Nasza historia: Konie wyścigowe z Jabłonny. W planach mieli budowę toru wyścigowego

konie_wyscigowe

Akwarela Juliusza Kossaka „Maurycy Potocki na polowaniu”, 1845, Muzeum Narodowe w Warszawie

W latach rozbiorów i wojen napoleońskich Polska została ogołocona z koni. Władze nowopowstałego Królestwa Kongresowego stanęły przed problem odbudowy zniszczonych hodowli. Kluczową rolę w tym procesie odegrał Aleksander hr. Potocki (1776-1845), a po nim jego syn i wnuk – Maurycy hr. Potocki (1812-1879) i August hr. Potocki (1847-1905) – dziedzice dóbr Jabłonna.

Aleksander Potocki do swej wzorcowej hodowli koni w Wilanowie sprowadzał najwspanialsze ogiery. Służyły one jako reproduktory do polepszenia ras koni nie tylko w jego własnej stadninie, ale i u innych hodowców. Dokonania Potockiego zostały dostrzeżone w Petersburgu i Aleksander w 1832 r. otrzymał tytuł koniuszego dworu cesarza rosyjskiego. Hrabia pełnił również funkcję dyrektora Stad i Stacji Stadnych w Królestwie Polskim.

Zainteresowanie hodowlą koni przejął po Aleksandrze jego syn Maurycy. Z jego osobą (względnie z osobą jego matki Anny z Tyszkiewczów) wiąże się powstanie w latach 30. XIX w. murowanych stajni i wozowni w Jabłonnie, które prawdopodobnie wybudowano na podstawie znacznie wcześniejszego projektu Henryka Marconiego.

 

 

 

W 1841 r. koniuszym w dobrach Maurycego został Anglik Józef Chappman (1817-1897). Jego opiece podlegały nie tylko stajnie w Jabłonnie, ale również stadnina Maurycego w dobrach Horodno na Litwie. Chappman pozostawał w służbie Potockich zarządzając hodowlą przez 56 lat, czyli aż do chwili śmierci w Jabłonnie w 1897 r.

W 1866 r. syn Maurycego August hr. Potocki wziął udział w gonitwie na torze mokotowskim o nagrodę dam odnosząc umiarkowany sukces. Wydarzenie to miało jednak przyczynić się do przekształcenia w 1867 r. stajni w Jabłonnie w stajnię koni wyścigowych. Nie była ona jednak nastawiona na hodowlę, ale na skupowanie i sprzedawanie koni wyścigowych. Przy czym stajnia uznawana była za stojącą na znacznie wyższym poziomie niż ówczesne stajnie hodowlane w stadninach.

Pod koniec 1867 r. na prezesa Towarzystwa Wyścigów Konnych wybrany został Maurycy hr. Potocki. Wpłynął on pozytywnie na ożywienie wyścigów i przyciągnięcie do nich wyższych sfer. Pokazywanie się na nich stało się modne, a stałymi bywalczyniami były córki Potockiego Maria i Natalia.

Po śmierci Maurycego w 1879 r. jego syn August został wiceprezesem Towarzystwa Wyścigów Konnych. W związku z tym, że formalnie prezesem Towarzystwa był generał-gubernator warszawski, Potocki stał się faktyczną głową TWK. W 1880 r. przeprowadził uchwałę o organizacji totalizatora. Dzięki temu kibice mogli zawierać legalnie zakłady, a wyścigi stały się jedną z najpopularniejszych rozrywek. Dochody Towarzystwa wzrosły dwudziestokrotnie. W wyścigach brały udział również konie z Jabłonny, które co roku zdobywały na Służewcu nagrody od kilku do kilkunastu tysięcy rubli, a w 1895 r. nawet powyżej 20 tys. rubli. Konie Potockiego wygrywały również wyścigi w Moskwie i w Petersburgu.

Sukcesy odnoszone przez konie z Jabłonny sprawiły, że od ok. 1882 r. stały się one bardzo pożądane. Najlepsze okazy nie były jednak przeznaczone na sprzedaż, ale były używane do rozpłodu. Ogiery pełnej krwi „Oharas” i „Taille-Vent” były powszechnie znane, a za możliwość pokrycia przez nie klaczy płacono od 25 do 200 rubli. Stajnia w Jabłonnie oferowała również w swoich usługach opiekę nad pokrytą klaczą do czasu narodzin źrebięcia.

