Ostatnie spotkanie w tym roku na boiskach 2 Ligi rozegrała Legionovia KZB Legionowo. Na boisku przy Parkowej podopieczni Ryszarda Wieczorka podejmowali ROW Rybnik. Jaśniejszym punktem niedzielnego wczesnego popołudnia było oficjalne otwarcie trybuny krytej na Stadionie Miejskim przy Parkowej.
To nie było udane spotkanie. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Dlatego też garstka kibiców (w tym spora grupka fanów rybnickiej drużyny, która w liczbie dwóch autokarów, dotarła do Legionowa) nie zobaczyła żadnej bramki. I na tym można byłoby zakończyć relację…
Mizeria
W poczynaniach obu drużyn brakowało kogoś, kto mógłby rozruszać swoich kolegów. Dlatego też obaj bramkarze musieli ciągle rozgrzewać się w swoich szesnastkach, by nie zmarznąć. Więcej pracy miał bramkarz gospodarzy Mikołaj Smyłek. Raz, pod koniec pierwszej połowy, jego cudowna parada zapobiegła utracie gola, po strzale Pawła Mandrysza. Za nim do tego doszło gospodarze trafili do bramki Patryka Procka, ale arbiter odgwizdał spalonego. O drugiej połowie należy jak najszybciej zapomnieć. Jak i chyba o całej rundzie jesiennej i trzech kolejkach piłkarskiej wiosny. Rzutem na taśmę Legionovia jest nad kreską, ale ma tyle samo oczek co Polonia Bytom, zajmująca 15 lokatę. Idzie zima, ale na Parkowej zapowiada się bardzo, bardzo gorący okres. Na boiska 2 Ligi zawitamy dopiero w marcu.
Legionovia KZB – ROW 1964 Rybnik 0:0
Legionovia KZB Legionowo: Smyłek – Grzelak, Grudniewski, Leustek, Goliński – Garyga (87′ Kitliński), Kopka, Monterde (74′ Tlaga), Kwiatkowski, Kozłowski (58′ Zawodziński) – Ziąbski (58′ Jankowski).
ROW: Procek – Janik, Nowak (86′ Dudziński), Mandrysz, Krotofil, Płonka, Muszalik, Siwek (67′ Gładkowski), Popiela (58′ Jaroszewski), Jary, Gojny.