Wszyscy pamiętają wspaniałe chwile polskiego sportu, gdy chodziarz Robert Korzeniowski, aż czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie, Sidney i Atenach. W jego ślady chce pójść Adrian Błocki, mieszkaniec Legionowa. 5 maja w chińskim Taicang zdobył brązowy medal podczas Drużynowych Mistrzostw Świata w Chodzie Sportowym.
Legionowianin, olimpijczyk z Rio de Janeiro, który reprezentuje barwy katowickiego AZS-u AWF, wraz z kolegami z drużyny: Rafałem Augustynem (7 miejsce), Rafałem Sikorą (11 miejsce), stanął na najniższym stopniu podium! Sam zajął 19 lokatę w imprezie.
– Razem z kolegami z drużyny startowaliśmy na dystansie 50km. Przez dłuższą część trasy zajmowaliśmy 3 miejsce drużynowo. Pod koniec dystansu spadliśmy o jedną lokatę. Z tą myślą również kończyłem dystans (trenerzy informowali mnie na bieżąco, że jesteśmy na 4 miejscu). Nie miałem jednak żalu – przed startem w ciemno obstawiłbym 6 lokatę. Ostatecznie dowiedzieliśmy się o medalu dopiero kilkanaście minut po ukończeniu rywalizacji. Poddaliśmy się euforii – powiedział bardzo szczęśliwy Adrian Błocki.
Regulaminowe zawiłości
Polacy mieli identyczną liczbę punktów z Chińczykami. Punkty przyznawane są za kolejność dochodzenia do mety (jeśli ktoś dojdzie na 3 pozycji to ma 3 punkty). W drużynie punkty się sumują. Polacy, tak samo jak Chińczycy zdobyli 37 punktów. W regulaminie jest punkt, w którym jasno określono, że jeśli dwie drużyny mają taką samą ilość punktów, wygrywa ta, która pierwsza ukończyła dystans. Trzeci zawodnik z polskiej drużyny był przed trzecim zawodnikiem z chińskiej drużyny. – Tym sposobem mogliśmy stanąć na podium, a gospodarze obeszli się smakiem i wylądowali na 4 miejscu. Ten medal to moje największe osiągnięcie i jestem z siebie dumny. Ten sukces pokazuje, że warto ciężko pracować, warto marzyć i dążyć profesjonalnie do swoich celów – posumował chińską rywalizację legionowianin. I dodał – Dziękuję trenerowi i przyjacielowi Pawłowi Grzonce – za wolontariat w pracy ze mną – to nasz wspólny sukces, więc brawo my. Dziękuję rodzinie: szczególnie kochanej Weronice i synkowi, rodzicom, teściom, za wiarę i wytrzymałość godną… długodystansowca, bo mieć sportowca w rodzinie nie jest łatwe. Wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki: łatwiej znosi się wszystkie trudy, gdy się wie, że są ludzie którym to co robię nie jest obojętne. Dziękuję tym, którzy ze mną pracowali i wspierali: Niezliczonej ilości fizjoterapeutów (w tym Maciej Wojtkowski), psychologowi Dariuszowi Nowickiemu, który nauczył mnie kilku rzeczy, trenerom kadrowym za dobrą współpracę, firmie Nessi za bardzo cenne wsparcie.
Pierwszy medal w historii
Błocki po przejściu 40km znacznie osłabł, ale determinacja i upór pozwoliły mu ukończyć ten morderczy dystans. Sam przyznaje, że nie był to idealny start indywidualnie, ale przede wszystkim liczyła się drużyna. To pierwszy polski medal w historii zdobyty na Drużynowych Mistrzostwach Świata.
[tekst Weronika Błocka, oprac. Michał Machnacki]