Piąty koncert w ramach Legionowskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej był największym wydarzeniem ósmej edycji imprezy. Obok solistów: Jana Bokszczanina (organy) oraz Tytusa Wojnowicza (obój) wystąpiła Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Koncert odbył się w niedzielę w Kościele pw. Świętego Ducha w Legionowie.
Na początek swój kunszt zaprezentował Jan Bokszczanin, wybitny organista działający nie tylko w kraju, ale i za jego granicami. Studiował w Polsce i w USA oraz uczestniczył w licznych kursach mistrzowskich prowadzonych przez znamienitych profesorów. Jan Bokszczanin jest również dyrektorem artystycznym Festiwalu w Legionowie.
Podczas koncertu organista zaprezentował „Passacaglia z opery Katarzyna Izmajłowa” autorstwa Dymitra Szostakowicza. Było to prawykonanie w Polsce. Utwór nawiązuje do historii o Lady Makbet, która zamordowała ojca i męża. Pierwsze dźwięki utworu związanego z rosyjską liturgią sakralną były uderzające – głośne i potężne. Do tego złowrogie i wręcz jeżące włos na głowie. W dalszej części utworu dźwięki zaczynały się chować, były bardziej basowe i jakby zduszone, ale wciąż tętniły trwogą i niepokojem. Dramaturgia po kilkunastu taktach znów zaczęła narastać by po pewnym czasie napięcie ponownie spadło.
Kolejny utwór zaprezentował duet: Jan Bokszczanin i Tytus Wojnowicz (obój). Muzycy zagrali „Bachianas Brasileiras nr 5”. Dzieło skomponował Heitor Villa-Lobos w zasadzie muzyk samouk. Wspomniany utwór autor pierwotnie skomponował na sopran i wiolonczelę. Jest o dzieło łagodne w wydźwięku, dzieło nostalgiczne z kiełkującą gdzieś pomiędzy nutami nadzieją. Po kilkunastu taktach robi się jednak nieco mroczniej, bardziej molowo.
Następnym utworem wykonanym w duecie było „Oblivion” Astora Piazzolli, wirtuoza tanga argentyńskiego. „Oblivion” to piękna wyciszająca kompozycja mająca w sobie coś niezwykle hipnotyzującego. Spokojna przyduszona gra organów miesza się tutaj z wysokimi dźwiękami oboju, który plecie cudowny muzyczny gobelin – jakby naszym oczom ukazała się skąpana w półmroku sala, w której tańczą zakochani.
Trzecim utworem zaprezentowanym w duecie Bokszczanina i Wojnowicza było „Gymnopedie nr 1” Erika Satie. Kompozycja podobna w wydźwięku do „Oblivion” Piazzolli. To również wyciszające i kameralne dzieło choć mające w sobie nieco więcej smutku.
Kolejną kompozycję Jan Bokszczanin wykonał solo. „Hell und Dunkel” skomponowała Sofia Gubaidulina. Artystka osiadła w Niemczech niedaleko Hamburga gdzie tworzyła swoje dzieła później zamawiane przez wiele osób oraz instytucji. Kompozytorka zaliczana jest do nurtu nowej muzyki religijnej. Łączy tradycje prawosławia ze zdobyczami muzyki zachodniej. Utwór „Hell und Dunkel” na pozór jest dość chaotyczny, a przez to trudny w odbiorze. To kompozycja pełna niepokoju, molowych dźwięków oraz takich, które mniej wprawnym uszom wcale nie skojarzą się z organami. Z pewnością jest to dzieło wirtuozerskie pełne techniczno-muzycznych wyzwań. Mieszające się tu ze sobą wysokie i niskie tony wzmacniają uczucie grozy bijące z utworu.
Ostatnim punktem programu była Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Na początek muzycy pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego zagrali „Canzona di Barocco” Henryka Czyża. Sam autor mówi o kompozycji, że jest to pastisz, w którym punktem wyjściowym jest kultura barokowa – dostojna i pełna powagi. W kulminacyjnym momencie utworu dochodzi do przełamania stylu.
Kolejną kompozycją zaprezentowaną przez Filharmonię była „Orawa” Wojciecha Kilara. Jest to zwieńczenie czterech cykli tatrzańskich. Mamy tu góralską żywiołowość i temperament. W pierwszej części utworu doświadczamy wręcz bajkowego piękna, dźwięków rodem z magicznej opowieści. Później utwór na zmianę to nabiera tempa i dynamiki to znów zwalnia.
Na koniec Filharmonia wraz z Tytusem Wojnowiczem wykonała „Koncert obojowy in d (Allegro moderato, Adagio, Allegro)”. Wszyscy muzycy niedzielnego koncertu spisali się znakomicie jak na profesjonalistów przystało. Nie mogło być inaczej bowiem Jan Bokszczanin dokłada wszelkich starań by publiczność mogła obcować z kulturą wysoką najwyższej próby i to się udaje. Artyści wykazali się doskonałym wyczuciem każdego dźwięku i wybitną techniką.
Przed nami jeszcze dwa koncerty z czego ostatni będzie imprezą charytatywną, która odbędzie się w Sali Widowiskowej miejskiego ratusza.
Wróbel