nos w nie swój interes
Jedna z legionowianek z III Parceli, Anna Szawlińska, w obecnie anulowanej już przez radnych przedmiotowej uchwale, już wcześniej, bo 25 listopada 2014r., dopatrzyła się kilku naruszających interesy i prawa większości legionowian nieprawidłowości, związanych głównie z gospodarowaniem miejskim majątkiem. W związku z czym, formalnie i oficjalnie wezwała władze do ich usunięcia. Wśród głównych zarzutów przez nią wysuniętych znalazły się wówczas m. in. jawne marnotrawienie publicznego mienia, sprzeczne z obowiązującym prawem ogłoszenie o sprzedaży działki, a następnie zaopiniowanie przedmiotowej uchwały przez niekompetentną komisję i niezweryfikowanie niepodpisanych i w dodatku mocno intencyjnych merytoryczno-finansowych dokumentów, obrazujących krótką, bo tylko nieco ponad półroczną działalność stowarzyszenia „Pro Vobis”. Zbadanie wytkniętych przez Annę Szawlińską błędów uchwałodawczych legionowska rada zleciła komisji rewizyjnej. Na początku br., w jej kuluarach skonfrontowano je z aktualnymi przepisami ogólnymi i szczegółowymi miejscowymi. W rezultacie i najogólniej mówiąc, pod koniec stycznia br., legionowskie władze odmówiły wprowadzenia sugerowanych przez Annę Szawlińską zmian w przedmiotowej uchwale, ponieważ w swych zarzutach nie wykazała ona istotnego naruszenia swojego interesu prawnego. Uznano, że mieszkanka nie może domagać się ochrony prawnej, ponieważ nie ma ku temu żadnych formalno-prawnych podstaw. Innymi słowy, odmówiono jej „statusu strony” w przedmiotowej sprawie. Tak uzasadnioną na piśmie odmowę zainteresowana otrzymała w lutym br., zaś tuż przed ostatnią miejską sesją (25 lutego), zgodnie z ustawą samorządzie gminnym z 1990r. i w wymaganym przez te przepisy terminie, złożyła skargę na przedmiotową uchwałę do WSA w Warszawie.