W ostatnich trzech miesiącach z każdym dniem dziki w Legionowie i Chotomowie coraz częściej pojawiały się na ulicach. Wielu mieszkańców gmin Legionowo i Jabłonny obawia się coraz liczniejszych stad zwierząt poszukujących pożywienia w zurbanizowanych częściach powiatu.
Zdążyliśmy się przyzwyczaić do widoku dzików na ulicach Legionowa i Chotomowa. Zwierzęta, z uwagi na rozrastającą się zabudowę, mają coraz mniejsze terytoria żerowania, migrują też płoszone przez grzybiarzy czy uprawiających w lesie jogging. Dodatkowo jesienią i zimą zwierzęta są wypłaszane z ostoi przez myśliwych. – To dziki żebrzące – mówi o nich koordynator ds. łowiectwa Zenon Chojnacki. Są to inteligentne zwierzęta, które jak się przyzwyczają do odpadków czy skoszonej trawy porzuconej na nieogrodzonej działce, chętnie wracają w to samo miejsce. Nie da się zmienić ich nawyków, pozostaje ich odstrzelenie lub odłowienie i wywóz w inne tereny.
Bezradni funkcjonariusze
Dziki, które zwykle przebywają na terenie gminy Jabłonna i wchodzą do Legionowa, wywołują wiele sporów. Dotyczą one głównie wysokich kosztów, które generuje opieka nad nimi. Płacimy za kolejne akcje straży pożarnej, zniszczone tereny zielone, sprzątanie po kolizjach czy szkody w uprawach. Mieszkańcy zasypują Straż Miejską kolejnymi zgłoszeniami. – W czasie teraźniejszym ingerujemy na bieżąco – mówi zastępca komendanta Straży Miejskiej Adam Nadworski. Nie da się ukryć, że powtarzające się problemy z dzikami wywołują niechęć funkcjonariuszy, bowiem brak im narzędzi do skutecznego działania. Służby porządkowe tłumaczą, że atak dzika jest rzadkością.
Tylko przepłaszali
Przypuszcza się, że do Legionowa regularnie przychodzi ok. 70 dzików. Populację tych zwierząt kontrolują co roku nadleśnictwa. Gminy jedynie opiniują plany łowieckie i narzekają, że odstrzały odbywają się zbyt późno i w zbyt małej ilości, w stosunku do wciąż rosnącej populacji. Do 15 sierpnia trwał okres ochronny dla tych zwierząt. Nie można więc było uśpić loch, bowiem środki te mogłyby przeniknąć do mleka i zaszkodzić warchlakom. Był również inny problem. Ani strażnicy miejscy, ani policjanci, ani sami łowczy nie mogą strzelać na terenach zurbanizowanych. W obawie przed konsekwencjami dziki były więc do tej pory tylko przepłaszane z Chotomowa do Legionowa i w przeciwnym kierunku.
Myśliwi się skarżą
Wyjątkiem było odłowienie w tym roku ok. 10 dzików z terenu Zakładu Wodociągu Północnego w Wieliszewie. Ponieważ jest to teren pozostający pod ochroną, ze względu na charakter działalności, starosta Jan Grabiec wydał zezwolenie na te działania. Mimo próśb MPWiK oraz dużych szkód, odławianie wywołało wiele skarg. By przenieść dziki, trzeba mieć na uwadze kłopoty z kołami łowieckimi i szereg procedur, które trzeba spełnić. Niestety koła łowieckie, które wg planu, zajmują się odstrzelaniem dzików od października do stycznia każdego roku, niechętnie patrzą na odławianie zwierzyny.
Czekając na nieszczęście
Wielu z czytelników jest oburzonych, że temat dzików jest wciąż poruszany w Legionowie a władze nic z tym tematem nie robią. – Temat dzików wałkowany jest w Legionowie od dawna, ale czy w zwykły sposób nie można ich wypłoszyć choćby pociskami hukowymi czy petardami? Potrzebne jest nieszczęście, aby władze zaczęły działać? A może dobro dzików i ich swoboda są ważniejsze od poczucia bezpieczeństwa naszego i naszych dzieci? – pytał pan Marek, który spotkał się oko w oko z dużym stadem dzików na jednym z przystanków w centrum miasta. Kiedy nie ma zagrożenia życia, pozostają jedynie działania prewencyjne takie jak środek zapachowy odstraszający zwierzęta przy granicach lasu, czy przepłaszanie ich z miejsca na miejsce. – Póki Jabłonna nie rozwiąże problemu, nadal będziemy się borykać z podobnymi sytuacjami – mówił do tej pory Zenon Chojancki.
Koniec kryzysu?
Ostatecznie pod naporem krytyki ze strony mieszkańców, urzędy się poddały. Starostwo powiatowe, które jest właścicielem odłowni, użyczyło go gminie Jabłonna. – W związku z dużą ilością dzików, w sierpniu zwróciliśmy się do starosty z prośbą o wydanie decyzji o odłowie około 30 dzików, które często pojawiają się w Chotomowie. Mamy na ten cel zarezerwowane pieniądze w budżecie gminy – komentuje sytuację rzecznik UG Jabłonna Michał Smoliński.
Odłownia będzie działać
30 sierpnia Hubert Macioch wraz z Zenonem Chojnackim rozpoczęli montaż odłowni na terenie gminy Jabłonna. Na miejscu, które lokalizację utrzymujemy w tajemnicy, przez 24 h/dobę pozostaje ochrona. Dba ona, by zapadnia nie stała się miejscem zabaw czy ingerencji ludzi. Odłownia to duża konstrukcja, która może pomieścić nawet 20 dzików. Będzie stać w wyznaczonym miejscu przez następne dwa tygodnie. Jeśli nie uda się odłowić dzików, zostanie zmieniona jej lokalizacja. Złapane zwierzęta zostaną przewiezione w inne przygotowywane bezpieczne miejsce, zgodnie z konsultacjami z kołami łowieckimi. Nie opuszczą jednak terenu powiatu legionowskiego.
Iwona Wymazał