Od przegranej rozpoczęli piłkarze Sokoła Serock rundę rewanźową rozgrywek o mistrzostwo ligi okręgowej. Futbolowi rezydenci z ulicy Pułtuskiej nie potrafili znależć sposobu na zmylenie czujności strzegącego bramki Drukarza Adama Florka. Zerowe konto zysków serockich napastników stanęło w jawnej sprzeczności z egzekutorskimi poczynaniami warszawiaków. Dwa wykorzystane rzuty karne i jedno umiejętne dostawienie nogi po zagraniu z rzutu wolnego ugruntowały pozycję przodownika tabeli.
Serocki obiekt sportowy nabrał pewnego wyrazu. Zadaszona część trybun, tablica świetna i stanowisko spikerski robi wraźenie. Na tyle solidne, źe serockim futbolistom wprost nie wypada spaść z okręgówki.
A to się moźe zdarzyć, jeśli Sokół nie zacznie zdobywać punktów. Choćby w takich meczach jak sobotnia batalia z Drukarzem. Lider zdecydowanie rozczarował. Podopieczni trenera Łukasza Stasiuka tylko niefrasobliwości młodych defensorów Sokoła mogą zawdzięczać, źe wywieżli 3 punkty z trudnego terenu w Serocku.
Sytuację jaką poprzedził faul Dominika Pakieły w 8 min trudno by uznać za groźącą utratą bramki. Uderzenie w nogi napastnika gości z wysokości trybun było widać i słychać. Arbiter Wojciech Klimczyk był znacznie bliźej tej sytuacji i bez wahania podyktował jedenastkę dla gości. Doświadczony Sebastian Groszek nie zmarnował tej szansy, podobnie jak podobnej w 88. min, gdy sędzia po raz drugi wskazał na punkt karny, po tym jak Maciej Karpik we własnym polu karnym pociągnął za koszulkę rywala. Asystent głównego arbitra swą sygnalizacją dodatkowo ułatwił decyzję głównego rozjemcy.
Kapitan Drukarza miał takźe udział przy drugiej bramce dla swej druźyny, gdy w 44. min z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Sokoła, a filtrująca miejscową obronę piłka trafiła do wysokiego stopera gości Damiana Kaliksty, który z najbliźszej odległości wepchnął piłkę do siatki gospodarzy.
W drugiej części meczu serocczanie mogli doprowadzić do remisu. Dwukrotnie łutu szczęścia zabrakło Grzegorzowi Oktabie. Na dobrą sprawę chyba on sam nie moźe jeszcze zrozumieć w jaki sposób nie udało mu się strzelić gola w 80 min, a jeszcze bardziej trzy minuty póżniej, gdy po strzale w poprzeczkę Mateusza Kozłowskiego, jakimś cudem rozminął się z piłką niemal tańczącą przed linią w bramce Drukarza.
Wprowadzonego po przerwie Kozłowskiego takźe prześladował strzelecki pech, bowiem wcześniej ten zawodnik w 77. min trafił w słupek bramki Florka.
Goście bronili się momentami dość chaotycznie jakby przeświadczeni, źe seroccy obrońcy zrobią im kolejny prezent. I niestety doczekali się go dwukrotnie, bowiem sytuacje sprokurowane przez obrońców nijak nie kwalifikowały się do zastosowania nadmiernej ostrości w grze (Pakieła) lub teź niefrasobliwości we własnym polu karnym (Karpik).
Sokół Serock – Drukarz Warszawa 0-3 (0-2)
Bramki: Groszek 8,88 (obie z karnych), Kaliksta 44.
Sokół: Malinowski – Koza (17.Źbikowski), Oktaba, Szymański, Karpik, Wiśniewski (74.Smyk), Pakieła, Salwin, Luks (67.Kozłowski), Zalewski (46.Calak), Zych.
agro
Na zdjęciu: Adam Zych (przy piłce) w meczu z Drukarzem nie zapisał się niczym szczególnym. To nie z jego strony groziło największe niebezpieczeństwo bramce gości