Śmierdząca sprawa. W Komornicy w gminie Wieliszew już od dłuższego czasu toczy się zacięta sąsiedzka wojna o końską kupę. Letnikom chodzi tylko o przeniesienie składowiska gnoju spod ich okien. Właściciel konia twierdzi zaś, że sąsiedzi chcą otruć jego ulubieńca. Konflikt jest na tyle ostry, że zaangażowano w niego policję a nawet samego wójta Pawła Kownackiego.
Mucha siada zarówno na gnoju, jak i na głowie dalajlamy…
Koń jest niczemu winien. Przecież musi się załatwiać. Żaden z sąsiadów nic do konia nie ma. Wręcz przeciwnie, wszyscy go bardzo lubią. Sęk w tym, że jego kupy śmierdzą. W dodatku składowane są pod ich oknami. – Sąsiad niemalże pod oknami mojego domu urządził wylęgarnię ohydnego smrodu i wszelkiego rodzaju robactwa – złości się pan Piotr, właściciel działki rekreacyjnej w wieliszewskiej Komornicy. – Posiedzieć w ogródku nie można, bo łajnem końskim śmierdzi. Much jest od groma. Jak ostatnio mnie pogryzły, to nogi mi tak spuchły, że kostek nie było widać – irytuje się inny letnik. – Prosiłem sąsiada kilkakrotnie, uprzejmie i grzecznie, aby wybieg dla konia nieco dalej zrobił i żeby jego kupy w inne miejsce wywoził, nie pod moje okno. Wszyscy moi sąsiedzi na pewno ucieszyliby się. Niestety, wszystkie moje prośby o zlikwidowanie wysypiska końskich odchodów spotykają się z agresją ze strony sąsiada i nie przynoszą żadnych skutków. Twierdzi on, że kompostownika nie przeniesie, bo chcemy otruć mu konia – żali się pan Piotr. – Przecież tu idzie zwariować – dodaje kolejna letniczka.
Piją obornik?
Kompostownik z kupami konia, którego właścicielem jest pan Janusz jest tzw. kompostownikiem otwartym. Jest on ogrodzony, czymś w rodzaju blachy. Nie ma on również zabezpieczonego dna, które chroniłoby przed przenikaniem substancji organicznych z obornika do gleby. Końskie odchody wraz z liśćmi i trawą są składowane bezpośrednio na ziemi. Kompostownik jest też dość sprytnie ukryty przed wzrokiem wścibskich gapiów wśród drzew i krzaków, rosnących na działce sąsiadującej z posesją pana Piotra. Co najgorsze, kompostownik ten znajduje się na szczycie górki i pomimo zrobionego ogrodzenia, końskie kupy spływają wprost do oddalonego o niecałe 10 m Kanału Komornickiego, wpływającego bezpośrednio do Narwi. Dzieje się tak zwłaszcza podczas obfitych opadów atmosferycznych. Letnicy boją się, że końskie łajno może źle wpływać na środowisko, przenikać do gleby oraz do wód gruntowych i tym samym zatruwać okoliczne ujęcia wody pitnej, z których przecież oni na co dzień korzystają. – Woda czasami robi się żółta, ma nieprzyjemny smak i zapach – sygnalizowała jedna z działkowiczek.
Nie odbierają korespondencji
Działka, na której jest kompostownik z końskimi odchodami, według informacji uzyskanych w UG Wieliszew jest działką rekreacyjną i nie należy do pana Janusza, który najprawdopodobniej tylko się nią opiekuje. Urząd całą korespondencję związaną z tym gruntem kieruje bowiem do jego prawnych właścicieli. Są to osoby po 80-ce, które prawdopodobnie mieszkają w Warszawie. Letnicy z Komornicy mówią, że już od dawna ich tu nie widzieli, pomimo podejmowanych licznych prób kontaktu – głównie telefonicznego – z tym małżeństwem. Najbliższa rodzina pana Janusza uparcie twierdzi, że jest on właścicielem tej działki, zaś sama działka ma status rolny, a nie rekreacyjny.
Wójt nie może nic więcej zrobić?
