Plany likwidacji Filii nr 1 Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie nadal budzą kontrowersje. Część radnych, pomimo podjęcia przez Radę uchwały intencyjnej o likwidacji, nadal chce dyskutować nad tym tematem i złożyło do Przewodniczącego Rady wniosek o wyznaczenie terminu Komisji Oświaty, Kultury i Sportu poświęconej wyłącznie tej kwestii.
Podczas ostatniej Komisji Oświaty, Kultury i Sportu (25 marca 2013) radnym został przedstawiony list Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność”, którym pracownicy biblioteki zażądali przeprosin od dyrektora MiPBP. Związkowcy poczuli się urażeni uzasadnieniem propozycji zamknięcia Filii nr 1 przedstawionym legionowskim radnym. Argumenty, przedstawione przez dyrektor Danutę Masiak, dotyczyły m.in. słabej wydajności pracowników Filii nr 1. Dowodem miał być fakt, że od 2007 roku do chwili obecnej zewidencjonowali w formie elektronicznej tylko 40% zbiorów bibliotecznych.
Krytyka bibliotekarek
Początkowo rację dowodom dyrektor Danuty Masiak przyznali radni Janusz Klejment, Mirosław Pachulski i Małgorzata Luzak, których przekonały statystyki pokazujące, że liczba okodowanych książek jest niewielka, a prace przyspieszyły dopiero w roku bieżącym. Radny Klejment zarzucił pracownikom, że mimo tak fatalnych wyników, występowali o premię, a Ryszard Brański namawiał, by zignorować list. – Pani Maj oczekuje przeprosin. Popierajmy takie pomysły a związki będą nami rządzić – powiedział podczas komisji.
Dwie strony medalu
Przewodnicząca organizacji związkowej, Lidia Maj zwróciła jednak uwagę na kilka faktów. Poprosiła radnych, by nie sprowadzali tematu likwidacji Filii nr 1 do sporu personalnego, bowiem ten trwa w najlepsze od kilku lat i jest znany władzom miasta. Wyjaśniła radnym powody niskich statystyk, dotyczących kodowania książek. Prace związane z automatyzacją procesów bibliotekarskich, rozpoczęły się w 2009 r., a do 2012 roku filia dysponowała tylko jednym komputerem przystosowanym do kodowania książek oraz jednym czytnikiem. Ponadto pracownicy Filii nr 1 byli regularnie oddelegowywani do innych filii, przez co przy 2-osobowej obsadzie pozostającej na miejscu i dużym ruchu czytelników (60% w Legionowie) wykluczono możliwość sprawnej archiwizacji. – Stwierdzenia, że od 2007 r. cztery panie sobie nie poradziły z kodowaniem książek, tylko okodowane jest 40% księgozbioru, jest jawnym kłamstwem i oczernianiem pracowników. Tym bardziej, że panie pracujące w tej placówce to bibliotekarki z dużym doświadczeniem oraz wykształceniem zawodowym. Obciążanie winą pracowników za złą organizację pracy w bibliotece jest nieuczciwe – mówiła na marcowej komisji Lidia Maj. Zastrzeżeń do zarządzania biblioteką było więcej. Przewodnicząca, przytoczyła przykład bibliotekarki z filii nr 5 , która mimo 28 letniego doświadczenia została zwolniona, a na zastępstwo za nią przyjęto niedoświadczoną osobę bez wykształcenia bibliotecznego.
Zbyt wcześnie?
Radny Janusz Klement był zainteresowany odpowiedzią na pytanie, czy zdaniem związków niemożliwe jest przeniesienie księgozbioru filii nr 1 i sprawne działanie w głównej bibliotece? – To niezrozumienie tematu, na Broniewskiego fizycznie nie ma miejsca – tłumaczyła Lidia Maj, która przypomniała radnym, że to tymczasowe pomieszczenia przy szkole na korytarzu obecnie jest część dziecięca. – Księgozbiór Biblioteki Głównej łącznie Czytelni i Wypożyczalni, gdzie większość stanowią książki dla dzieci to ok. 35 000, gdzie w Filii nr 1 jest 27 000 książek w większości przeznaczonych dla dorosłych. Jest to znacznie bardziej bogata oferta dla czytelnika. Tłumaczenie, że książki zostaną w zasobach Biblioteki też odbiega od prawdy. Na pewno część znajdzie miejsce w placówce na Broniewskiego. Jednak to będzie niewiele woluminów. Reszta pójdzie na makulaturę, bo nie będzie gdzie ich przenieść. Przypominam, że do dziś w piwnicy na Sowińskiego jest składowana duża część zbiorów z Filii nr 5 – mówiła radnym Lidia Maj.
Wyłamali się z dyscypliny
Wobec przytoczonych argumentów, wśród radnych pojawiły się wątpliwości. Radny Leszek Smuniewski w imieniu 10 radnych złożył wniosek o kontynuację tego tematu na jednym z kolejnych posiedzeń komisji oświat. Niektórzy radni, jak Zdzisław Koryś, czy Leszek Smuniewski chcieliby prawdziwej debaty na ten temat. Pomysł jest o tyle interesujący, że podczas konsultacji społecznych władze miasta mogłyby usłyszeć, czego oczekują mieszkańcy od planowanej mediateki i jakie zamiary ma prezydent. Czy jednak urząd zorganizuje taką debatę?
Iwona Wymazał