W minionym tygodniu gracze Legionovii Legionowo odnieśli dwa cenne zwycięstwa w III lidze łódzko-mazowieckiej. Podopieczni Marka Papszuna w środę pokonali na wyjeździe Broń Radom 0:2 (0:2), a w sobotę rozbili na własnym boisku Omegę Kleszczów 6:2 (3:2). Tym samym gracze z Legionowa zachowali dwupunktową przewagę nad drugim w tabeli Sokołem Aleksandrów Łódzki.
Wyjazd do Radomia
Piłkarze Legionovii Legionowo mieli zaledwie trzy dni, aby otrząsnąć się po dość nieoczekiwanej porażce 0:1 w wyjazdowym meczu z Zawiszą Rzgów. Już 17 kwietnia podopieczni trenera Marka Papszuna zmierzyli się radomską Bronią. Środowy wyjazd ostatecznie okazał się udanym dla ekipy „biało-żółto-czerwonych”. Legionowianie rozstrzygnęli losy spotkania już w pierwszej połowie meczu, kiedy to do siatki rywala piłkę skierowali Kamil Tlaga, a także nowy nabytek klubu, Szymon Lewicki. Kolejnym przeciwnikiem Legionovii miała być Omega Kleszczów, zajmująca przed ostatnią kolejką piąte miejsce w tabeli i tracąca dziewięć punktów do lidera rozgrywek. W pierwszym meczu obu drużyn, rozegranym we wrześniu, podopieczni trenera Marka Papszuna wywieźli cenne trzy punkty ze stadionu Omegi, pokonując ją 2:1 po bramkach Pawła Tomczyka i Łukasza Prusika.
Gol do szatni
Od początku sobotniego starcia gospodarze narzucili rywalom wysoki pressing, starając się utrudnić drużynie Omegi konstruowanie. Po odbiorze piłki, zawodnicy Legionovii spokojnie ją rozgrywali, czekając na błąd w ustawieniu rywala. Gra krótkimi podaniami przyniosła rezultat już w piątej minucie meczu. Po lewej stronie boiska dobrą grą na jeden kontakt popisali się Kamil Tlaga i Konrad Karaszewski, a także Mateusz Sołtys, który ostatecznie zakończył wymianę podań celnym dośrodkowaniem na głowę Sebastiana Janusińskiego a ten otworzył wynik spotkania, pewnie pokonując bramkarza Omegi, Filipa Błażejewskiego. Jednak zaledwie pięć minut później piłkę przed polem karnym Legionovii przejął zawodnik z Kleszczowa, Szymon Piotrowski i świetnym strzałem z dystansu nie dał szans Mateuszowi Matrackiemu. Podrażnieni gospodarze nie pozostali dłużni – w szesnastej minucie było już 2:1, kiedy to po dośrodkowaniu Pawła Broniszewskiego z rzutu rożnego doszło do małego zamieszania w polu karnym gości – najwięcej przytomności zachował Mateusz Sołtys, który dopadł do piłki pięć metrów przed bramką i umieścił ją w siatce. Po drugim trafieniu dla legionowian, to goście dłużej utrzymywali się przy piłce i byli stroną przeważającą. W dwudziestej czwartej minucie przed utratą bramki uratował jeszcze Legionovię Mateusz Matracki, jednak mniej szczęścia miał cztery minuty później – obrońcy gospodarzy, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, przegrali pojedynek o piłkę, do której ostatecznie dobiegł Krzysztof Kowalski i pewnym strzałem pokonał legionowskiego golkipera. Na tym jednak bramkowy festiwal pierwszej połowy się nie zakończył. W czterdziestej pierwszej minucie znów groźnie zrobiło się pod bramką przyjezdnych przy okazji stałego fragmentu gry – po krótkim rozegraniu rzutu rożnego piłkę na dalszy słupek dośrodkował Broniszewski, a ta ostatecznie trafiła do Szymona Lewickiego, który skierował ją do bramki Błażejewskiego.
Rywal na kolanach
W drugiej połowie gospodarze nie stosowali już tak agresywnego pressingu. Dodatkowo zagrania po ziemi zamienili na długie podania do napastników. W sześćdziesiątej czwartej minucie po pozornie niegroźnym rzucie wolnym z 35 metrów piłkę w pole karne dośrodkował Broniszewski, a tam świetnie uderzył ją głową wprowadzony w drugiej połowie Bartosz Szydłowski – ten strzał golkiper Omegi co prawda obronił, jednak nie miał szans przy dobitce Mateusza Sołtysa i przy Parkowej zrobiło się już 4:2 dla „Novii”. Wtedy ostatecznie załamała się gra defensywna gości, a gospodarze poszli „za ciosem”. Już w siedemdziesiątej minucie było 5:2, kiedy to w wyniku szybkiej kontry piłka zaczęła krążyć między Janusińskim, Lewickim i Sołtysem, który wychodząc sam na sam z Błażejewskim podciął ją nad interweniującym bramkarzem przyjezdnych – do toczącej się piłki dobiegł jeszcze Tlaga i skierował ją do pustej bramki. Gracze z Kleszczowa mimo niekorzystnego rezultatu próbowali jeszcze odgryźć się jakoś Legionovii, jednak to gospodarze lepiej prezentowali się w obronie i w ataku. Wynik spotkania na pięć minut przed końcem ustalił Michał Złotkowski – zaledwie minutę po wejściu nowy nabytek Legionovii otrzymał prostopadłe podanie od Janusińskiego i w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości zdecydował się go ominąć zwodem i umieścił piłkę w siatce.
Tomek Piwnikiewicz