Po walnym Legionovii: krzyki, impas, walka o stołki

520466569ba46.jpg

Zaplanowane na 7 marca walne zebranie członków Klubu Sportowego „Legionovia” nie zdołało zrealizować zakładanego porządku obrad, w tym także wybrać Prezesa i Zarządu klubu. Impas pojawił się w momencie wybierania przewodniczącego oraz komisji odpowiedzialnej za liczenie głosów. Istotny jest tu także fakt, że na poprzednich zebraniach grono uczestników nie przekraczało 30 osób…dziś samych uprawnionych do głosowania przyszło 197. Skąd więc takie poruszenie?

 

Pierwotnie walne zebranie członków „Legionovii” miało się odbyć w sali konferencyjnej Areny Legionowo, jednak ta sala mogła pomieścić zaledwie 50-60 osób. Na walnym zebraniu pojawiło się jednak aż 197 osób (tyle wydanych zostało mandatów uprawniających do głosowania, nie licząc osób, które przyszły na spotkanie jedynie po to, aby śledzić jego przebieg). Organizatorzy zdecydowali o przeniesieniu zebrania do miejsca, w którym po meczach siatkarek Siódemki odbywają się konferencje prasowe, nad bar znajdujący się w Arenie. Zaraz po rozpoczęciu obrad przez aktualnego prezesa Janusza Gębarowskiego jeden z uczestników podniósł zarzut bezzasadności tego spotkania, domagając się mikrofonu, gdyż dalej stojący ludzie nic ze słów prezesa nie rozumieli: –Chcemy tu poważnie rozmawiać, czy tylko „odbębnić” to i iść do domu?– pytał. Co jednak było prawdziwym powodem zebrania się aż 197 osób chętnych do głosowania, skoro wcześniejsze zgromadzenia liczyły ich zaledwie kilkadziesiąt?

  

Krzyk, hałas i wyzwiska
Nie jest tajemnicą, że kilka dni temu do grona członków klubu dołączyło 95 (!) nowych osób, będących głównie rodzicami najmłodszych piłkarzy Legionovii. Pytani przeze mnie o powód przyjścia na głosowanie byli niechętni do rozmowy. Lakoniczna odpowiedź: –Przyszliśmy głosować, żeby było lepiej w piłce – niewiele wyjaśnia. Pytani o konkrety, rozmawiać nie chcieli. Prawdziwa burza rozpoczęła się chwile później, kiedy prezes otworzył obrady – wtedy już niewiele było osób trzymających język za zębami. –Klub otrzymuje dotację i przeznacza ją jedynie na zespół seniorski, nie wiemy nawet, na co idą nasze składki, bo i tak wszystko musimy sami fundować naszym dzieciom­ – powiedział mi jeden z rodziców. Sytuacja panująca w miejscu obrad nie pozwalała na dalsze dyskusje, dlatego część zgromadzonych wystąpiła z wnioskiem o przełożenie spotkania na inny termin. W odpowiedzi usłyszała od innej grupy, że walne zgromadzenie ma się odbyć teraz, a nie za jakiś czas – za przeprowadzeniem obrad opowiedział się także prezes Gębarowski. O wszystkim miało rozstrzygnąć głosowanie: przekładamy, czy odbywamy zebranie dziś. Zwolennicy przełożenia spotkania (będący w mniejszości rodzice młodych piłkarzy) żądali także wglądu do uchwały o przystąpieniu nowych członków do klubu, gdyż ich obawy budziła tak znaczna ilość zebranych na sali osób oraz inne nieprawidłowości (np. to, że nie wszystkich chętnych włączono w poczet członków). I tu błędne koło się zamyka, gdyż żadnego głosowania przeprowadzić się nie dało z uwagi na fakt, że w chaosie, panującym w pomieszczeniu, nie było wiadomo, kto jest uprawniony do oddania głosu. Niektórzy ze zgromadzonych wprost podnosili zarzut, że znaczna część obecnych to ludzie zwerbowani do głosowania, „wzięci z ulicy”, którzy przy ewentualnym przełożeniu spotkania, drugi raz się na nim nie pojawią. Regularne krzyki i kłótnie przerwane zostały dopiero przez prezesa Gębarowskiego, który odczytał wiadomość e-mail, wyjaśniającą po co zebrało się tu tyle osób – głosowanie będzie jasne: są dwie grupy interesów i jest to oczywista polityczna gra „o stołki” w zarządzie klubu.

Co dalej?
Zebranie trwało blisko 2,5 godziny, a zgromadzeni raz za razem przekrzykiwali się i argumentowali, że trzeba głosować teraz (jedna frakcja) lub przełożyć zgromadzenie i spotkać się w lepszych warunkach (druga strona konfliktu). Efektem było wprowadzenie przerwy w obradach, która trwać będzie zapewne kilkanaście dni. W ciągu 7 dni powinna pojawić się informacja o nowym terminie walnego zebrania członków. Co jest jednak pewne? Już niedługo dowiemy się, czy najwyższą funkcję w klubie pełnić będzie dotychczasowy prezes, Janusz Gębarowski, czy też zbuntowani przeciwko obecnej sytuacji rodzice młodzieży wpłyną na wybór nowego prezesa.

Oczywiste jest też, że każda ze stron ma swoją wizję prowadzenia klubu. Oby tylko na całym zamieszaniu najbardziej nie ucierpieli młodzi adepci futbolu, a także pierwsza drużyna Legionovii, która jest na kapitalnej drodze do awansu do II ligi.

Tomek Piwnikiewicz