Świąteczne opowiadanie Weroniki Gawrońskiej

christmass-tree-4_l

Po koncercie bożonarodzeniowym, który odbył się w legionowskim ratuszu 16 grudnia 2013 roku, zostały ogłoszone wyniki konkursu dla uczniów klas IV – VI na „Świąteczne opowiadanie” i uczniów klas I – III na „Świąteczną baśń rodzinną”.

Konkursy zostały zorganizowane przez Niepubliczną Szkołę Podstawową im. Jana Pawła II w Legionowie. Pomysłodawczynią konkursu była polonistka Agata Wrotkowska. Gazeta Powiatowa objęła patronatem to wydarzenie. Wszyscy uczestnicy i laureaci otrzymali pamiątkowe dyplomy i nagrody, zostali również nagrodzeni ogromnymi oklaskami za trud, jaki włożyli i czas, jaki poświęcili na napisanie swoich prac. Laureatom – Weronice Gawrońskiej z klasy VI oraz Mateuszowi Marciniakowi z klasy II serdecznie gratulujemy, wszystkim zaś uczestnikom dziękujemy za udział.

Jedną z nagród w konkursie było opublikowanie na naszych łamach zwycięskich prac i dzisiaj właśnie to czynimy. Jako pierwszą zaprezentujemy pracę Weroniki. 21 stycznia ukaże się praca Mateusza. Zespół redakcyjny Gazety Powiatowej nagrodził jeszcze jedną pracę. Imię i nazwisko wyróżnionej osoby oraz treść opowiadania poznacie 28 stycznia 2014 r.

Weronika Gawrońska „Świąteczne opowiadanie”

Był pochmurny, śnieżny poranek. Promienie słońca próbowały przecisnąć się przez gęste chmury. Eliza otworzyła oczy. Leżała w swoim miękkim, wygodnym łóżku. Wstała i podeszła do okna. Z nieba padały płatki śniegu. Wszystko pokrywał biały puch. Choinki miały na sobie śnieżne czapy. Sikorki latały z gałęzi na gałąź, strącając śnieg, który spadał na przypadkowych przechodniów. Dzieci rzucały się śnieżkami, lepiły bałwany, ciesząc się, że w końcu nadeszła zima.

Dziewczynka poszła do łazienki. Umyła zęby, twarz i ręce oraz uczesała swoje długie, złote włosy. Ubrała się w bluzkę i dżinsy, uplotła włosy w warkocz. Wyszła z pokoju i biegła po schodach do kuchni.

– Cześć ciociu. Co dzisiaj na śniadanie? – zapytała.

– Dzień dobry. Twoje ulubione, płatki na mleku- odpowiedziała ciocia.

– Wspaniale.

Eliza szybko zjadła śniadanie. Jutro będzie Wigilia, więc będzie musiała wymyślić prezent dla swojej opiekunki. Nie miała zbyt wiele czasu, bo dzisiaj będzie piekła makowiec i pierniczki, robiła barszcz czerwony i uszka, kutię, karpia i różnego rodzaju sałatki.

Dziewczynka mieszkała z ciocią od swych najmłodszych lat. Jej rodzice zaginęli kilka lat temu, więc siostra jej mamy zaopiekowała się nią. Troszczyła się o nią i rozpieszczała, ponieważ bardzo ją kochała i chciała dla niej jak najlepiej. Eliza też bardzo ją kochała, chociaż uważała, że ciocia jest zbyt opiekuńcza. Dziewczynka chciała się trochę dowiedzieć o swoich rodzicach. Gdy pytała o to swoją krewną ta uciekała od niej wzrokiem i zmieniała temat. Zastanawiała się czy może ciocia, powie jej kiedyś o jej mamie i tacie. Bardzo tego pragnęła, chociaż myślała, że jej życzenie się nie spełni. Była w błędzie, jej życzenie miało się wkrótce spełnić.

Następnego dnia wstała wcześnie rano. Wyjęła zza książek pudełeczko z prezentem. Owinęła je papierem dekoracyjnym i przewiązała czerwoną wstążką. Wyszła na paluszkach z pokoju. Weszła do salonu. Podeszła do choinki i położyła pod nią podarek. Szybko wyszła z pokoju. Poszła do kuchni i dała swojemu kotu świeżej wody i jedzenia.

– Gdybyś umiał mówić powiedziałbyś mi o rodzicach?- zapytała ze smutkiem w głosie.

Kotek zamiauczał i przytulił się do swojej pani. Eliza pogłaskała go i weszła po schodach do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i czytała książkę czekając na śniadanie.

Wybiła godzina 9.00.Czas na posiłek. W kuchni ciocia krzątała się przy stole. Posiłek był gotowy: kanapki z żółtym serem i malinowa herbata.

– Ciociu, czy spełnisz moje jedno życzenie?

– Oczywiście. Mów, o co chodzi.

– Chciałabym, żebyś opowiedziała mi o mamie i tacie.

