Komisja rewizyjna sprawdza, czy prezydent Roman Smogorzewski, powołując Tomasza Talarskiego na stanowisko dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej (MBP) w Legionowie, nie złamał przepisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.
Skarżący prezydenckie ruchy, Łukasz Adamczyk, oprócz kontroli i obniżki rocznej pensji głowy miasta, domaga się także dymisji szefa biblioteki.
10 marca mieszkaniec Legionowa Łukasz Adamczyk złożył skargę na prezydenta, że poprzez angaż Talarskiego na etat dyrektora MBP naruszył przepisy ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. W opinii Adamczyka prawo zostało złamane, ponieważ w dniu „prezydenckiej nominacji”, czyli 1 grudnia 2014 r., nowy dyrektor biblioteki Tomasz Talarski wciąż prowadził działalność gospodarczą, był prezesem zarządu spółki „Medium” i posiadał w niej 49 proc. udziałów. Warto dodać, że spółka ta to wydawnictwo. Mało tego taki stan rzeczy trwa do dzisiaj. Według Adamczyka te 2 rodzaje działalności, nazwijmy je publiczną i komercyjną, od przeszło 4 miesięcy wykonywane równocześnie przez Tomasza Talarskiego, rodzą poważny konflikt interesów. – Prezydent powołał na dyrektora osobę, która może bardzo chcieć, by biblioteka dokonała zakupu wydanych przez spółkę książek, czasopism, dystrybuowanych np. audiobooków – wyjaśnia w skardze Adamczyk.
Kto za to zapłaci?
Zarzucając prezydentowi niewywiązanie się z ustawowych obowiązków mieszkaniec wysunął zarazem szereg oczekiwań wobec legionowskiej rady. Mianowicie chce, aby skontrolowała ona zgodność prezydenckiej „rekrutacji”, a w konsekwencji również i „dymisji” z przepisami obowiązującymi w kraju. Domaga się także, aby odpowiednią uchwałą obniżyła ona roczną prezydencką pensję, dokładnie o kwotę łącznych kosztów zatrudnienia Tomasza Talarskiego na stanowisku dyrektora legionowskiej MBP.
Chcą dowodów i nowej opinii prawnej
9 kwietnia radni z komisji rewizyjnej po raz pierwszy bliżej przyjrzeli się powołaniu Tomasza Talarskiego na szefa MBP. Zanim jednak zaczęli lustrować prezydenckie ruchy kadrowe, zapoznali się z pisemnymi wyjaśnieniami Tomasza Talarskiego oraz opinią w tej sprawie radcy prawnego Pawła Brzozowskiego. Z uwagi na to że opinię prawną sporządzono bez dostępu do materiałów źródłowych, zaś radni jednak mieli sporo wątpliwości co do ich „transparentności” i „przejrzystości”, zbadanie tej sprawy odłożono na później. Mianowicie do czasu dostarczenia przez Tomasza Talarskiego kompletu dokumentów, potwierdzających jego wcześniejsze pisemne wyjaśnienia. To pierwszy z 2 jednomyślnych wniosków formalnych zgłoszonych przez legionowskich radnych. Drugi z nich tyczył się zaś powołania zewnętrznego eksperta na okoliczność sporządzenia nowej opinii prawnej w przedmiotowej sprawie.
Gadka szmatka
Kompletnych treści pisemnych wyjaśnień Tomasza Talarskiego oraz „pierwszej” opinii prawnej w tej sprawie ani radni, ani też miejski prawnik nie ujawnili ani względem samego skarżącego, ani też względem osób trzecich uczestniczących w ostatnim posiedzeniu komisji rewizyjnej (9 kwietnia). Aczkolwiek z głosów zabranych w tej ponad godzinnej dyskusji wynika, że Tomasz Talarski pisemnie oświadczył, że 30 listopada 2014 r., czyli jeszcze przez objęciem steru w MBP w Legionowie zrezygnował z funkcji prezesa zarządu spółki „Medium”, zaś posiadane w niej udziały wydzierżawił osobom trzecim. Sęk w tym, że do słów tych nie dołączył żadnych uwiarygadniających dokumentów, a w „danych personalnych” spółki w wyciągu z Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) z 9 kwietnia br. jego słowa nie znalazły potwierdzenia.
Wszechobecne „kruczki” prawne
W opinii Tomasza Brzozowskiego, radcy prawnego na urzędowym etacie, w świetle prawa, poniekąd mało spójnego i precyzyjnego oraz mocno niejednoznacznego w swych paragrafach, wykładni, doktrynie i orzecznictwie sądowym, same pisemne wyjaśnienia Talarskiego dowodzą, że prezydent nie złamał jednak cytowanej ustawy i kwestionują tym samym zasadność skargi Adamczyka.
