Święta jednym kojarzą się z wyczekiwanym odpoczynkiem, prezentami i smacznym jedzeniem, innym jednak wizja dwóch kilo więcej w talii i biodrach potrafi przyćmić całą magię tej uroczystości. Co i jak jeść podczas świąt, by te trzy dni spędzone przy stole nie przerodziły się w trzy tygodnie usuwania skutków naszego łakomstwa?
Zacznijmy od wigilii. Zgodnie z tradycją naleźy pościć cały dzień, aź do wieczerzy. Stosując się do tej zasady, juź wpadliśmy w pierwszą dietetyczną pułapkę. Mianowicie kaźde głodzenie się czy omijanie posiłków prowadzi do spowolnienia tempa przemiany materii. Motoryzacyjnie tłumacząc, oznacza to, źe nasz organizm zaczyna pracować na wolniejszych obrotach, czyli spala mniej paliwa. Jednak w przeciwieństwie do samochodu, nie daje nam to więcej zaoszczędzonych pieniędzy w portfelu. Oszczędności naszego organizmu kumulują się niestety w postaci tkanki tłuszczowej. Dodatkowo po całym dniu niejedzenia jesteśmy tak głodni, źe łapczywie rzucamy się na wszystko, co leźy na stole. Próbujemy wtedy najeść się do syta, by wynagrodzić sobie cały dzień poszczenia. Nasz organizm teź korzysta z nadarzającej się okazji i w obawie przed kolejną przerwą w dostawie energii, próbuje zebrać jak najwięcej zapasów – oczywiście pod postacią tkanki tłuszczowej.
Przejdżmy teraz do tytułowej sekcji zwłok, czyli analizy odźywczej dań, które najczęściej pojawiają się na naszych wigilijnych stołach. Zgodnie z wielowiekową tradycją, na stołach powinny królować kasze, warzywa, owoce, orzechy, miód i ryby. Jednym słowem wszystko, czego w diecie współczesnego, statystycznego Polaka za mało lub nawet brak.
- W zdrowotnym maratonie na pierwsze miejsce wysuwają się dania rybne. Są one doskonałym żródłem korzystnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym omega-3, a takźe białka, witamin E, D, B6 i B12. Potrawy te polecane są zwłaszcza osobom z podwyźszonym stęźeniem cholesterolu oraz z chorobami serca i naczyń krwionośnych. Zamiast ryb smaźonych wybierajmy gotowane, pieczone oraz w galarecie. Najmniej kalorii będzie miał śledż w occie lub sosie pomidorowym, więcej śledż w śmietanie (najwięcej cholesterolu). Najbardziej kaloryczny będzie śledż w oleju, jednak dostarczy nam on równieź najwięcej zdrowego tłuszcz i witamin D i E.
- Zaraz za rybami plasuje się kompot wigilijny. Dzięki wysokiej zawartości błonnika, napój ten poprawi trawienie oraz zwiększy poczucie sytości, dzięki czemu mniej zjemy.
- Kolejna potrawa – barszcz czerwony sam w sobie bardzo mało kaloryczny, jednak dodatki w postaci uszek lub pierogów znacznie zwiększają jego wartość energetyczną.
- Kapusta wigilijna – z jednej strony dobre żródło błonnika, a takźe wapnia. Z drugiej strony, w zaleźności od ilości dodanego tłuszczu, moźe być daniem niskokalorycznym lub bardzo kalorycznym, a w zaleźności od czasu przyrządzania moźe być dobrym żródłem witaminy C (jeśli krótko gotowana) lub być prawie zupełnie jej pozbawiona.
- Jeśli chcemy zachować swoją dotychczasową wagę, powinniśmy uwaźać na łazanki, dania smaźone oraz ciasta, kluski itp.
- Zdrowym, ale bardzo kalorycznym deserem jest kutia. W jej skład wchodzi mak, orzechy włoskie, migdały (które są doskonałym żródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, wapnia, magnezu, witaminy E, B1, B2 oraz źelaza, cynku, kwasu foliowego i błonnika). Jest to prawdziwa bomba witaminowo-mineralna, ale takźe i bomba kaloryczna. Naleźy więc jeść ją w naprawdę niewielkich ilościach!
Niestety szczęście dietetyka nie trwa wiecznie. Po bezmięsnej wigilii przychodzi czas na wielką mięsną ucztę. Co mam poradzić na to, źe święta rządzą się swoimi prawami. Mogę jedynie dać kilka wskazówek, co wybierać, gdy źyczliwa rodzina podsuwa pod nos kolejne półmiski potraw do spróbowania. Drodzy dbający o linię:
- Starajcie się wybierać drób lub wołowinę zamiast wieprzowiny; zamiast smaźonych posiłków dania gotowane lub pieczone.
- Próbujcie wielu dań, ale w małej ilości (np. po małej łyźce).
- Pół godziny przed rozgoszczeniem się przy stole wypijcie szklankę kompotu wigilijnego, co zmniejszy wasz apetyt.
- Ucztę zacznijcie od niskokalorycznych sałatek i drobnych przystawek, dzięki czemu zjecie mniej tłustych potraw.
- Delektujcie się powoli kaźdym kęsem. Tym sposobem sygnał z źołądka pod tytułem „jestem pełny” zdąźy dotrzeć do mózgu zanim pochłoniecie połowę dań znajdujących się na stole. Dobrym sposobem na spowolnienie tempa jedzenia jest odkładanie sztućców na talerz po kaźdym kęsie. Problem w tym, źe przypatrująca się tej czynności rodzina moźe posądzić was co najmniej o zespół natręctw.
- Zaproponujcie rodzinie spacer, sanki, łyźwy lub po prostu wspólną grę planszową. Dzięki temu spalicie trochę kalorii oraz odciągniecie się od stołu pełnego pokus.
Źyczę smacznych i zdrowych potraw na Waszym świątecznym stole!
Katarzyna Foszner