– Ale… No dobrze już czas, żebyś poznała prawdę. Pewnie będziesz zaskoczona, ale wszystko, co usłyszysz będzie prawdą. Twój ojciec znalazł przedmiot, który przenosi do magicznej krainy Świętego Mikołaja. Zabrał tam kiedyś twoją mamę i już stamtąd nie wrócili.

– To nie może być prawda. Przecież Święty Mikołaj nie istnieje.

– Ja też na początku w to nie wierzyłam, ale to prawda.

Eliza wstała od stołu i pobiegła na górę. Zamknęła drzwi do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Leżała bardzo długo, rozmyślając o swoich rodzicach.

Dziewczynka spojrzała na zegar. Była godzina 18.30. Niedługo powinni przyjść goście. Eliza poszła do salonu. Szybko nakryła stół i wyjęła z szafki sztućce. Pobiegła do kuchni, wzięła wszystkie potrawy i zaniosła d pokoju.

Gdy już wszystko zrobiła, ktoś zapukał do drzwi. Poszła do przedpokoju i otworzyła je. Zobaczyła swoją babcię, ciocię, wujka, stryjenkę, stryjka oraz koleżankę jej opiekunki. Dziewczynka zaprosiła ich do salonu. Ciocia weszła do pokoju. Zaczęła się świąteczna kolacja.

Wszyscy nawzajem łamali się opłatkiem i składali sobie życzenia. W końcu zasiedli do stołu. Potrawy były bardzo smaczne. Eliza skosztowała prawie wszystkiego. Zjadła barszcz czerwony z uszkami, kutię, pierniczki i makowca. Na koniec goście podeszli do choinki. Pod drzewkiem czekały na nich prezenty. Od cioci dostała MP4,od babci śliczny sweter z wełny zrobiony na drutach i rękawiczki, wujek dał jej nowy aparat, stryjek i stryjenka gry planszowe i wielkiego misia, a przyjaciółka cioci dała jej … album ze zdjęciami jej rodziców. To był najlepszy prezent pod choinkę, jaki tylko dziewczynka mogła sobie wymarzyć. Koleżanka cioci bardzo dobrze znała rodziców Elizy, dlatego miała ich zdjęcia. Dziewczynka podziękowała wszystkim serdecznie za wspaniałe podarki.

Teraz przyszła pora na innych. Ciocia odwiązała czerwoną wstążkę. W pudełeczku był naszyjnik z bursztynów. Bardzo lubiła te kamyczki z żywicy, dlatego tak bardzo się ucieszyła z tego prezentu. W biżuterii był jeden większy bursztyn w kształcie kółeczka, które było podzielone na dwie części. Krewna dziewczynki pociągnęła je i jej oczom ukazało się zdjęcie jej i jej wychowanki – Elizy. Była bardzo szczęśliwa z tego prezentu. Uściskała ją i podziękowała jej.

Inni dostali przeróżne podarki od sweterków, kapci i rękawiczek po naszyjniki, kolczyki i bransoletki. Po rozdaniu prezentów dziewczynka i jej ciocia pożegnały wszystkich. Zostały same w domu. Było już późno, więc posprzątały stół i poszły spać.

Eliza długo nie mogła zasnąć. Przekręcała się to w lewo to w prawo. W końcu wstała i poszła do kuchni się napić. Wzięła szklankę i nalała sobie soku. Nagle zobaczyła kota. Pogłaskała go i dała mu trochę suchego jedzenia. Kot jadł, a dziewczynka patrzyła na niego. Gdy skończył sycić głód, popatrzyła na zegar. Wybiła godzina 24.00. Eliza miała już iść do swojego pokoju, gdy usłyszała czyjś głos.

– Chciałaś się dowiedzieć czegoś o swoich rodzicach, prawda?- zapytał tajemniczy głos.

– Tak. Kim jesteś? – spytała przestraszonym głosem.

– Spójrz na dół.

Eliza wykonała polecenie, ujrzała swojego kota.

– To…ty mówisz?

– Przecież dziś jest Wigilia. Zwierzęta wtedy mówią, nie wiedziałaś o tym?

– Wiedziałam, ale nie sądziłam, że to prawda.

– Mniejsza z tym. Czy jesteś gotowa usłyszeć prawdę o swoich rodzicach?

– Tak, jestem.

– Dobrze, więc…to, co powiedziała twoja ciocia było prawdą. Był taki przedmiot, który przenosił do krainy Świętego Mikołaja. Twoi rodzice przenieśli się tam i nie wrócili. Dali mi ten przedmiot. Mam go pilnować, dopóki ty nie będziesz gotowa na odszukanie twojej mamy i taty. Teraz przyszedł czas.

– Czy pokażesz mi ten przedmiot?

– Oczywiście – kot podszedł do swojego posłania i odsunął głową poduszkę. Pod nią był biały koralik w kształcie płatka śniegu.- Proszę, wystarczy wypowiedzieć życzenie, a przeniesiesz się tam. Jesteś gotowa to zrobić?

– Tak. Chodźmy – odpowiedziała stanowczo dziewczyna.