Konflikt w mniemaniu letników z Komornicy jest nierozwiązywalny. W związku z czym, w kwietniu br. pan Piotr poprosił wójta Pawła Kownackiego o interwencję w tej sprawie i zobowiązanie pana Janusza do przywrócenia normalnych warunków użytkowania działki rekreacyjnej, poprzez zlikwidowanie, bądź przeniesienie śmierdzącego kompostownika w inne miejsce – niewidoczne dla sąsiadów i nie zagrażające degradacji środowiska naturalnego. Wójt jeszcze w kwietniu br. powołując się na gminny regulamin utrzymania czystości i porządku, pisemnie zobowiązał do podjęcia wspomnianych działań formalnych właścicieli tej działki. – Gromadzenie obornika w przypadku małych gospodarstw nie jest uregulowane przepisami, z wyjątkiem gospodarstw na obszarach szczególnie narażonych na zanieczyszczenia spowodowane przez azotany pochodzenia rolniczego. Gmina nie należy do obszarów narażonych. Teren, na którym znajdują się wymienione działki, oprócz tego że w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego widnieje jako teren rekreacyjny, mieści się również na obszarze wiejskim, wyłączonym z produkcji rolniczej, na którym zgodnie z rozdziałem ósmym regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Wieliszew, dopuszcza się utrzymanie zwierząt gospodarskich – informuje wójt Paweł Kownacki.
Nie chcą iść do sądu
Niestety, właściciele działki, na której składowane są końskie kupy nie otrzymali wezwania z UG Wieliszew. Listonosz nie zastał bowiem nikogo pod adresem, na który urząd wysłał korespondencję. Cała zaś sprawa zatrzymała się. Spór sąsiedzki wraz z upałami zaognił się. Również wraz z upałami, końskie kupy śmierdzą jeszcze bardziej. Na dodatek w okolicy pojawiły się duże, dotkliwie kąsające muchy. Pomimo to, letnicy z Komornicy zgodnym chórem podkreślają, że chcą tę „śmierdzącą” sprawę załatwić ze swoim sąsiadem polubownie i na pewno nie w sądzie…
Działa zgodnie z prawem?
W wyniku ich próśb, zainterweniowaliśmy w tej sprawie nawet w kilku instytucjach… Zapytaliśmy stołeczny Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska o istnienie przepisów regulujących składowanie końskich odchodów na działkach letniskowych. Maria Suchy, zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, wyjaśniła nam, że owszem takowe przepisy istnieją, ale dotyczą one jedynie oborników stawianych na terenach, na których prowadzona jest działalność gospodarcza związana z hodowlą większej ilości zwierząt i że w przypadku pana Janusza, który hoduje tylko jednego konia hobbystycznie nie można ich zastosować.
Kompostowniki pod oknami sąsiada nielegalne?
W tę „śmierdzącą” sprawę zaangażowaliśmy nawet Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego (PINB) w Legionowie. Zapytaliśmy tamtejszych urzędników, czy w opisanym przypadku, można zastosować przepisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2002r., które mówi, że kompostowniki powinny się znajdować 7,5 m od granicy działki sąsiedniej i dodatkowo te mniejsze o objętości do 10 m³ powinny być stawiane w odległości 15 m od domu sąsiada, zaś te większe o pojemności do 50 m³ w odległości nie mniejszej, jak 30 m od okien jego posesji. Póki co, czekamy na ich odpowiedź.
Możliwa rozbiórka kompostownika?
Kompostownik, w którym Janusz P. trzyma m.in. odchody swojego konia ma zdecydowanie większą pojemność, aniżeli 10 m3 a od granicy działki letniskowej należącej do Piotra T. dzieli go ok. 5 m, zaś od okien jego domu ok. 10 m. Gdyby zatem okazało się, że w tym przypadku można zastosować przepisy tego rozporządzenia, PINB na wniosek pana Piotra mógłby nakazać właścicielowi konia, rozbiórkę kompostownika.
Obiecał, że przeniesie kompostownik
– Wystosowałem do właścicieli nieruchomości pismo, zobowiązujące ich do jej uprzątnięcia. Pismo nie zostało podjęte w terminie. Właściciel konia podczas rozmowy telefonicznej zobowiązał się do przeniesienia kompostownika w inne miejsce, nie stwarzające uciążliwości dla sąsiadów. Nie mam prawnych możliwości do podjęcia innych działań, a wystawianie mandatów leży w gestii policji – ponownie 5 sierpnia br. wyjaśnił wójt Paweł Kownacki, zapytany przez redakcję „Gazety Powiatowej”, czy mógłby się podjąć mediacji w rozwiązaniu tego sąsiedzkiego konfliktu.
ms