Radziecką furażerkę rudowłosej Marusi z popularnego serialu „Czterej pancerni i pies” Konrada Nałęckiego, pas z kaburą porucznika Borewicza z lubianego kryminału „07 zgłoś się” Krzysztofa Magiera, oryginalny szturmowy „nocnik” (kask) zomowca, czy też plakaty obnażające kreatywność stalinowskiej propagandy, z przymrużeniem oka skryte w samym „Aparacie Terroru”… to rodząca się na naszych oczach historia legionowskiego baru Przodownik – baru nie mlecznego, lecz piwnego – co więcej utrwalana, jak na polskie dzieje przystało, na dostojnych kartach zbiorów historycznych rodem z narodowych muzeów…
Przodownik – bezalkoholowe zbiory historyczne
Te i inne symbole 37– letniej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (PRL) mogliśmy na żywo obejrzeć 1 lutego br. podczas inauguracji „bezalkoholowych” zbiorów historycznych „Przodownika” miejskiego…Groźnie zaś brzmiący „Aparat Terroru” to nic innego jak jedna z gablot wystawy prezentująca pamiątkowe ikony zebrane po PRL-owskich służbach mundurowych – Ludowym Wojsku Polskim (LWP) i Milicji Obywatelskiej (MO).
Tworzą galerię z pomocą klientów
Rewolucję lutową przecięciem biało-czerwonej wstęgi, miał zaszczyt obwieścić znany w Legionowie z popularyzacji lokalnej kultury „przodownik” Andrzej Sobierajski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury (MOK). Towarzyszyli mu m. in. sami budowniczy galerii, czyli Mariusz Kraszewski i Błażej Stecko, właściciele powstałej latem 2013r. w samym sercu miasta, kameralnej knajpki „Przodownik”. Zaprezentowane w ostatnią sobotę zbiory to nic innego, jak ich prywatne kolekcje przedmiotów mających już historyczną wartość. – Eksponaty pochodzą ze „śmietnika historii”, ale nie tylko…Wiele z nich trafiło do nas na afisz, dzięki uprzejmości naszych klientów, przyjaciół i znajomych – tymi słowy otworzył wystawę towarzysz „Kraszan”, czyli Mariusz Kraszewski jeden ze współwłaścicieli baru. Ekspozycja ta jest bowiem stałym elementem „Przodownika”. „Gadżety ludowe” są do obejrzenia w knajpie w godzinach jej pracy. Ponadto można je podziwiać, tudzież wspominać w gronie swoich ulubionych znajomych nawet przy weekendowym piwku.
Wycofane z obiegu…
Romuald Traugutt na dwudziestce, Karol Świerczewski na pięćdziesiątce i Ludwik Waryński na stówce, a także wiele innych cennych „ludowych” obligacji skarbowych, stołeczny saturator na kółkach do robienia wody sodowej… z dwutlenku węgla, radziecka ręczna kamera z 16 mm kliszą nagrywająca pierwsze czarno– białe komunie, gramofon do winyli „Unitry” tj. stołecznych Zakładów Radiowych im. M. Kasprzaka, czy też radomski „Łucznik” do szycia, tworzą charakterystyczny wystrój baru „po schodkach” do pawilonów handlowych przy Jagiellońskiej, dedykowanego nie tylko lokalnym robotnikom…
Pachnie goździkami nie tylko z grzańca
Na tle obecnych makatek ściennych z napisem „Smacznego”, przy stołach nakrytych wzorzystymi obrusami foliowymi i udekorowanymi kultowymi „społemowskimi” wazonikami na co dzień raczyć się smakiem nie tylko współczesnego piwa. Wysoko– procentową „żytnią” możemy zagryźć nawet śledzikiem w klasycznej zaprawie olejowej z cebulką, zaś burczący brzuch skutecznie uciszyć pajdą chleba ze smalcem w zestawie z marynowanymi podgrzybkami, korniszonami lub ogórkami kiszonymi do wyboru. „Klubowy” klimat dość szybko przywołuje wspomnienia dzieciństwa i młodości wśród wielu gości regularnie zaglądających do baru. Młodszej klienteli zaś, jaśniej tłumaczy paradoksy PRL-owskiej rzeczywistości, a na pewno wyraźniej obrazuje komediowy humor gwiazdorskiego reżysera Stanisława Barei, ulubieńca robotników, znienawidzonego i tępionego za „antysocjalistyczną wymowę, kłamstwa, brudną propagandę i nienawiść do klasy robotniczej” przez beton partyjny.
