Świąteczna baśń rodzinna. Sonia Stadnik

balwan

Dzisiaj publikujemy pracę Soni Stadnik, która została laureatem konkursu dla uczniów klas I – III na „Świąteczną baśń rodzinną”. Konkursy zostały zorganizowane przez Niepubliczną Szkołę Podstawową im. Jana Pawła II w Legionowie i Jabłonnie.

Pomysłodawczynią konkursu była polonistka Agata Wrotkowska. Gazeta Powiatowa objęła patronatem to wydarzenie. Laureatami zostali: Weronika Gawrońska z klasy VI (LINK do opowiadania), Mateusz Marciniak z klasy II (LINK do opowiadania).

Laureatom serdecznie gratulujemy!

Sonia Stadnik

OLAF

Była zima roku 2013. Pewne dzieci wpadły na pomysł, żeby ulepić bałwana. Zebrały się i wspólnie stworzyły śniegowego człowieczka. Miał czarny kapelusz, marchewkowy nos i oczy z czarnych kamyków. Miał też szalik w paski. Dzieci zastanawiały się nad imieniem bałwanka. Były różne propozycje. W końcu zwyciężyło imię Olaf.

Zima trwała i trwała, a Olaf stał na śniegu w ogrodzie pewnej dziewczynki. Chciał się ruszyć, ale śnieg był za wysoki, żeby mógł to zrobić. Myślał sobie o tym, że chciałby zwiedzić miasto, zanim nadejdzie wiosna.

Olaf rozmyślał, jakby się wydostać z ogródka, w którym się znajduje. Rozglądał się wokoło. W ogródku było dużo desek, drewna. Pomyślał, że mógłby wykorzystać te materiały, które są na podwórku. Zauważył płot. Był dość wysoki i mocny. Trudno by było się przez niego przedostać, ale Olaf postanowił spróbować przedostać się przez niego. Było to trudnym wyzwaniem dla bałwanka, ponieważ Olaf był dość kruchy i mały, a płot mocny i duży. Śnieżny ludzik wziął deski i poukładał je tak, jakby chciał zrobić schody. Udało mu się po kilkudziesięciu minutach. Wspiął się po schodach, potem na płot i zeskoczył na dół. Mało nie odpadła mu śnieżna głowa po tym skoku. Na szczęście udało mu się pokonać płot. Dalej miało być już tylko lepiej. Bałwanek był bardzo ciekawy, co go czeka w większej części miasta.

Zaczął iść w stronę wysokich budynków, które widział z daleka. Nie obchodziło go to, że miejsce, do którego idzie, jest tak daleko. Chciał za wszelką cenę zwiedzić miasto. Szedł dalej i dalej. Było już blisko do celu wyprawy bałwanka. W końcu doszedł do budynków i ulic. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że w mieście po ulicach nie chodzą bałwanki, tylko ludzie. Mogą go nie zdeptać, ale bardzo się go przestraszyć. Ale Olaf nie zdawał sobie z tego sprawy. Szedł ulicą, jakby był człowiekiem i nie przejmował się niczym.

W tym samym czasie w domu, z którego uciekł Olaf, dziewczynka, która go stworzyła, płakała. Zapłakane dziecko nie widziało na podwórku bałwanka. Wyszło na dwór i zauważyło deski przyłożone do płotu. Zaczęło się powoli domyślać, że bałwanek uciekł. Nie było jednak pewne, czy bałwanki tak potrafią. Wróciło do domu i starało się zapomnieć o tej sytuacji. Jednak kilka minut później dziewczynka powiedziała rodzicom, że jej bałwanka nie ma. Rodzice z początku nie dowierzali, ale później weszli do samochodu razem z dzieckiem i pojechali do miasta.

Olaf zaczął zapoznawać się z miejskim otoczeniem. Chodził po ulicach, starając się nie wchodzić ludziom pod nogi. Było wszystko w porządku aż do czasu, gdy jakaś pani niechcący nadepnęła na Olafa. Obolały bałwanek leżał na chodniku. Ludzie przechodzili obok niego tak, jakby go w ogóle tam nie było. Olaf ledwo się podniósł. Zauważył, że nie ma jednej nogi. Próbował jakoś zejść z chodnika, ale nie było gdzie się schronić przed ludźmi. W końcu znalazł cichy zakątek, przyczołgał się tam i usiadł przy murku. Rozpaczał, że nikt mu teraz nie pomoże i nikt go nie znajdzie…

Dziewczynka i rodzice przyjechali do miasta. Dziewczynka biegła bardzo szybko po chodniku. Nagle zobaczyła śnieżną nóżkę. Pomyślała, że to może być Olafa. Zaczęła biec dalej. Wołała Olafa, ale nikt jej nie odpowiadał. Zaczynała myśleć, że może on już nie żyje. Powoli zbliżała się do miejsca, gdzie siedział Olaf.

Natomiast bałwanek tracił wiarę w siebie. Ciągle tylko myślał, że nikt go nie znajdzie i że zginie. Przestał marzyć o tym, że ktoś może mu jednak pomóc. Powoli zaczynał dziękować za to, że mógł przez te kilka dni skosztować życia.

Dziewczynka nadal szukała Olafa. Weszła w cichy zakątek. Zobaczyła białą, małą kulkę zwiniętą przy murku. Podeszła bliżej i nagle zorientowała się, że to Olaf. Bardzo się ucieszyła na jego widok. Podeszła bliżej, dotknęła go. Bałwanek obrócił się i popatrzył na dziewczynkę zmęczonymi oczami. Uśmiechnął się i rzucił jej w ramiona. Chyba nigdy jeszcze nie był taki szczęśliwy. Dziewczynka zauważyła, że Olaf nie ma nóżki. Wzięła go na ręce i pobiegła z nim do rodziców. Powiedziała im o tym, że Olaf stracił nogę. Rodzice zabrali bałwanka do domu. Gdy przyjechali do domu, dziewczynka znowu wzięła śnieżnego ludzika na ręce i zaniosła do ogródka. Postanowiła, że dorobi mu nową nogę i wtedy Olaf będzie mógł chodzić.

Wszystko skończyło się dobrze. Olaf miał nową nogę i mógł chodzić. Śnieg został w marcu na podwórkach. W kwietniu zaczęło się ocieplać, w związku z tym Olaf roztopił się. Jednak na zawsze pozostał w pamięci dziewczynki.

fot. foter.com