Euro 2016. Kto stawiał na Portugalię?

635078573307468017

Euro 2016 logotyp

XV Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej przeszły do historii. W niedzielę w finale, którego na pewno nie można wielkim, Portugalia pokonała gospodarzy mistrzostw, Francję po dogrywce 1:0. Czy były to udane mistrzostwa pod względem sportowym?

Przed mistrzostwami zastanawiałem się czy mistrzostwa we Francji będą udaną imprezą piłkarską pod względem jakości, no i także pod względem bezpieczeństwa. Francuzom, po listopadowym zamachu podczas towarzyskiego spotkania między trójkolorowymi a Niemcami, przyszło stawić również czoła terrorystom. Obawiano się kolejnych zamachów jednak bardziej trzeba było obawiać się zachowania kibiców, którzy dali o sobie znać nie jeden raz. Co do poziomu mistrzostw… nie była to wielka impreza. Meczów na wysokim poziomie było jak na lekarstwo, padło zaledwie 108 bramek, nie licząc rzutów karnych po dogrywkach. Gwiazdy światowego formatu zawodziły.

Polska, biało-czerwoni…

Nie sposób nie podsumować startu podopiecznych Adama Nawałki. Nasi piłkarze zaprezentowali się we Francji, na co najmniej czwórkę z plusem. Nie przegrali żadnego spotkania, a w ćwierćfinale okazali się słabsi od Portugalczyków, po rzutach karnych. Ale za nim Polacy odpali z Euro, zagrali świetne spotkanie z Irlandią Północną, wygraną zaledwie 1:0, po bramce Arkadiusza Milika. Sam Milik w przekroju mistrzostw mógł zostać… królem strzelców. Jego marnowane setki będą śniły się nie tylko jemu po nocach. Szczególnie pudło z Niemcami, z którymi zremisowaliśmy bezbramkowo. Choć niemiecka drużyna z przekroju całego spotkania była lepsza, to jednak nasza reprezentacja mogła strzelić co najmniej jedną bramkę, dającą trzy punkty. Remis nie był jednak zły. Po raz pierwszy w mistrzostwach Europy, po dwóch spotkaniach mieliśmy cztery punkty na koncie i nie straciliśmy gola. Duża w tym zasługa bloku defensywnego z Kamilem Glikiem i niesamowitym Michale Pazdanie. W trzecim meczu z Ukrainą Jakub Bałszczykowski pokazał, że jest jednym z najważniejszych punktów naszej kadry. Wszedł po przerwie i strzelił przepięknego gola na wagę zwycięstwa. Choć Polacy mogą mówić o wielkim szczęściu, bo nasi wschodni sąsiedzi byli tego dnia lepsi o naszej reprezentacji. Awansowaliśmy do 1/8 finału z siedmioma punktami i bez straty gola z drugiego miejsca w tabeli za Niemcami. Minimum zakładane przed mistrzostwami przez wielu znawców kopanej zostało zrealizowane. Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia. Szwajcarzy wydawali się do przejścia. To nie był wielki mecz biało-czerwonych, ale bardzo dramatyczny i heroiczny. Już w 1 minucie Milik miał przed sobą pustą bramkę i gola na przystawienie odpowiednio nogi i skierowanie jej do siatki. Piłkę przeniósł nad poprzeczką. Polacy otworzyli wynik, dzięki Kamilowi Grosickiemu, który zdecydował się na dosyć szczęśliwy rajd lewą stroną boiska, a następnie ściął akcję w pole karne i podał futbolówkę do Błaszczykowskiego. Ten z zimną krwią założył siatkę bramkarzowi Szwajcarów i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. To trwało do 82 minuty. Wtedy to strzał życia przewrotką wyszedł Xherdanowi Shaqiriemu. Łukasz Fabiański był bez szans. Dogrywka nie przyniosła zmiany wyniku, jednak tylko Fabianowi mogliśmy zawdzięczać, że rywale nie strzelili drugiego gola. Karne! Pierwsze w historii polskiego futbolu. Pierwsze i od razu wygrane! Mamy awans do ćwierćfinału. Tam znalazła się Portugalia, która pokonała po dogrywce Chorwatów 1:0. Mecz z zespołem z Półwyspu Iberyjskiego pokazał, że mamy świetną drużynę. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, wybijając futbol z głowy zawodnikowi z numerem 7 na koszulce… Zaczęło się jak z bajki. Robert Lewandowski wykorzystał dośrodkowanie Grosika i wreszcie strzelił gola na tych mistrzostwach. Prowadzenie naszej reprezentacji trwało do 33 minuty. Wtedy to popełniliśmy jeden z niewielu błędów w obronie na tych mistrzostwach, który wykorzystał Renato Sanches. Po 90 minutach, jak i dogrywce doszło do rzutów karnych. Nie muszę już pastwić się nad Kubą Błaszczykowskim. Odpadliśmy, ale zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie.