Czule mówią o relaksach z kosmosu
– Upamiętniamy PRL, nie z miłości do ludowego reżimu politycznego, tylko raczej z sentymentów do własnej młodości. Czule wspominamy swoje pierwsze hobby – kolekcjonowanie komiksów z gum balonowych do żucia „Donald” i „Turbo”, kupowanych od wielkiego święta w luksusowych peweksach, a potem w baltonach – a także modę szkolną, kiedy to furorę robiły tureckie dżinsy piramidy i wciągnięte na nie kosmiczne radomskie śniegowce relaksy, zaś wśród nastolatków bardziej „zbuntowanych” obcisłe błyszczące czarne lajkry w zestawie z kurtką ramoneską z ćwiekami lub flekiem – podkreśla towarzysz Stecko. – Brakowało nam lokalu, w którym codziennie można spotkać ludzi, chcących odpocząć od komputera i telewizji, decydujących się na wyjście zza parawanu profili internetowych, ludzi otwartych przede wszystkim na rozmowę – dodaje Kraszan.
Mają nawet czytelnię prasy…
W barowej galerii dziejów Polski Ludowej na szczególną uwagę zasługuje też dość pokaźna kolekcja archiwalnych wydań poczytnych wówczas dzienników – a’ la opiniotwórczych, de facto zaś propagandowych i na usługach znienawidzonego przez robotnicze masy reżimu mono– partyjnego – tj. „Trybuny Ludu” ukazującej się już od 1948r. oraz „Życia Warszawy” wydanego po raz pierwszy w październiku 1944r. w blisko 1,5 tysięcznym nakładzie.
Bawią się z klientami w podchody
Atrakcją „Przodownika” są też na pewno „niezłe numerki”, wykręcane zazwyczaj w środy przez samego „Kraszana”…Pierwszy budowniczy rozdaje wówczas darmowe kartki na barowe trunki. Zanim jednak odnajdziemy je ukryte skrzętnie w klubowych zaułkach, musimy zagrać z nim w uwielbiane w PRL– u, głównie przez harcerzy emocjonujące zespołowe „podchody” w terenie.
O czym śpiewają na karaoke w „Przodowniku”?
Obok działalności typowo komercyjnej – z pracy „Przodownika” żyją przecież towarzysze „Kraszan” i „Stecko” – cała załoga baru mocno angażuje się również w póki co bezprofitową działalność kulturalno– artystyczną. Oprócz koncertów, głównie swingowych i rockowych, organizowanych w tzw. „głośne czwartki”, do baru często zapraszani są także wirtuozi instrumentów popularnych w PRL-u. Na przykład jesienią 2013r. akordeonowe solówki Pana Tadka, jednego z zasłużonych legionowskich grajków koiły dusze i nerwy bywalców „Przodownika”, niczym w gąszczu PRL-owskich absurdów jedyny autonomiczny głos rozsądku – akordeonu na „guziki”. Mini recitale wirtuoza dość licznie napędziły „Przodownikowi” nową klientelę. Z kolei w czwartki dedykowane „kobietom pracującym”, podczas współczesnego karaoke, z towarzyszem „Stecko” wyśpiewamy praktycznie wszystkie PRL-owskie hity. Furorę robią przeboje odtwarzane jeszcze na radiomagnetofonach „Unitry”, takie jak „Chłopcy radarowcy” Andrzeja Rosiewicza, wakacyjno-wczasowo-ciechocinkowe „Chałupy welcome to” Zbigniewa Wodeckiego, a nawet utwory ze ścieżki muzycznej do popularnej filmowej baśniowej „trylogii” o przygodach ekscentrycznego Profesora Kleksa…
Zrobili nawet swój pierwszy film!
Załoga „Przodownika” współpracuje z legionowskim MOK– iem. Niebawem poznamy nawet pierwsze owoce tej współpracy. Mianowicie będziemy mogli obejrzeć premierę, póki co skrzętnie skrywanego w kuluarach, 20 minutowego filmu, którego scenariusz skupia się wokół szeroko rozumianej tematyki rodzimej gastronomii…