Nadchodzą długie jesienno-zimowe wieczory. Jak zorganizować sobie ten czas, żeby nie zwariować? Proponuję zatem zaopatrzyć się w mięciutki kocyk, pojemny kubek i duży stos książek.
Co prawda ceny książek dla wielu z nas są zaporą nie do pokonania na dłuższą metę. Na szczęście kiedyś jakiś mądry człowiek wpadł na pomysł, żeby zebrać ich jak najwięcej w jednym miejscu i pozwolić korzystać z nich innym. Tak oto powstała biblioteka. Na podwójne szczęście w naszym mieście i okolicznych gminach biblioteki są. Ba, są nawet bardzo dobrze zaopatrzone. Także jeden problem mamy z głowy- finansowy. Pojawia się jednak drugi, być może gorszy, być może bardziej kłopotliwy. Otóż rynek wydawniczy jest nieskończenie wielki i w dużej mierze niezbadany. Jak w tym całym wydawniczym wszechświecie znaleźć rzeczy wartościowe czy takie, które po prostu posłużą nam w celach rozrywkowych, ale jednocześnie coś wniosą do naszego życia? W sumie w epoce internetu wszystko wydaje się prostsze, nawet zdobywanie wiedzy. Nie musimy przekopywać się przez tysiące stron, bo wujek Google czy ciocia Wikipedia znajdą za nas (i dla nas) wszystko w rekordowo szybkim tempie. Jednak miejmy świadomość tego, że nie wiemy, kto po drugiej stronie łącza zamieszcza te wszystkie informacje, czy sprawdza ich rzetelność, czy może dla wygłupu wypisuje bzdury. Dlatego znowu proponuję udać się do biblioteki. Tam już ktoś przemierzył bezkres pojawiających się publikacji, zrobił selekcję wstępną i wyłowił najlepsze kąski. Z pewnością i przyjemnością podpowie i wybierze te książki, które są akurat dla nas.
Mam nadzieję, że ta prosta (i nienaruszająca domowego budżetu) rada pozwoli Wam przetrwać jakoś do wiosny. Zapomnieć się w przepięknych krajobrazach, zatracić w historiach miłosnych czy podnieść sobie ciśnienie przy mrocznych kryminałach… Tego Wam i sobie życzę.
Anna Lava