„Najpiękniejsze biografie naleźą do zespołów, poniewaź jest w nich pasja i muzyka” – tymi słowami zaczyna się historia legionowskiego zespołu Insecure, historia spisywana i ciągle powiększająca się o kolejne rozdziały. Insecure stworzyło czterech studentów z miłości do nu-metalu. Na wywiad składają się fragmenty rozmów, które przeprowadziłam z kaźdym muzykiem z osobna. W ten sposób udało się pokazać cztery róźne perspektywy, które jednak zdradzają jeden wspólny cel. Do czego dąźą? Jak wyglądały ich początki i co sądzą o swojej pierwszej płycie? O tym między innymi opowiedziało mi Insecure.
Michał „Wróbel” Wróblewski. Gitarzysta: Nie potrafimy normalnie funkcjonować bez grania. To część nas. Bez tego bylibyśmy niekompletni.
Paweł „Lewy” Lewczuk. Wokalista: Zrobiliśmy to z miłości do muzyki i ogromnej potrzeby wyraźania za jej pomocą własnych emocji. Chęć grania była zatem naszą naturalną potrzebą, a stworzenie razem zespołu – naturalnym następstwem tej chęci grania.
Wróbel: Insecure powstał, poniewaź polska scena muzyczna juź dawno przegniła. Jest wtórna, banalna i nudna. Potrzeba czegoś świeźego, czegoś energetycznego. Bez cukierkowych słów i przesadnego patosu. Potrzeba melodii połączonej z surowością, cięźaru z lekkością. Chodzi o równowagę między słowem a dżwiękiem. Chcemy wzbudzić wibracje w sparaliźowanym eterze. Chcemy dać ludziom coś od czego się uzaleźnią – naszą muzykę.
Początek
Michał „Kubri” Kubrak. Perkusista: Z Wróblem zaczynaliśmy kombinować przy graniu pod koniec liceum. Nazywaliśmy się wtedy „Nomad Soul”, ale niestety nasz pierwszy skład rozpadł się po paru próbach. Po jakimś czasie trafiliśmy na siebie ponownie i wtedy zaczęliśmy „składać” Insecure.
Lewy: Do zespołu zostałem ściągnięty przez mojego serdecznego przyjaciela, naszego gitarzystę. Wcześniej działaliśmy razem w dwóch kapelach. Wróbel wiedział, źe śpiewam, wiedział teź, źe w tamtym czasie nie naleźałem akurat do źadnego zespołu, więc postanowił po raz trzeci wypróbować moje wokalne umiejętności. I tym razem „zaskoczyło”.
Dawid „Dejw” Trzeciak. Basista: Przez trzy lata liceum grałem w Legnicy na Dolnym Śląsku w formacji dumnie zwanej Viaforą. Po maturze przeprowadziłem się z rodzicami do Warszawy. Tutaj wraz z kolegą z Viafory i dwoma nowopoznanymi muzykami stworzyliśmy formację Marout. Rok wspólnej twórczości będę długo wspominał. Podczas działania z Maroutem poznałem Lewego. Wspólne upodobania muzyczne sprawiły, źe gram teraz z Insecure. I czuję się z tym świetnie.
Pojemna szufladka
Wróbel: Nu-metal powstał w latach 90., a boom na niego rozpoczął się koło 2000 roku. Podoba się nam ten gatunek, przemawia do nas i identyfikujemy się z nim. Moźna powiedzieć, źe to muzyka, która zawsze była obecna gdzieś obok nas kiedy dorastaliśmy.
Kubri: Konkretne cele i ograniczenia ustalone na początku bardzo pomogły w tym, aby zespół nie rozpadł się gdzieś po drodze z błahych powodów. Dzięki temu, źe sprecyzowaliśmy sobie gatunek mogliśmy sprawnie tworzyć.
Lewy: Nu-metal jest jedną z tysięcy szufladek, w których moźna umieścić zespół. Nie zamierzamy ograniczać się jednym gatunkiem i trzymać się tego sztywno, ale wiadomo, źe z czysto pragmatycznych względów, musimy jakoś określać to, co gramy. Przez róźnych metalowych ortodoksów gatunek ten jest znienawidzony i żle się im kojarzy. Dla mnie to po prostu nowoczesne metalowe granie.
Dejw: Nie lubię szufladkować muzyki. A to co powstaje na próbach jest fuzją czterech róźnych osobowości.
