Lider nie zwalnia tempa

52046844e44f0.jpg

Piłkarze Legionovii Legionowo dzięki dwóm kolejnym zwycięstwom umocnili się na pozycji lidera III ligi w grupie łódzko-mazowieckiej. Tym razem podopieczni trenera Marka Papszuna pokonali w zaległym meczu Lechię Tomaszów Mazowiecki 1:0, a także Wartę Sieradz 2:0.

 

Trzy punkty na trudnym terenie
Pierwszym rywalem, z którym piłkarze Legionovii Legionowo musieli zmierzyć się w trakcie majowego weekendu, była drużyna Lechii Tomaszów Mazowiecki. Pierwotnie starcie obu zespołów miało odbyć się 30 marca, jednak mecz przełożono na 1 maja z powodu przedłużającej się zimy. Podopieczni trenera Papszuna rozpoczęli mecz od wyczekiwania na błąd rywala i porzucili grę wysokim pressingiem, co spowodowało, że żadna ze stron nie zdominowała pojedynku. Najlepszą sytuację bramkową gospodarze stworzyli sobie już w jedenastej minucie gry, jednak precyzyjny strzał Mariusza Kowalskiego pewnie wybronił Mateusz Matracki. Przyjezdni nie pozostali dłużni, ale swoje sytuacje zmarnowali kolejno Janusiński, Tlaga i Prusik. W drugiej odsłonie meczu obraz gry nie uległ znaczącej odmianie, a piłkarze Lechii zmarnowali na dodatek stuprocentową okazję na gola, kiedy to w sześćdziesiątej ósmej minucie Dawid Stańdo w sytuacji „sam na sam” nie potrafił pokonać Matrackiego, który w pogoni za piłką wybiegł za własne pole karne. Co nie udało się gospodarzom, udało się zawodnikom Legionovii w siedemdziesiątej piątej minucie, gdy sędzia podyktował rzut wolny dla gości za zagranie ręką jednego z obrońców Lechii. Do piłki podszedł kapitan „biało-żółto-czerwonych”, Marek Lendzion, i trudnym do obrony strzałem tuż nad ziemią nie dał szans golkiperowi przeciwników. Do końca spotkania gospodarze rozpaczliwie próbowali jeszcze wyrównać stan rywalizacji, jednak defensorzy Legionovii spisali się wzorowo i nie dopuścili do utraty cennych punktów na trudnym terenie w Tomaszowie Mazowieckim.

Ciężka gra ze spadkowiczem
Zaledwie trzy dni po meczu z Lechią piłkarze Legionovii musieli zmierzyć się z Wartą Sieradz, która okupuje ostatnie miejsce w tabeli III ligi grupy łódzko-mazowieckiej i w rundzie wiosennej zdobyła tylko jeden punkt. Drużyna gości od początku spotkania postawiła na głębokie cofnięcie się do obrony, a swoją grę w ataku opierała tylko na kontratakach. To sprawiło, że przez większą część spotkania przy piłce utrzymywała się i grała Legionovia, natomiast goście z Sieradza skupiali się głównie na tym, żeby odnieść jak najmniejsze straty na boisku lidera rozgrywek. Wycofana defensywa przyjezdnych nie pozwalała legionowianom na zaskakiwanie rywala prostopadłymi podaniami i zmuszała ich do gry wszerz boiska, a zagęszczenie obrońców w polu karnym nie dawało też możliwości oddania strzału. Dopiero w trzydziestej szóstej minucie po dynamicznej akcji dobrze pod polem karnym rywala z piłką zastawił się Szymon Lewicki i czubkiem buta podał futbolówkę do Łukasza Barankiewicza, a ten mając przed sobą tylko bramkarza nie dał mu szans i otworzył wynik spotkania. Gospodarze mogli „pójść za ciosem”, jednak w odstępie kolejnych dziesięciu minut zmarnowali trzy stuprocentowa okazje: najpierw Prusik stojąc metr przed bramką dwa razy uderzył wprost w golkipera gości, potem Barankiewicz z identycznej odległości posłał piłkę obok słupka, a na koniec Lewicki nie potrafił pokonać bramkarza w sytuacji „sam na sam”. W drugiej połowie gra wyglądała identycznie, jak na początku – legionowianie wyraźnie przeważali, jednak sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Ciekawiej zrobiło się dopiero na kwadrans przed końcem meczu. Wprowadzony na boisko Sebastian Janusiński „rozruszał” nieco ofensywę gospodarzy, którzy przypieczętowali swoje zwycięstwo dwanaście minut przed końcem, kiedy to drugą bramkę dla „Novii” strzelił Lewicki, wykorzystując zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym. Teraz podopiecznych trenera Marka Papszuna czeka wyjazdowy pojedynek z Mazurem Karczew (11 maja), a następnie spotkanie na własnym stadionie (18 maja) z Ursusem Warszawa.

Tomek Piwnikiewcz