Jest taki dzień, zawsze w grudniu, gdy w Woli Kiełpińskiej, w budynku remizy Ochotniczej Straży Pożarnej rozbrzmiewa kolęda i przybywają goście, aby podzielić się opłatkiem.
W tym roku, jak zawsze, spotkanie było uroczyste i wyjątkowe. Tradycyjne potrawy, opłatek i atmosfera pełna serdeczności to charakterystyczne już znaki przedświątecznych spotkań w Woli Kiełpińskiej.
Choć śniegu nie zapowiadali i mrozu nie było, to 12 grudnia odbyła się w znanej nam już remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Woli Kiełpińskiej uroczysta wigilia. Spotkanie rozpoczęła powitaniem Teresa Krzyczkowska z Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, której ciepłe słowa zawsze wprowadzają w miły nastrój wszystkich organizowanych tu spotkań.
Wśród zaproszonych gości powitano Annę Gajewską, Członka Zarządu Rady Powiatu Legionowskiego, Artura Borkowskiego, Przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Serock, Józefa Zająca, Zastępcę Burmistrza Miasta i Gminy Serock, Mariana Malinowskiego, Komendanta Gminnych Ochotniczych Straży Pożarnych w Serocku. Przywitano radnych, sołtysów i Koła Gospodyń z Dosina, Skubianki i Marynina oraz gospodarstwa agroturystyczne i wszystkich przybyłych gości.
Po oficjalnym powitaniu nadszedł czas na najważniejszy tego popołudnia moment. Zebrani podzielili się opłatkiem i złożyli sobie życzenia. Cała sala wypełniła się szeptem, uśmiechami, wzruszeniami. Było to spotkanie niepowtarzalne. Atmosferę i radość panującą wśród zebranych można odczuć jedynie będąc tam, wśród tych życzeń szeptem wypowiadanych. W takich momentach, mimo codziennego pędu, zaczynasz czuć magię tych świąt, zatrzymujesz się na chwilę… Potem wszyscy zasiedli do stołu, ubranego w świąteczny świerk. Przy płomieniach świec częstowano się własnoręcznie przez panie przygotowanymi potrawami. Był barszczyk z uszkami, kapusta z grzybami i ziemniaki. Nie zabrakło niczego: były śledzie i ryba po grecku, kluski z makiem, pierogi, kompot z suszu i cała paleta słodkości z makowcem na czele. Smaki takie, że każdy myślą do domu wraca, do świąt z dzieciństwa, do tego co najlepsze. Na końcu był też czas na podarunki.
A gdy rozstania nadeszła chwila, jak zawsze było żal do codzienności wracać. Ponieważ spotkania w Woli Kiełpińskiej są rzeczywiście wyjątkowe.
Trzeba przyznać, że nie byłoby tego wszystkiego, tych spotkań, okazji do wspomnień, miłych gestów, gdyby nie organizatorzy i wszyscy Ci ludzie, którzy tu wracają, gotują, przygotowują, potem sprzątają, którzy całym sercem chcą tradycję przekazać dalej. Ludzie, dla których drugi człowiek jest nadal ważny, dla których dom, tradycja, ręcznie wykonany przedmiot czy potrawa nadal coś znaczą, nadal są wartością nadrzędną. I to wszystko stanowi o wyjątkowości spotkań w Woli Kiełpińskiej.
Wszystkim zatem Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku chcę przy okazji życzyć.
Wspominała
Wioleta Welc