Eliza ścisnęła koralik, a kotek położył na niej łapkę. Dziewczynka wyszeptała prośbę. Nagle magiczny przedmiot zaczął świecić. W kuchni zrobiło się jasno jak w dzień. Eliza uniosła się do góry i… zniknęła.

Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Czuła się tak jakby spała. Ocknęła się z tego snu, gdy poczuła powiew na twarzy.

Zobaczyła piękną dolinę. Wszędzie leżały góry śniegu. W kotlinie stały małe, drewniane domki. Z kominów wylatywał dym. Na wzgórzu stał pałac.

Kot zauważył spojrzenie swojej pani.

– Tam mieszkał Święty Mikołaj.

– Jak to? To on teraz tam nie mieszka?

– Nie. Pewien skrzat, który pomagał robić prezenty dla dzieci, dawał jedzenie reniferom, zbuntował się. Nie chciał być sługą, chciał rządzić krainą. Uwięził Mikołaja i jego wiernych pomocników. Teraz terroryzuje całe ich państwo. Twoich rodziców zamknął w więzieniu, bo chcieli pomóc mieszkańcom.

– Trzeba ich uwolnić. Tylko jak to zrobić?

– Jest jedna rzecz, która może zniszczyć krasnala.

– Co to jest?

– Bombka.

– Bombka?

– Tak. On uwielbia kolekcjonować różnego rodzaju bombki. Ma już całkiem dużą kolekcję. W swoim zbiorze posiada jedną szczególną bombkę. Jest ona najpiękniejsza. W środku jest tak jakby jego życie. Jeśli ją zbijesz on przestanie istnieć. Wszyscy więźniowie, a w tym twoi rodzice, zostaną uwolnieni.

– To wspaniale. Gdzie ona jest?

– Wisi na choince, na głównym placu. Jest dobrze strzeżona, będzie trudno ją dostać.

– To nic. Musimy spróbować.

Poszli w stronę placu. Na środku stała wielka choinka. Były na niej złote łańcuchy, bombki i lampki. Na wierzchołku drzewka lśniła srebrna gwiazda. Dookoła stali ludzie i przypatrywali się choince.

Eliza i jej kot weszli w tłum ludzi. Dziewczyna wzięła na ręce swojego pupila, żeby nikt przypadkiem go nie zdeptał. Przecisnęli się naprzód. Zauważyli straże. Eliza postawiła kota na ziemi. Zwierzak podszedł do wartownika i zaczął się łasić. Strażnik spojrzał na niego i wtedy kot zaczął go gryźć i drapać, żeby odwrócić uwagę od swojej pani. Eliza podeszła niezauważona do drzewa. Zaczęła się wspinać. Była już w połowie drogi, gdy przypadkowo zrzuciła szklaną ozdobę.

Przedmiot spadł i stłukł się z trzaskiem. Strażnicy spojrzeli w gorę. Zobaczyli ją i zrozumieli, co chce zrobić. Zaczęli wspinać się na świerk. Eliza przyspieszyła swoją wspinaczkę. Była już bardzo blisko osiągnięcia swojego celu. Nagle gałąź zaczęła trzeszczeć pod jej nogami. Wyciągnęła rękę, żeby dosięgnąć bombki. Stanęła na palcach. Udało się. Uniosła i zrzuciła ją. Bombka roztrzaskała się na kawałki. Eliza zeszła z drzewa i pobiegła z kotem do pałacu. Weszli i ujrzeli więźniów, którzy uciekali. W pałacu zostały tylko dwie osoby. Tak, to byli jej rodzice. Pobiegła do nich. Oni uściskali ją mocno. Powiedzieli, że gdy zbiła bombkę skrzat stał się dobry i ich wypuścił. Nagle Eliza usłyszała głos za swoimi plecami.

– Dziękuję ci. Cała kraina tobie dziękuje. Pomogłaś pokonać go i zaprowadzić ład. W dowód wdzięczności chciałbym dać ci prezent. – Święty Mikołaj wyciągnął z kieszeni mały sopelek. – Proszę.

– Dziękuję bardzo. Musimy już wracać do domu. Do widzenia – dziewczyna sięgnęła do kieszeni po koralik, ale ze zdumieniem odkryła, że go nie ma.

Spojrzała na Mikołaja. Uśmiechnął się do niej. Zrozumiała, o co chodzi. Ścisnęła sopel i wypowiedziała życzenie. Pomachała Mikołajowi na pożegnanie. On odmachał jej i powiedział, że będzie tu zawsze mil widziana. Eliza, rodzice i kot unieśli się do góry i zniknęli.

Wylądowali na zimnej, kuchennej posadce. Byli w domu. W drzwiach ukazała się ciocia. Była bardzo zdziwiona. Dopiero, gdy ochłonęła, zaczęła wszystkich ściskać.

Odtąd mieszkali razem. Od czasu do czasu odwiedzali Świętego Mikołaja i pomagali mu w przygotowaniach świątecznych. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Photo credit: Cristiana Bardeanu / Foter.com / CC BY