Podczas wczorajszego walnego zebrania członków KS Legionovii prezes Janusz Gębarowski zakomunikował, że w najbliższym czasie z klubem pożegna się dwóch trenerów: Dariusz Ziąbski i Sebastian Dzisiewicz. Czym było jednak podyktowane zwolnienie dwóch opiekunów grup młodzieżowych, skoro nie wynikami sportowymi?
Podczas odpowiedzi na jedno z pytań, zadanych na początku spotkania, prezes Gębarowski pod wpływem emocji przemycił także jedno zdanie, które nijak nie pasowało do reszty wypowiedzi. Co miał na myśli, mówiąc: Poza tym niedługo zrobi nam się bałagan z drużynami młodzieżowymi? O tym zgromadzeni na sali przekonali się kilka godzin później. Gdy zakończyła się część dotycząca wyboru nowych władz klubu, do głosu doszli obecni na sali członkowie stowarzyszenia, którzy zarzucili zarząd gradem pytań. Najważniejsze z nich brzmiało: czy klub przewiduje zmiany kadrowe na stanowiskach trenerów? Janusz Gębarowski, nie wymigując się od odpowiedzi, jasno stwierdził, że tak – Dariusz Ziąbski i Sebastian Dzisiewicz swoich zespołów od jutra prowadzić już nie będą. Nie widzimy dalszej możliwości współpracy. – Należy w tym momencie przypomnieć, że związani z klubem od kilkunastu lat szkoleniowcy są opiekunami roczników 1999 i 2001(D. Ziąbski) oraz 2003 i drużyny rezerw (S. Dzisiewicz).
Konflikt wewnątrz klubu
Prezes Legionovii doszedł do wniosku, że Sebastian Dzisiewicz chciał dołączyć do zarządu stowarzyszenia, czym wywołałby przewrót w klubie. Na marginesie mówiąc, wiązałoby się to także ze zrzeczeniem się pensji trenera, ponieważ władze klubu sprawują swoje funkcje nieodpłatnie. Po tej wypowiedzi głos zabrał jeden z rodziców, który oznajmił, że kandydatura Dzisiewicza była ich pomysłem, a nie wolą samego trenera. Zdaniem prezesa Gębarowskiego po przyjściu do Legionovii nowego szkoleniowca pierwszej drużyny rozwinął się konflikt między obozem Dzisiewicza i Ziąbskiego (ówczesnego kierownika klubu) a Marka Papszuna. –To trzeba było jakoś rozwiązać, tak nie dało się pracować – stwierdził na koniec Gębarowski. W końcu do głosu doszedł sam Sebastian Dzisiewicz: –Skąd ma pan informacje o konflikcie? Tu nie ma żadnego konfliktu. Rozumiem, że gdy przychodzi do zespołu nowy trener, to chce mieć przy boku swoich pracowników. Ja mogłem prowadzić treningi bramkarzy dwa razy w tygodniu, a potrzebny byłem codziennie. I ja to rozumiem, dlatego przyszedł Maciej Sikorski i mnie zastąpił, wszystko jest w porządku– mówił Dzisiewicz. – Panie prezesie, nie rozmawialiśmy od roku, uważa to pan za normalne? Od dawna proszę o pomoc kadrową dla drużyny rezerw, o wsparcie z młodszego rocznika. I co? Dochodzi do sytuacji, w których grać muszę sam, z chorymi kolanami, bo nie mam zawodników– opowiadał o sytuacji w klubie Dzisiewicz. Do dyskusji włączył się jeden z rodziców młodych piłkarzy Legionovii, który w imieniu reszty stwierdził, że ich rozgrywki personalne nie interesują i dla nich najważniejsze są dzieci. Poza tym padła także propozycja, żeby dotychczasowi szkoleniowcy pozostali na stanowiskach przynajmniej do czasu spotkania rodziców z prezesem. Niestety odpowiedź zarządu była kategoryczna – tuż przed zebraniem, w starym składzie, podjęta została już jakiś czas temu decyzja, że nie ma możliwości dalszej współpracy ze szkoleniowcami.- Prezes Gębarowski podkreślił, że dzieci będą zadowolone ze współpracy z innymi opiekunami i przyjmą to ze spokojem. Odparł tym samym zarzut, jakoby młodzi gracze mieli przywiązać się już zbyt mocno do swoich trenerów. Zaznaczył także, że zajęcia odbywać się będą w normalnym trybie. Pytanie tylko – z kim? Tak oto po ponad czterech godzinach walne zebranie członków dobiegło końca, pozostawiając wewnątrz klubu, a także między niektórymi rodzicami i zarządem, nierozstrzygnięty konflikt. O ostatecznych decyzjach dotyczących szkoleniowców powinniśmy się niebawem dowiedzieć za pośrednictwem oficjalnej strony Legionovii. Warto na koniec dodać, że prezes Gębarowski oświadczył w pewnym momencie, iż jest już zmęczony całą sytuacją i obiecał coś rodzinie. Co? Tego do końca nie wiadomo, ale niewykluczone, że może się to w niedalekiej przyszłości wiązać z kolejnymi zmianami personalnymi w klubie z Parkowej.
Tomek Piwnikiewicz