W 1886 r. Towarzystwo Wyścigów Konnych brało Jabłonnę pod uwagę jako miejsce budowy nowego toru wyścigowego. Niestety, ani zalety turystyczne Jabłonny, ani wpływy Potockiego nie były wystarczające do przeprowadzenia tego projektu i stanęło na rozbudowaniu istniejącego już toru na Służewcu.

Po śmierci Augusta w 1905 r. hodowla koni wyścigowych w Jabłonnie zanikła. Przez wiele lat majątkiem w imieniu nieletniego Maurycego hr. Potockiego (1894-1949) zarządzała jego matka Eugenia z Wojnicz-Sianożęckich. Sam Maurycy bardziej był zainteresowany sportem samochodowym i przebudował stajnie w Jabłonnie na garaż i pomieszczenia mieszkalne. Dalsza degradacja budynków nastąpiła po II wojnie światowej. Ostatecznie zostały one opuszczone przez użytkowników w latach 70. XX w. Dziś dawne stajnie stanowią malowniczą ruinę w parku pałacu w Jabłonnie i są tylko wspomnieniem minionej świetności.

Rafał Degiel

Ważniejsze źródła:

G.P. Kubalski, Zarys dziejów klucza jabłonowskiego, (w:) Chotomów, Jabłonna od wieków razem, red. P. Cudna-Kowalska, Chotomów-Jabłonna, 1998, s. 7-42,

T. Kuligowska, Jabłonna Augusta, Jabłonna 2018,

S. Wojtowski, Moje jeździeckie wspomnienia, „Kłosy”, 1914, nr 1 i 5.

 

Patroni wydawnictwa:

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 5

  1. To gmina Jabłonna na taki artykuł wydaje pieniądze? Gazeta sama z siebie nie mogła tego napisać, potrzebne jest dofinansowanie? Gmina Jabłonna też mogła sama napisać? Po co wydajemy wiec kasę na gazetkę gminną? Rozrzutność wójta jest porażająca.

  2. To jest właśnie Jabłonna… syf, dziadostwo i nieudolność władz gminnych oraz gospodarzy PANu… RUINA!!! Stajnie jako jedyny obiekt nie zniszczony podczas II Wojny Światowej, został później zaniedbany całkowicie i zrujnowany, a w latach 90-tych zapadł się i dalej popada w zapomnienie… jak by był gospodarz to by zadbał nad tym cennym zabytkiem z lat 30. XIX wieku. Przecież można pozyskiwać dotacje Unijne, a tu nic się nie dzieje. Niech PAN się uczy od księży jak pozyskują fundusze i remontują kościoły.

    • A sam Pałac w jakim jest stanie? A oranżeria? A domek Chiński – ktoś widział z bliska? to jest dopiero ruina! Byłem ostatnio i widziałem, nic do lat się nie robi, aż żal na to patrzeć. Zespół parkowy również jest strasznie zaniedbany, dziczeje, drzewa historyczne się łamią, bo są nie przycinane i konserwowane, alejki zarosły, a ławek i oświetlenia brak. Niestety ale trzeba stwierdzić fakt, że pomimo wielu zaniedbań w PRLu bardziej dbali o cały zespół pałacowo-parkowy w Jabłonnie. A teraz zero odpowiedzialności, pamiętajmy ze mamy już lata 20. XXI wieku.

  3. Uwierzcie mi ja by Pałac był w granicach nie tej nieudolnej gminy, tylko np. Legionowa czy Warszawy, to dawno pozyskali by dotacje. Władze gminne i radni nic nie działają i nie pomagają dyrekcji Państwowej Akademii Nauk, dla dobra mieszkańców Jabłonny, aby pozyskać dotacje unijne.

  4. Jabłonna nie miała i niestety nie ma gospodarza. Obecny Wójt tylko się lansuje. Tak wiec mamy tylko godny pożałowania spektakl w internecie i na każdych imprezach, a toniemy w reklamach, rozpadających się budynkach gminnych przy Zegrzyńskiej i Modlińskiej i pseudo ścieżce rowerowej pomalowaną farbą, z której nikt nie chce korzystać. Trzeba jasno powiedzieć mamy słabe wójta, która nie dba o to.

Dodaj komentarz