Niewiele brakowało, aby drugiego dnia świąt Legionowo obiegła informacja o tragicznej śmierci funkcjonariusza na słuźbie. W czasie interwencji policjant z legionowskiej komendy został zaatakowany samurajskim mieczem.
Wszystko zaczęło się w Warszawie, gdy Artur Sz. napadł kobietę. Jak się okazało, była to policjantka po słuźbie. Męźczyzna zrabował jej między innymi legitymację słuźbową. Jak wynika z relacji taksówkarza, dzięki temu dokumentowi, pod pozorem akcji operacyjnej dojeźdźa do Legionowa.
Krok od tragedii
Około 6 nad ranem legionowscy policjanci odebrali wezwanie od przypadkowych przechodniów o włamaniu do szkoły językowej przy ul. Reymonta 11C. Na miejsce zostaje wysłany policyjny patrol. Pierwsze co zobaczyli to roztrzaskane siekierą drzwi wejściowe – dalej usłyszeli hałas i zobaczyli męźczyznę, który na ich widok uciekł na pierwsze piętro. Niewiele się namyślając, ruszyli w jego kierunku. Po chwili napastnik, widząc źe nie ma juź drogi odwrotu, zawrócił i wyciągnął spod kurtki samurajski miecz. Najpierw groził nim policjantom – po chwili przystawił sobie do szyi groźąc samobójstwem. Zachowywał się jak w amoku, nie reagował na źadne polecenia policjantów. Gdy Artur Sz. znajdował się juź w pobliźu drzwi wyjściowych, zaatakował mieczem jednego z policjantów. Atakował świadomie z chęcią dotkliwego zranienia – ten jednak zdąźył zasłonić się policyjną pałką. Cięcie było bardzo silne i odcięło rękojeść tomfy. Niedoszły morderca wybiegł z budynku, wymachując mieczem. Biegł w kierunku ulicy 3 Maja, gdzie czekał na niego wspomniany juź taksówkarz. Ten, widząc ścigających włamywacza policjantów, uciekł z samochodu – gdy Artur Sz. przesiadał się na fotel kierowcy wreszcie obezwładnili i zatrzymali go policjanci.
Będzie wyrok
Jak się póżniej okazało, męźczyzna był notowany w policyjnych kartotekach między innymi za rozboje i niszczenie mienia. Po zatrzymaniu nie potrafił w logiczny sposób wyjaśnić dlaczego na cel swojej podróźy wybrał Legionowo. Przeprowadzone na komendzie badanie alkomatem nie wykazało obecności alkoholu w organizmie Artura Sz. Dodatkowo policjanci pobrali krew, aby sprawdzić czy niepoczytalne zachowanie bandyty nie było spowodowane zaźyciem przez niego narkotyków. Do chwili zamknięcia numeru męźczyzna nie został zbadany przez policjantów, nie znane były teź wyniki badań toksykologicznych. 28 grudnia Sąd nałoźył na Artura Sz. 3-miesięczny areszt tymczasowy. Prawdopodobnie postawione zostaną mu trzy zarzuty: usiłowania kradzieźy z włamaniem, czynnej napaści na policjanta i rozboju. Za wszystkie wymienione czyny grozi mu teraz do 12 lat więzienia.
Materiał video z zatrzymania męźczyzny i prezentacji broni wykorzystanej w napadzie:
red