Tłusty czwartek, ale tylko pod jednym warunkiem…

pączki

Tłusty czwartek to dzień, w którym mamy przyzwolenie na objadanie się tłustym jedzeniem, a po tej rozpuście zaczynać się powinien 40-dniowy post. Niestety obecnie tylko 38% Polaków rezygnuje z jedzenia mięsa w postne piątki, a całkowicie, we wszystkie dni Wielkiego Postu, mięsa wystrzegają się już tylko nieliczni. Większość z nas unika więc rygorystycznych nakazów, za to te przyjemne wprowadzamy w życie bez problemów i to często z podwójną mocą – kto z nas odmówi bowiem pączka w tłusty czwartek?

 

Odchodząc całkowicie od kwestii religijnych, jeden dzień tłustego obżerania się, po którym następowałaby restrykcyjna dieta, jest, z punktu widzenia dietetyka, sytuacją do przyjęcia. Problem pojawia się jednak, kiedy przez cały rok nie odmawiamy sobie tłustego mięsa i łakoci, a w dniach świątecznych dokładamy drugie tyle kalorycznych posiłków. Choć większości z nas wydaje się, że je zdrowo, to ponad połowa zjada przez cały rok za dużo tłuszczu i białka i te statystyki nie zmieniają się nawet w dni postu. Efekt tego widzimy na ulicach i w szpitalach – 50% Polaków ma nadwagę, 20% otyłość, 75% cierpi na nadciśnienie tętnicze, a 42% ma chorobę wieńcową.

Jeśli chcemy więc świętować Tłusty Czwartek, wprowadźmy też w życie Wielki Post. Niech to nie będzie jednak głodówka lub życie o chlebie i wodzie. Takie ograniczenia spowolnią naszą przemianę materii, co po okresie poszczenia spowoduje gwałtowne przybieranie na wadze. Dodatkowo bardzo restrykcyjne diety nie dostarczają nam w odpowiednich ilościach wszystkich składników odżywczych. Jedzenie więc np. samego chleba przez dłuższy czas może spowodować niedożywienie, anemię lub osteoporozę.

Najrozsądniejszym sposobem poszczenia, tak żeby nie odbiło się to na naszym zdrowiu, jest wprowadzenie diety tzw. semiwegetariańskiej. Polega ona na eliminacji mięsa, ale dopuszcza jedzenie ryb, jaj i nabiału, przez co nie powoduje wielkiej rewolucji w naszym życiu. Uwagę należy jednak zwrócić, że taka dieta nie polega na samym wykluczeniu mięsa. Zawsze, gdy eliminujemy jakiś produkt, musimy w jego miejsce wprowadzić inny. W tym przypadku mięso zastępujemy nasionami roślin strączkowych, takimi jak fasola, soczewica, groch, soja. Produkty te dostarczają dobrej jakości białka, ale w przeciwieństwie do mięsa nie zawierają cholesterolu, którego nadmiar w diecie prowadzi do miażdżycy, udarów i zawałów. Wręcz przeciwnie, rośliny strączkowe są bogatym źródłem błonnika, którego duża ilość w diecie może chronić nas przed tymi i wieloma innymi chorobami. Dwa razy w tygodniu, zamiast nasion roślin strączkowych, może pojawić się ryba. Poza tym, niech nasz jadłospis obfituje w warzywa i produkty z pełnego ziarna (kasze, pełnoziarniste pieczywo), nie zapominajmy o odtłuszczonym nabiale, osłody niech dodają owoce, a zamiast tłustych i słonych przegryzek, typu chipsy i krakersy, jedzmy orzechy i pestki (dyni, słonecznika).
W dni poza postem jedzmy mięso, ale w ograniczeniu – nie więcej niż 150g dziennie. Unikajmy wieprzowiny (boczek, karkówka, żeberka). Pamiętajmy, że mięso samo w sobie jest tłuste. Pilnujmy więc, by nie dodawać do niego już więcej tłuszczu – np. do smażenia, okraszania czy sosów. Starajmy się co najmniej dwa razy w tygodniu zamiast mięsa zjeść rybę. Przy zachowaniu tych zasad w ciągu roku, ani w Tłusty Czwartek, ani w żadne inne święta nie odbiją się źle na naszym zdrowiu i figurze.

Życzę wszystkim rozpustnego Tłustego Czwartku, pozbawionego wyrzutów sumienia i niestrawności, ale pod warunkiem zastosowania się do zasad zdrowej diety w pozostałe dni roku, zwłaszcza podczas Wielkiego Postu.

Dietetyk, mgr Katarzyna Foszner