Prawnicza taktyka
Z informacji ujawnionych na forum komisji rewizyjnej nie wynika, komu, w jakiej formie, na jakich warunkach i w jakiej cenie, niekoniecznie materialnej, Tomasz Talarski wydzierżawił swoje udziały w spółce wydawniczej „Medium”. Zgodnie z prawem dzierżawa wcale nie musi być usankcjonowana ani aktem notarialnym, ani też umową pisemną. Warto jednak wiedzieć, że aby przeniesienie udziałów w spółce na osoby trzecie w formie dzierżawy było skuteczne, musi być poprzedzone udzieleniem obciążonych stosowną opłatą skarbową pełnomocnictw. W tym przypadku obecność przelewu w kwocie odpowiadającej wysokości opłaty skarbowej na koncie legionowskiego ratusza będzie dowodem skutecznego dokonania wspomnianej czynności prawnej przez szefa MBP. Wypada też wspomnieć, że każda spółka prawa handlowego zobowiązana jest do zgłoszenia w KRS zmian w swym składzie osobowym. W wyciągu z KRS z 9 kwietnia br., Tomasz Talarski wciąż figuruje jako udziałowiec i szef zarządu spółki „Medium”, a to z pewnością istotnie wpłynęło na taką, a nie inną „pierwszą rewizyjną decyzję” w tej skomplikowanej sprawie.
Zawiesił firmę, czyli nie zarabia na niej?
W skardze Łukasz Adamczyk podniósł także, że Tomasz Talarski nie zamknął firmy, tylko w dniu 31 grudnia 2014r., czyli blisko miesiąc od dnia (1 grudnia 2014r.) powołania go na stanowisko szefa MBP zawiesił jej działalność. Jego zdaniem formalnie wciąż pozostawał on jednak przedsiębiorcą, ponieważ zawieszenie działalności gospodarczej nie jest równoznaczne z jej zamknięciem. W opozycji do tego zarzutu stanął Tomasz Brzozowski, prawnik z legionowskiego ratusza. Wyjaśnił on radnym z komisji rewizyjnej, że w świetle przepisów obowiązujących w kraju zawieszenie działalności gospodarczej jest równoznaczne z zaprzestaniem jej wykonywania. Wobec powyższego, nie ma konieczności jej dodatkowego zamykania.
Czas goni nas…
Kontrowersyjną kwestią, która wypłynęła przy okazji omawiania powyższego wątku, okazał się również czas zamknięcia, czy też zawieszenia firmy. Zgodnie z przedmiotową ustawą zaprzestanie działalności gospodarczej, w przypadku osób powoływanych na stanowiska publiczne, powinno nastąpić najpóźniej w dniu podpisania umowy o pracę. W tym przypadku tak się jednak nie stało. Tomasz Talarski objął bowiem funkcję szefa MBP 1 grudnia 2014r., zaś działalność gospodarczą zawiesił dopiero miesiąc później, czyli 31 grudnia 2014r. Prawo krajowe jedynie dla funkcjonariuszy publicznych pochodzących z wyborów np. radnych, wójtów, czy też prezydentów, przewiduje tzw. 3-miesięczny okres dostosowawczy na dokonanie właściwych zmian w ich życiu zawodowym. W opinii „urzędowego” prawnika wykładnia, doktryna i orzecznictwo sądowe znów w tym wątku okazały się rozbieżne, zaś on sam, zgodnie zresztą z kardynalną zasadą karnistów, nakazującą wszystkie wątpliwości rozstrzygać na korzyść podejrzanego, na korzyść „podejrzanego” dyrektora Talarskiego obrał te „obstające” za tym 3-miesięcznym okresem dostosowawczym także i dla urzędników powoływanych na stanowiska publiczne.
Sprawa jest, jak to mówią zazwyczaj śledczy, rozwojowa. Więc będziemy jej rozwojowi się bacznie przyglądać…
Aktualizacja – 19 kwietnia 2015r.
Dowodów wciąż brak
Drugie tematyczne posiedzenie komisji rewizyjnej zwołano dość szybko, bo nieco ponad tydzień po tym pierwszym, czyli w miniony piątek, 17 kwietnia br. Legionowscy radni zapoznali się na nim z kopią umowy dzierżawy udziałów Tomasza Talarskiego w spółce „Medium”. Okazało się jednak, że dokument ten znów nie stanowi dla nich wystarczającego dowodu. W związku z tym, w formie kolejnych 2 wniosków formalnych zażądali od „podejrzanego” szefa biblioteki nowych czynności i dokumentów, uwiarygadniających obraną przezeń linię obrony. Tym razem chcą, aby Tomasz Talarski na kolejne posiedzenie komisji rewizyjnej dostarczył im poświadczoną za zgodność z oryginałem wspomnianą umowę dzierżawy oraz sądowe potwierdzenie przyjęcia wniosku o dokonanie zmian w KRS-ie spółki „Medium”. Po raz kolejny okazało się bowiem, że w „danych personalnych” spółki w wyciągu z KRS z 17 kwietnia br., wcześniejsze słowa szefa MBP i w nieco późniejszym terminie dostarczona przezeń kopia umowy dzierżawy udziałów, znów nie znalazły żadnego potwierdzenia.