Aby legionowski targ mógł przeobrazić się w perełkę architektoniczną miasta i przejść związaną z tym rewitalizację, na początek władze muszą kupić część tworzących go gruntów. Ile to będzie kosztowało? Oszacuje to w najbliższym czasie prezydent Roman Smogorzewski…
Bazar Pachulskiego?
Aby marzenie szefa komisji rozwoju miasta Mirosława Pachulskiego o przekształceniu legionowskiego bazaru w perełkę architektoniczną miasta wreszcie mogło się ziścić, władze muszą przestać marzyć i gadać, tylko zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Aby wszystkie rozległe grunty, na których rozciąga się targowisko miejskie, mogły przejść gruntowną rewitalizację, na początek wypadałoby je przede wszystkim kupić. Okazuje się bowiem, że miasto nie jest jedynym właścicielem „bazarowej” ziemi, zaś swoje udziały w niej posiadają też, zarówno osoby prywatne (ok. 87 m²), jak i skarb państwa (2 tys. m²). Ile będzie kosztowało legionowski budżet odkupienie tych terenów, ma w najbliższym czasie kompleksowo zbadać i oszacować prezydent Roman Smogorzewski. Jednomyślny wniosek formalny w tej sprawie, przegłosowali ostatnio (1 lipca) radni z komisji rozwoju miasta.
Rury pokrzyżują plany?
Kiedy legionowscy włodarze już oszacują, a następnie zaakceptują koszty kupna wszystkich targowych działek, dopiero będą mogli podjąć kolejne kroki w kierunku ich rewitalizacji. Wtedy jednak może się okazać, że ich plany architektoniczne względem legionowskiego targowiska pokrzyżuje obowiązujący tam miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (mpzp). Jego szczegółowe przepisy przeznaczają bowiem całą bazarową przestrzeń pod poszerzenie ulicy Jana III Sobieskiego oraz parkingi, głównie z uwagi na to, że to właśnie pod nią znajduje się bogata infrastruktura techniczna, w tym m. in. kanał ciepłowniczy.
Targ pod innym adresem?
Kolejną niewiadomą związaną z ewentualną rewitalizacją legionowskiego targowiska jest nawet i sama jego przyszła lokalizacja. Spora część lokalnych włodarzy najchętniej pozbyłaby się go z osiedla Sobieskiego, a następnie umiejscowiła w póki co bliżej nie określonej, mniej rażącej w oczy lokalizacji. Oczywiście miejskie władze wiedzą, że takowy ruch nie byłby wcale taki prosty, a na społeczne protesty z nim związane na pewno nie naraziłyby się one, przynajmniej w najbliższym czasie. W kuluarach legionowskiej władzy krążą też nieco mniej rewolucyjne opinie w kwestii targowiska miejskiego. Dosyć często słychać tam głosy, że w pierwszej kolejności z bazaru powinna zniknąć tzw. część przemysłowa, a zwolniona w ten sposób publiczna przestrzeń, w przyszłości powinna służyć mieszkańcom np. jako parking.
Warzywniak wyłożą kostką
Wypada w tym miejscu podkreślić, że legionowskie władze są też raczej zgodne co do utrzymania na bazarze tzw. spożywczej części hurtowej, na której owocami i warzywami handlują zazwyczaj rolnicy, zaś wszystkie istniejące tam miejscówki, są na ogół we wszystkie 3 dni targowe zajęte. Komunalny Zakład Budżetowy (KZB), który zarządza i administruje całym miejskim targowiskiem, w najbliższym czasie chce nawet wszystkie przylegające do ulicy Jana III Sobieskiego miejscówki handlowe w tej konkretnej części bazaru utwardzić kostką.
Bazar tu i teraz
Z informacji ostatnio (1 lipca) przekazanych radnym z komisji rozwoju miasta przez szefową KZB Irenę Bogucką wprost wynika, że na chwilę obecną niemożliwe jest zadaszenie, czy też zabudowanie terenu całego targowiska. Wiadomo również, że około 80 proc. jego przestrzeni jest wykorzystywana aktualnie pod handel. W związku z tym, te pozostałe, niewykorzystane 20 proc., mogłoby służyć mieszkańcom i klientom targu za parking, przynajmniej do czasu wyklarowania się miejskiej wizji rewitalizującej. Mogłoby, ale póki co jedynie teoretycznie, bo tylko w ramach ostatnich komisyjnych „rozwojowych” sugestii…