Na piątym balu charytatywnym Fundacji Trzciany nikt nie miał wątpliwości, kto jest gospodarzem, a raczej gospodynią. Były prezes, a obecny wójt gminy Jabłonna, Jarosław Chodorski usunął się w cień, aby jego małżonka mogła w pełni pełnić honory przywódczyni fundacji. Podczas balu po raz kolejny zbierano środki na budowę Centrum Rehabilitacyjnego.
Rehabilitacja osób niepełnosprawnych w Polsce kuleje. W praktyce wygląda to tak, że w większości zajmują się nią stowarzyszenia i fundacje, które pozyskują środki na działalność głównie ze źródeł rządowych. Poszukują odpowiednich dla swojej działalności programów oraz dostosowują swój profil, aby móc pozyskiwać granty. Nadal jednak dostępność do rehabilitacji nie jest wystarczająca. Rodziny dotknięte niepełnosprawnością skarżą się na długie terminy oczekiwania i brak ciągłości procesu rehabilitacyjnego. Najczęściej większość kosztów z nią związanych zmuszone są one ponosić z własnych środków. Centrum Rehabilitacji, które miałoby powstać w Trzcianach, jest odpowiedzią na deficyt w tym zakresie. Na ten właśnie cel zbierane były środki podczas piątego balu charytatywnego Fundacji Trzciany.
W przekroju
Jubileuszowy bal odbył się, podobnie jak w roku ubiegłym, w Zielonym Dworku w Skierdach. Zgodnie z tradycją wodzirejem był Konio, który jak co roku mobilizował gości do zabawy oraz skutecznie licytował zgromadzone przez fundację fanty. Na tegorocznym balu zasłynął z powiedzenia „tu nie ma kalorii” motywując do nieodmawiania sobie przysmaków serwowanych podczas imprezy. Gości szczególnie zachwyciła zupa borowikowa oraz duży wybór wykwintnych przystawek. Do tańca porywał zaś energetyczny zespół Milky Way. Od wspaniałej muzyki nie odstawali w żaden sposób doskonali tancerze znajdujący się na parkiecie. Bal rozpoczął się od Poloneza zatańczonego wspólnie przez wszystkich gości.
Powitanie
Po głównym daniu podanym na początku, przyszedł czas na oficjalne powitanie gości przez prezes fundacji. Na początku skierowała ona słowa wdzięczności do zarządu i rady fundacji. Następnie streściła, co udało się zrobić na rzecz przyszłego Centrum Rehabilitacji w 2015 r. Padły także słowa, które mówiły o trudnościach minionego roku. – To był również trudny dla nas okres, ponieważ wiele razy wizerunek Fundacji Trzciany był naruszany. Dla mnie i dla wszystkich dziewczyn zaangażowanych w działalność fundacji było to bardzo, bardzo smutne. Chciałabym podziękować tym osobom, które mimo wszystko nie przestały nas wspierać. Nie poddałyśmy się i małymi kroczkami idziemy dalej do celu – mówiła Monika Chodorska.
Zapadła cisza…
Po słowach powitania prezes poinformowała zebranych, że z okazji jubileuszu przygotowała dwie niespodzianki. Pierwsza z nich zaskoczyła wszystkich. Goście Zielonego Dworku mieli okazję posłuchać muzyki na bardzo wysokim poziomie wykonawstwa, zarezerwowanym zazwyczaj dla sal koncertowych filharmonii. Dla uczestników balu zagrał Maciej Piszek – zdobywca prestiżowych, międzynarodowych nagród pianistycznych oraz dwóch statuetek Fryderyka 2009. Kiedy pianista rozpoczął krótki recital na sali panował szmer, który po chwili zamienił się w głęboką ciszę. Wirujące, delikatne takty Mazurka h-moll op. 30 nr 2 nagrodzone gromkimi brawami były tylko wstępem do pełnego emocji i wielowymiarowego Poloneza As-dur op. 53. Po ostatnich zagranych nutach wykonawcę nie mogło czekać nic innego jak natychmiastowa owacja na stojąco. Rozmowy o poruszającym występie towarzyszyły gościom już do końca balu. Maciej Piszek przyznaje, że zagrał dla Fundacji Trzciany przede wszystkim dzięki „swojej pięknej żonie Bogusi”, która zawsze popiera szczytne cele. – W miarę możliwości chciałbym służyć swoim talentem – wyjaśniał.
Uczta dla ciała
Po uczcie dla ducha przyszła pora na kolejną niespodziankę. Był nim imponujący tort jubileuszowy wykonany przez Anetę Burzę z pracowni cukierniczej Włoska Pasja. Wykonany został charytatywnie, aby wspomóc fundację. Na jego wierzchołku znajdowały się figurki wykonane z lukru plastycznego przedstawiające wszystkie członkinie zarządu fundacji: Monikę Chodorską, Agnieszka Ilską i Małgorzatę Żarko. Lukrowe panie miały takie same kreacje jak te prawdziwe. Tort smakował tak samo dobrze jak wyglądał.
Szaleństwo nocy
Goście szaleli na parkiecie i chętnie brali udział w kilku zabawach, które zorganizował Koniu. W rezultacie na balu można było zobaczyć niecodzienne zjawiska: Rubika w szale twórczym, gwiżdżącego wójta i sołtysa robiącego prawdziwy szpagat. Szaleństwa nie przeszkodziły w tym, aby z wybiciem północy rozpocząć licytację, z której cały dochód zostanie przeznaczony na budowę Centrum Rehabilitacyjnego.
Licytacja
Licytowano bardzo różnorodne przedmioty i vouchery. Najwyższą cenę osiągnął voucher na weekend w uzdrowisku w Nałęczowie. Obejmował on pobyt wraz z zabiegami SPA dla dwóch osób wraz z wyżywieniem. Został ufundowany przez firmę Eres Medical. Wylicytował go mieszkaniec Chotomowa Jan Domosławski za kwotę 1,2 tys. zł. Najwyższe ceny osiągnęły następujące fanty: Sylwester 2016 w Zielonym Dworku (600 zł), kosz domowych przetworów przygotowany przez Zarząd Fundacji Trzciany (500 zł), komplet serwet podarowany przez Ewę Rolak (500 zł), porcelanowy zestaw kawowy Porzellanfabrik Christian Seltmann z 1910 r. (850 zł),zestaw śniadaniowy złocony brabant Porzellanfabrik Oscar Schaller&Co z 1882 r. (600 zł) oraz piłka nożna z podpisami aktorów z Teatru Rampa (100 Euro) i zegar mosiężny podarowany przez właścicieli sali bankietowej Zielony Dworek (120 Euro).
Szczęśliwa trzynastka
W sumie podczas licytacji udało się pozyskać środki w wysokości ponad 13 tys. zł. To mniej niż w roku ubiegłym. Nie jest to jednak powód do zmartwień członkiń zarządu fundacji, które już robią plany na przyszłość.