Wniosek formalny, aby do porządku obrad kwietniowego legionowskiego plenum wprowadzić dodatkowy punkt poświęcony wyjawieniu szczegółów prokuratorskich śledztw wszczętych w sprawach kilku legionowskich transakcji nieruchomościowych, w które to transakcje miałby być „zamieszany” prezydent Roman Smogorzewski, przepadł z kretesem.
Autorem wniosku był radny Andrzej Kalinowski z „Prawa i Sprawiedliwości” („PiS”).
Podejrzane transakcje
Przybliżmy. Autorowi powyższego wniosku formalnego chodziło o wyjawienie przez legionowskich włodarzy szczegółów i posiadanej przez nich wiedzy a propos co najmniej 2 postępowań. Pierwsze z nich, prowadzone od jesieni ubiegłego roku przez Prokuraturę Rejonową (PR) w Nowym Dworze Mazowieckim i Wydział do Walki z Korupcją Komendy Stołecznej Policji (KSP), sprawdza, czy prezydent Roman Smogorzewski nie przekroczył swych uprawnień służbowych w związku ze sprzedażą działki przy ulicy Parkowej w Legionowie przez miejską spółkę „KZB”. Z kolei drugie zainicjowane wiosną br. na skutek doniesień prasowych dotyczy nabycia przez prezydenta Romana Smogorzewskiego lokalu przy ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego 28 w Legionowie oraz narażenia legionowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej (SMLW) przez jej zarząd na straty materialne rzędu przeszło 1 mln zł. Tej ostatniej sprawie przyglądają się zaś, obecnie śledczy z warszawskiej Prokuratury Regionalnej (PR) dawniej Apelacyjnej.
Klejment składał wyjaśnienia
– Ja gorąco apeluję do moich koleżanek i kolegów radnych o poparcie mojego wniosku formalnego w celu wyjaśnienia sytuacji, która ciągnie się w naszym mieście już od jakiegoś czasu – zainicjował dyskusję na ostatniej legionowskiej sesji (27 kwietnia br.) radny Andrzej Kalinowski. – My jako władza wykonawcza niewiele wiemy o tych postępowaniach. W prasie rzeczywiście czytamy o kilku postępowaniach. Natomiast z tego co wiem, to w jednym z nich, prezydent występował jako świadek. O innych z kolei nie wiemy nic. Nie wiemy, czy one się toczą, czy zostały wszczęte? W związku z tym, będzie nam bardzo trudno przekazać informacje, o których nie mamy żadnego pojęcia – wyjaśniał tymczasem wiceprezydent Marek Pawlak, apelując zarazem do pozostałych radnych o wzięcie tego faktu pod uwagę przy głosowaniu nad wprowadzeniem tego dodatkowego punktu do obrad kwietniowej legionowskiej sesji. – Ja z racji tego, że jestem stroną w sprawie, wystąpiłem do kilku prokuratur z prośbą o udostępnienie informacji. Powiem szczerze, że jeszcze żadnej odpowiedzi nie dostałem. Jak otrzymam odpowiedź, udzielę Państwu wyjaśnień w tej sprawie – nieoczekiwanie oznajmił szef legionowskiej rady miasta, Janusz Klejment.- Chcielibyśmy wiedzieć przynajmniej, w jakiej sprawie toczy się postępowanie, w którym jest Pan stroną. O co konkretnie, Pana pytano podczas przesłuchania? Dla jasności sprawy, chodzi nam tylko o przekazanie tych konkretnych i wiarygodnych informacji, a nie o budowanie wokół tych spraw jakiegoś tabu, co tylko i wyłącznie pogłębia kryzys zaufania wobec władz miasta. To co wiecie, to po prostu nam powiedzcie! – apelował do władz miasta radny Leszek Smuniewski.
Oby nie publicznie
Radni Andrzej Kalinowski i Leszek Smuniewski nie dopięli jednak swego. Wniosek formalny o ujawnienie przez legionowskie władze szczegółów wspomnianych śledztw przepadł bowiem z kretesem. Jak się okazuje, za jego wprowadzeniem do obrad kwietniowej sesji zagłosowali tylko i wyłącznie oni sami. Większość legionowskich radnych, bo aż 14, zagłosowało za jego odrzuceniem, zaś 5 innych w ogóle uchyliło się od głosowania w tej sprawie.
Kroi się kolejne śledztwo?
Jak udało nam się w kuluarach legionowskiego plenum ustalić, wiceprezydent Marek Pawlak nawet zwrócił uwagę radnym Andrzejowi Kalinowskiemu i Leszkowi Smuniewskiemu, że zachęcając do głosowania nad wspomnianym wnioskiem formalnym pozostałych radnych i domagając się od władz ujawnienia szczegółów trwających postępowań prokuratorskich popełniają przestępstwo polegające na podżeganiu do ujawnienia informacji, „sensu stricte” niejawnych. W związku z tym prezydenckim upomnieniem, dwaj „niepokorni” legionowscy radni zasugerowali wiceprezydentowi, że mając przecież tak twarde dowody na rzekomo popełnione przez nich przestępstwo, może pójść z nimi do prokuratury…