To miał być wielki rewanż za porażkę w pierwszym spotkaniu w Zabrzu. Wtedy to pod koniec października równo z końcową syreną był remis 34:34. Jednak gospodarze mieli jeszcze w zanadrzu rzut wolny. Niespodziewanie Mariusz Jurasik znalazł lukę w murze i dał Górnikowi cenne dwa punkty. Co wydarzyło się w sobotę wieczorem w Arenie Legionowo?
Takiego sędziowania, na żenująco niskim poziomie, dawno nie widziano w Legionowie. Nie pamiętam, by kibice po zakończeniu spotkania skandowali: – Drukarze, drukarze… Zapewne panowie Damian Godzina z Tczewa i Łukasz Kamrowski z Cedrów Wielkich powinni przejść ponowne szkolenie, bo dziś dali pokaz nieudolności i braku fundamentalnych postaw sędziowania.
Bramka – kuriozum
Legionowscy szczypiorniści zaczęli dobrze spotkanie z Górnikiem. W 6 minucie prowadzili już 3:0 po celnych rzutach Pawła Gawęckiego, Witalija Titowa i Tomasza Kasprzaka. Górnik zaczął odrabiać straty gdy grał w przewadze. Szybko goście wyszli na prowadzenie 5:3. Do 20 minuty na tablicy świetlnej przeważnie wyświetlał się remis. Wtedy to dobry okres gry zanotowali goście. Do 26 minuty prowadzili dwoma bramkami. Końcówka tej części gry to zdecydowanie lepsza gra legionowskich szczypiornistów i szczęśliwe ostatnie sekundy. Na niespełna trzy minuty przed końcem pierwszej połowy dał o sobie znać najlepszy strzelec Superligi, Titow, który rzucił trzy bramki. Szczególnie ostatnia bramka rzucona na dwie sekundy przed końcową syreną zapisze się w annałach klubu. „Witek” przejął piłkę po nieudanej akcji gości i zdecydował się na rzut z ponad 30 metrów. Nikt nie spodziewał się, że rzut ten przyniesie jakąkolwiek korzyść. A jednak! Stojący w bramce gości Norbert Witkowski, rozkojarzony, zdekoncentrowany i całkowicie zaskoczony przepuścił piłkę między nogami… To nie był jednak koniec emocji. Gospodarze prowadzili na przerwę 14:12.
Sędziowie w roli głównej
Niestety druga połowa spotkania zostanie zapamiętana z nieudolnego sędziowania prowadzących mecz. Panowie w żółtych koszulkach zapomnieli, że piłka ręczna to męska gra. Rozdawali kary przeważnie miejscowym szczypiornistom, którzy twardo grali w obronie. Szczególnie nieudolnie zachowali się w końcówce, gdy nie odgwizdali ewidentnego faulu w ataku, dyktując rzut karny i wyrzucając na dwie minuty szczypiornistę KPR-u. Za nim do tego doszło KPR odskoczył dwa razy na cztery bramki – 18:14 i 20:16 w 41 minucie meczu. Potem Górnik zmniejszał różnicę, dzięki karom dla miejscowych zawodników.
Bohaterem Krekora
W drugiej połowie kilka świetnych interwencji zaliczył Mikołaj Krekora. Do tego karnego obronił Tomislav Stojković. Jednak w ostatnich sekundach, grający w przewadze piłkarze ręczni z Zabrza mieli sytuację „sam na sam”. Obronną ręką w tej sytuacji wyszedł bramkarz KPR-u!!! Dzięki tej obronie KPR wzbogacił się o punkt. Tylko punkt – panowie sędziowie!!!
KPR RC Legionowo – Górnik Zabrze 27:27 (14:12)