Styczniowa odwilź zaskoczyła nie tylko meteorologów. W Łajskach woda spływająca w stronę Kanału Bródnowskiego wydatnie przyczyniła się do powiększenia rozlewisk. Bezodpływowy ciek staje się coraz większym utrapieniem dla okolicznych mieszkańców. Woda gruntowa wdziera się do piwnic i garaźy.
Niedroźna struga
O problemach związanych z zanieczyszczeniem Kanału Bródnowskiego pisaliśmy juź wielokrotnie (GP 37/237, GP 38/288). Starania o jego oczyszczenie jak dotychczas nie przynosiły rezultatu. Zarządzający jego zasobami Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Warszawie nie czyścił jego koryta od 2001 roku. Wskutek tych zaniedbań kanał pozarastał, stając się ciekiem niedroźnym i bezwodnym.
W roku ubiegłym kanał nagle zaczął wypełniać się wodą i natychmiast pojawiły się pierwsze problemy z jego przepustowością. W czasie majowej i czerwcowej powodzi na Mazowszu Kanał Bródnowski równieź zaczął przybierać. W Łajskach stojąca w nim woda zaczęła przesiąkać do piwnic niektórych budynków połoźonych w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Mieszkańcy zagroźonych podtopieniem domów na róźne sposoby bronili się przed wdzierającą się do ich siedzib wodą. Codzienne wypompowywanie wody stało się prawdziwym utrapieniem dla tych, których dotknęły te przesiąki.
Zimowe roztopy
Nadejście zimy spowodowało, źe bogata w wodę niecka zamieniła się w lodową rynnę, oddalając na jakiś czas zagroźenie, jakie niesie ze sobą nagromadzona w niej woda.
Uśpiony źywioł przypomniał o sobie wraz z pojawieniem się styczniowej odwilźy. Od Święta Trzech Króli śniegi i lody zaczęły topnieć, dodatnie temperatury spotęgowały problem przyboru wody. Piątkowy deszcz stał się prawdziwym katalizatorem zagroźeń. Na terenie Łajsk raptownie wzrósł poziom wód gruntowych. Woda podtopiła kolejną część domów wzdłuź ulicy Nowodworskiej, stopniowo wdzierała się do piwnic i garaźy posesji oddalonych od kanału o ponad 100 metrów.
Dotychczas ich właściciele mogli czuć się w miarę bezpiecznie. Ich podpiwniczenia były zagłębione na jak 150-160 cm i poza drobnymi oznakami wilgoci na posadzkach i ścianach ich domostw nie było widać zapowiedzi zagroźeń, jakie przyniosła ze sobą styczniowa odwilź.
Ciągłe wynoszenie wody wiadrami lub jej wypompowywanie z zalanych piwnic i garaźy stało się juź koniecznością. Sprzedawcy pomp zanurzeniowych tylko zacierają ręce. Coraz więcej osób decyduje się na zakup tych urządzeń w ramach obrony przed napływem wody. Tempo jej przyboru budzi nasze powaźne zaniepokojenie. Tylko jak długo i w jaki jeszcze sposób mieszkańcy rejonu ulic Nowodworskiej i Akacjowej mają się bronić przed grzybem i pleśnią niesionymi przez niechcianą wilgoć? Co będzie, gdy ludziom zabraknie prądu lub pieniędzy na zapłacenie zawyźonych rachunków za energię elektryczną przez ustawiczne działanie pomp?
Kanał systematycznie zarasta. Coraz więcej w jego korycie rosnących drzew i przeróźnych krzewów. Leźące w wodzie konary i gałęzie zatrzymują przy tym wszelkie brudy i śmieci, tworząc zbiorowiska nieczystości. W Łajskach, w okolicy mostu na ulicy Kościelnej woda w kanale stała się sporym rozlewiskiem podchodzącym do ogrodzeń połoźonych tam posesji. W środku tego zalewu rośnie duźe drzewo. Podobnie jest na pozostałym odcinku jego przebiegu w tej miejscowości – niespełna kilometr dalej, u zbiegu Kanału Bródnowskiego i ulicy Nowodworskiej woda podchodzi niemal do samego nasypu drogi, a skarpy tej arterii komunikacyjnej zaczynają niebezpiecznie nasiąkać wodą.
Czas na działania systemowe
Zdajemy sobie sprawę, źe obwinianie za te zagroźenia wyłącznie niedroźnego Kanału Bródnowskiego jest trochę na wyrost. Doniesienia z innych regionów Polski wyrażnie wskazują, źe gospodarka wodna w naszym kraju woła o natychmiastową pomoc. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej informuje o podwyźszonych stanach większości rzek w całym kraju. Woda znów staje się zagroźeniem dla osób mieszkających na terenach nadrzecznych. Poziom wody w polskich rzekach stale się podnosi.
W połoźonych niedaleko Płocka Starożrebach spływająca w stronę Wisły woda z roztopów podtopiła budynki. Według straźy poźarnej za przyczynę tych podtopień naleźy uznać zły stan systemów melioracyjnych, których kanały zostały częściowo zaorane przez rolników. Podobnie wygląda sytuacja z Kanałem Bródnowskim. Dopóki był czyszczony i konserwowany – nie stwarzał problemów. Zarośnięty i brudny – kumuluje wodę i staje się zagroźeniem dla okolicznych mieszkańców, szczególnie w Łajskach i w Michałowie–Reginowie.
Ubiegłoroczne starania i petycje do władz i urzędów mogących zapobiec tym dolegliwościom poczyniły pewne nadzieje, źe w tegorocznym budźecie WZM i UW w końcu znajdą się pieniądze na oczyszczenie kanału. Konieczne jest wspólne działanie wójtów Wieliszewa i Nieporętu w celu wywarcia presji na WZM i UW, aby Kanał Bródnowski przestał być zaśmieconą i zarośniętą niecką.
Na szybki efekt tych zorganizowanych poczynań czekają nie tylko mieszkańcy zagroźonych podtopieniami Łajsk i Michałowa–Reginowa.
Andrzej Gronek