Jak grali inni?

Dużą furorę na boiskach Francji zrobili Walijczycy, którzy wyszli z pierwszego miejsca z Grupy B. W 1/8 pokonali słabą Irlandię Północną, by wznieść się na szczyt możliwości i pokonać 3:1 faworyzowanych Belgów, którzy byli typowani na mistrzów imprezy. Walię zatrzymała dopiero w półfinale Portugalia. Szkoda tych naszych karnych… Kto wie, czy Polska również nie pokonałaby Walii i znalazła się w finale. Odłóżmy te dywagacje i spójrzmy na inne zespoły. Islandia. Brawo dla nich. Pokazali się nawet tak mały kraj może pokazać charakter, wolę walki i wspaniałych kibiców. Islandia zajęła drugie miejsce w grupie, mając tyle samo punktów co Węgrzy. Kto pomyślałby, że Portugalia, przyszły mistrz Europy, zajmie trzecie miejsce w tej grupie i nie wygra żadnego spotkania? Islandczycy w 1/8 finału sprawili kolejną niespodziankę, ku uciesze swoich fanów jak i większości Europy, nie licząc części Wysp Brytyjskich. Pokonali Synów Albionu 2:1 i w ćwierćfinale wpadli na gospodarzy turnieju. Wtedy przydarzył im się słabszy mecz, w przeciwieństwie do szalejących trójkolorowych, którzy rozgromili piłkarzy z krainy wulkanów 5:2. To były reprezentacje, które sprawiły, że Euro nie było do końca nudne, że nie wygrywali tylko faworyci.
Drabinka pucharowa ułożyła się… jak nigdy. Po lewej stronie niewiele potęg – Belgowie i Portugalczycy, może Chorwacja, która w grupie pokonała Hiszpanów. Ale z drugiej strony – Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja i Anglia. Ktoś musiał pożegnać się już po pierwszym meczu pucharowym. Na tym etapie do domu pojechali obrońcy tytułu Hiszpanie, którzy ulegli Włochom 0:2. Wspomniani Anglicy odpadli z Islandią. W ćwierćfinałach Niemcy odprawili Włochów po niespotykanie nieskutecznych rzutach karnych! Francuzi z Niemcami stworzyli parę półfinałową, tak jak Walia z Portugalią. Niespodziewanie łatwo Portugalia i Francja ograły swoich rywali. Wydawało się, że Niemcy okażą się lepsi od gospodarzy, ale Bastian Schweinsteiger pokazał, że i w kadrze narodowej w piłkę ręczną mógłby łapać się do pierwszego składu. Jego zagranie ręką w polu karnym, na trwałe zapisze się w niechlubnej historii niemieckiej piłki. No i finał, jak wspomniałem nie należał do wielkich spektakli piłkarskich. Francuzi, chyba bardziej zmęczeni turniejem, zanotowali kryzys. Ich król strzelców imprezy Antoine Griezmann, nie ukąsił po raz siódmy. W dogrywce Portugalia, za sprawą Edera, wydarła mistrzostwo gospodarzom. Czy zasłużenie? Nie chcę tego oceniać. Niech zrobią to fachowcy.