Niezwykle ciekawe wspomnienia dotyczące życia codziennego w Jabłonnie i Buchniku pozostawiła Helena Tomaszewska, która w latach 1926 – 1929 wraz z rodziną mieszkała w pobliżu torów kolejki wąskotorowej.
Autorka wspomnień urodziła się w 1896 r. we Wrześni. Jej starsza siostra brała udział w słynnym strajku szkolnym wymierzonym przeciw postępującej germanizacji. Pani Helena do gminy Jabłonna trafiła na początku 1926 r, wraz z mężem Józefem ur. w 1897 r, weteranem Powstania Wielkopolskiego i wojny polsko – bolszewickiej, który na okres 3 lat wydzierżawił niewielkie gospodarstwo ogrodnicze w Buchniku. Dla przyjezdnego małżeństwa wychowanego w zaborze pruskim zwyczaje panujące w dawnej Kongresówce były prawdziwą egzotyką. Szczególnie mocno w pamięci Tomaszewskich utknął przemarsz wojsk idących na Warszawę w trakcie zamachu majowego w 1926 r., jednakże w rodzinnych opowieściach główne miejsce zajęły historie związane z podwarszawskim „folklorem”. Niestety do dziś dnia zachowały się tylko nieliczne fragmenty wspomnień dotyczące przedwojennego Buchnika i Jabłonny. Nie mniej jednak stanowią one bardzo ciekawe świadectwo ukazujące wybrane wycinki naszej lokalnej historii widzianej oczyma obserwatorów z zewnątrz.
Urzędowa rzeczywistość
Po przyjeździe do Buchnika Pani Helena poszła zameldować się w Urzędzie Gminy, gdzie zastała sporą kolejkę do okienka. Po chwili zorientowała się, iż przyczyną długiego oczekiwania jest niezwykle mozolne wypisywanie czegoś przez urzędnika. Podeszła bliżej – okazało się, że urzędnik wypełniał formularze na podstawie tego, co mówili petenci. Helena odezwała się więc do urzędnika:
– Niech mi pan proszę da ten formularz.
– I czego chce jak pisać nie umie!
Formularz jednak podał. Nie potrafił po chwili ukryć zdumienia, gdy Helena oddała mu samodzielnie wypełniony blankiet.
Zaskoczeniem dla Tomaszewskich był sposób dostarczania korespondencji. Pani Helena zaniepokojona długotrwałym brakiem listów od rodziny z Poznania zapytała kogoś z miejscowych:
– Czy tutaj listonosz nie chodzi? Nie przychodzą listy?
– Przychodzą.
– A kiedy listonosz chodzi?
– Jaki listonosz?! Po listy trzeba iść na pocztę?
– I tam odebrać w okienku?
– Nie, po prawej od drzwi na oknie leżą listy, tam sobie pani poszuka.
Życie codzienne
Różnice pomiędzy dawnymi zaborami dotyczyły nie tylko spraw urzędowych, ale także prostych czynności związanych z życiem codziennym. Dla Heleny niemal wszystko wydawało się dziwne i niezrozumiałe. Jak wspominała Pani Helena, inne było nawet ścielenie łóżek:Łóżka były u sąsiadów w Buchniku zasłane pierzyną, a na niej leżały ułożone w głowach poduszki – jedna na drugiej. W Poznańskiem poduszki chowano po pierzyną, którą gładzono i przykrywano ozdobnym nakryciem. Różnicę w wystroju od razu zauważył ksiądz podczas kolędy.
Urządzając swój nowy dom Pani Helena postanowiła kupić nieco więcej materiału “z metra” na zasłony. Poszła do sklepu, prowadzonego w Jabłonnie przez żydowskie małżeństwo. Poprosiła o kilka metrów wybranego materiału. Wtedy usłyszała jak z zaplecza mąż sprzedawczyni poinstruował ją w jidysz (języku podobnym do niemieckiego) po żeby wzięła ‘tą drugą’ miarę do odmierzania materiału.
Gdy sprzedawczyni odmierzyła starannie materiał, Helena powiedziała do niej:
– A teraz niech Pani weźmie tą drugą miarę, co mąż mówił, żeby nie brać i niech pani jeszcze raz odmierzy.
Zezłoszczona sprzedawczyni burknęła – A, bo pani jest ta Niemka z poznańskiego, to pani wszystko rozumie!
Odmierzyła ponownie, tym razem dobrą, nieco dłuższą miarą…
Różnice dotyczyły także tak banalnych rzeczy jak sposób przygotowywania domowych wypieków: Jako matka chrzestna, zobowiązana byłam przynieść placek drożdżowy. Zrobiłam więc placek, tak jak się to robi się w Poznańskiem. Przyniosłam i… usłyszałam, że placek się nie udał. Okazało się, że tutaj, w pod Jabłonną piekło się inaczej – wysokie, czasem nawet bardzo wysokie placki…
W 1929 r. Tomaszewscy powrócili do Wielkopolski. Przeżyli II Wojnę Światową, doczekali złotych godów. Józef zmarł w wieku 86 lat, Helena zaś dożyła 98 lat.
Serdeczne podziękowania dla Pana Adama Kaczmarka za udostępnienie swoich rodzinnych materiałów.