Lewy: Dlatego w naszej muzyce mogą pojawić się elementy rapu, krzyku, normalny czysty śpiew, szybsze tempa, wolniejsze riffy, pulsujący bas, jakaś elektronika. Nie wiem, które z tych rzeczy faktycznie przystają do nu-metalu, a które juź wykraczają poza gatunek, ale nie obchodzi mnie to. Gramy to, co sami najbardziej lubimy i w czym czujemy się najlepiej.
Droga przez mękę
Wróbel: Mieliśmy tak absurdalne problemy, źe do dziś nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Los chciał nam za wszelką cenę dokopać. Obojętnie jak bardzo staraliśmy się dopiąć wszystko na ostatni guzik, zawsze wiedział jak to obejść.
Lewy: Na podstawie towarzyszących nam przeciwności losu moźna by napisać ksiąźkę. Dojście do obecnego stanu to była niemalźe droga przez mękę.
Wróbel: Spadające wzmacniacze podczas prób i koncertów, choroby przed sesjami zdjęciowymi, psujący się nagle sprzęt, odmawiający posłuszeństwa podczas nagrań komputer, nagłe problemy z zasilaniem w sali. To tylko niektóre z numerów, które wycięło nam źycie. To chyba jakieś fatum, ale my się nie poddajemy.
Kubri: Cięźko było teź znależć basistę, który został by z nami na stałe, ale… w końcu się udało!
Dejw: Dlatego odkąd gram w Insecure wszystko szczęśliwie idzie do przodu.
„Dojrzała” płyta
Lewy: „Erased EP” jest naszą pierwszą płytą. Nagrywanie jej było dla nas całkowicie nowym doświadczeniem. Wymagało od nas duźego wysiłku, gdyź od początku ogromny nacisk kładliśmy na dopieszczenie wszelkich szczegółów.
Kubri: Licząc równieź proces samego komponowania materiału to były w sumie dwa lata cięźkiej pracy. Na początku spodziewaliśmy się skończenia jej znacznie szybciej, ale moźe dzięki temu trochę „dojrzała” i się jej nie wstydzę.
Wróbel: Temu krąźkowi poświęciliśmy masę energii i czasu. W załoźeniu miała być to normalna długogrająca płyta z 10 kawałkami. Ostatecznie w wyniku róźnych komplikacji skończyło się na 7 utworach.
Lewy: Nie wynajmowaliśmy źadnego studia, sami zorganizowaliśmy sobie takowe i to nawet w kilku miejscach. Proces nagrywania oznaczał dla nas takźe mnóstwo świetnej zabawy. Był to okres, który momentami wydawał się ciągnąć w nieskończoność, ale ostatecznie – dokonaliśmy tego.
Po prostu kumple
Dejw: Mamy wspólny cel i wspólną pasję. To nas zbliźa. Razem tworzymy coś waźnego.
Lewy: Bez przyjażni nie ma grania. Chłopaki to świetni kumple, którym mogę zaufać.
Wróbel: Nigdy nie chcieliśmy, aby nasz zespół był firmą – przychodzisz, robisz swoje i „nara” do następnej próby albo koncertu. To trudne być prywatnie dobrymi przyjaciółmi i grać w jednej kapeli, ale staramy się rozdzielić sprawy zespołu od osobistych.
Optymizm
Dejw: Mam nadzieję, źe uda nam się zaistnieć na rynku muzycznym w Europie.
Kubri: Jak ktoś będzie chciał tego słuchać, to moźemy mieć niezłą przyszłość.
Wróbel: Fantastycznie byłoby mieć wytwórnie i agencję, która zajęłaby się nami, poniewaź organizacja źycia zespołu to masa pracy, a przecieź trzeba jeszcze mieć czas na samo granie i komponowanie. Wierzę, źe uda nam się zdobyć jakąś popularność. Nie wiem na jaką skale, ale jestem pewny, źe na jakąś się uda.
Lewy: Mnie równieź marzy się sukces, nie tyle komercyjny, co przede wszystkim artystyczny. Chciałbym grać duźe trasy na przemian z kameralnymi koncertami, wydawać płyty. Robimy w tym kierunku wszystko co moźemy.
Więcej informacji o zespole na stronie: www.insecurepoland.net
Anna Redel, Wróbel
fot. Aleksander Skweres