Wywiad z Pawłem Kozarzewskim: Lojak na motoparalotni

Paweł Kozarzewski - fot. 1

Paweł Kozarzewski

Paweł Kozarzewski mieszka w Zalesiu Borowym w gminie Serock. Ma 28 lat, a wszyscy mówią na niego Lojak. Zapalony motocyklista. Od 2,5 roku jest pilotem motoparalotni, na której miał latać jedynie rekreacyjnie.

Jest mistrzem fotografii. Bierze udział w licznych konkursach organizowanych na terenie Powiatu Legionowskiego, a także w National Geographic. Właśnie dla zdjęć zaczął latać na motoparalotni. Wkrótce okazało się, że latanie na niej wciągnęło go bardzo i dzięki temu osiągnął wiele sukcesów sportowych.

Michał Machnacki: Pilot motoparalotniowy… no właśnie, kim jest pilot motoparalotniowy? Proszę, przybliż czytelnikom Gazety Powiatowej na czym ten sport polega, co to za dyscyplina sportu?
Paweł Kozarzewski: Motoparalotniarstwo jest stosunkowo młodym sportem mikrolotowym, jest pochodną paralotniarstwa. Piloci uprawiający loty swobodne, czyli z wykorzystaniem prądów wznoszących wpadli na pomysł, że nie muszą być do końca zależni od termiki i tak postał napęd, a tym samym narodziło się motoparalotniarstwo. Jest to najtańsza forma latania z silnikiem w Polsce, bardzo mobilna i dająca wiele frajdy, a przede wszystkim poczucie wolności. Pilotem motoparalotni może być każdy. Nie ma ograniczeń wiekowych, są piloci, którzy swoją przygodę zaczynają w wieku 80 lat, nie są wymagane żadne badania wystarczy zapisać się na kurs, zdać egzamin zakupić sprzęt i można latać samemu. Kobiety są również dobrymi pilotami. Osoby, które chciałby zacząć przygodę z motoparalotniarstwem mogę wesprzeć merytorycznie, dane kontaktowe można znaleźć na mojej stronie zawodniczej www.pawelkozarzewski.pl, w zakładce kontakt.

Na twoim koncie liczne sukcesy sportowe. Jaki etap sportowy trzeba przejść, żeby być Mistrzem Świata?
Moja kariera zawodnicza pojawiła się tak jak latanie przez przypadek. Gdy zaczynałem przygodę z tym sportem nawet nie miałem pojęcia, że mamy swoją Kadrę Narodową. Pogoń za adrenaliną sprawiła, że wystartowałem w swoich pierwszych zawodach, niestety nie byłem czarnym koniem tej imprezy, nie udało mi się wygrać, ale to wystarczyło, aby chcieć wystartować w kolejnej imprezie. Później startowałem prawie we wszystkich imprezach w kraju, szło mi coraz lepiej, po udanym starcie w swoich pierwszych Mistrzostwach Polski otrzymałem propozycję powołania do Motoparalotniowej Kadry Narodowej PPG. I tak trafiłem pod skrzydła pilotów polskiej kadry, którzy są elitą wśród pilotów na całym świecie. Myślę, że wyniki sportowe będą doskonałą argumentacją, jesteśmy: Slalomowymi Mistrzami Świata 2013, Slalomowymi Mistrzami Europy 2014 oraz Klasycznymi Mistrzami Świata 2014, wszystkie nasze sukcesy można prześledzić na stronie kadry www.kadrappg.pl. Gdy trafiłem do KN było mi trochę lżej doskonalić swój kunszt pilotażu, ponieważ mogłem trenować pod okiem najlepszych pilotów na świecie dzięki temu szybciej mogłem osiągać coraz lepsze wyniki, by po prawie trzech latach treningu być dwukrotnym mistrzem świata. Droga po tytuły mistrzowskie nie jest łatwa. Kosztowała mnie wiele wyrzeczeń. Głównym moim sponsorem jestem ja sam, aby latać muszę pracować. Cały urlop w pracy wykorzystuję na wyjazdy na zawody, treningi, pokazy. Czasami jest bardzo trudno, ale jestem zawzięty i się nie poddaję. Latam dalej.

Żeby to wszystko osiągnąć musisz systematycznie trenować. Powiedz mi, jak wyglądają Twoje typowe codzienne treningi?

Nie mogę niestety trenować codziennie, przez pracę oraz pogodę. Głównie przez pogodę, bo to od niej jestem uzależniony. Nie latam, gdy wiatr jest większy jak 5 m/s oraz gdy pada deszcz lub mokry śnieg. Mój trening zależy od tego, do jakich zawodów się przygotowuję. Obecnie przygotowuję się do Slalomowych Mistrzostw Świata, które odbędą się na naszym „podwórku”, od 27 czerwca do 5 lipca w Legnicy. Latamy między 12-metrowymi dmuchanymi stożkami (pylonami), a formuła zawodów podobna jest do wyścigu RedBull AirRace. Musimy polecieć w jak najkrótszym czasie trasę slalomu między minimum 2 a maksymalnie 5 pylonami, które ustawione są w schemacie pięciu oczek na kostce do gry. Konkurencje te są bardzo widowiskowe, możemy je latać rano lub pod wieczór, kiedy powietrze jest spokojne. Po tych zawodach będą treningi nawigacyjne, czyli lot tylko z mapą po określonej trasie, często z deklaracją czasu, w której sekundzie lotu pojawimy się na danym punkcie trasy. Nie latamy z GPS-ami, loty również odbywają się po wschodzie lub przed zachodem słońca. Są jeszcze treningi ekonomiczne, które polegają na tym by jak najdłużej utrzymać się w powietrzu lub polecieć jak najdalej i wrócić przy ograniczonej ilości paliwa, te konkurencje oraz treningi rozgrywane są w trakcie dnia w południe, gdy jest tzw. termika.
Jeśli idę do pracy na godzinę 9.00, a zachód słońca jest około godziny 19.00, to jadę na szybki trening pylonowy lub nawigacyjny. Gdy idę do pracy na 12.00, zazwyczaj wstaję ok 4-5 rano, pakuję sprzęt i jadę lecieć nawigację zazwyczaj w miejscach, gdzie jeszcze nigdy lub bardzo dawno nie latałem, aby trudniej mi się nawigowało. Oprócz latania są jeszcze zajęcia na siłowni wzmacniające plecy i nogi. Napęd z paliwem waży ponad 40 kg. Pragnę uspokoić, że te „niezawodnicze” napędy ważą powyżej 15 kg.

Jak kosztowny jest ten sport? Czy ciężko znaleźć kogoś, kto mógłby wesprzeć Twoją pasję?
Jeśli chodzi o latanie rekreacyjne to sprzęt można skompletować za ok. 10-15 tysięcy zł. Oczywiście mówię tu o sprzęcie używanym, nowy to wydatek ok. 20 tysięcy zł za komplet. Zawodniczy sprzęt to już zupełnie inna liga cenowa, sam silnik to wydatek ok. 25 tysięcy zł, skrzydło ok. 10-15 tysięcy zł. Najlepiej jest posiadać dwa zestawy sprzętu, główny i zapasowy, ale niestety nie każdego stać na taki wydatek zwłaszcza, jeśli samemu finansujemy sobie nasze latanie zawodnicze. Kadra nie ma sponsora strategicznego, każdy z zawodników na własną rękę próbuje pozyskać dofinansowanie. Nasz sport, mimo iż szybko się rozwija, to jednak jest jeszcze niszowy. Robimy wszystko, aby to zmienić, będzie to również dla nas szansa na pozyskanie sponsorów.
W tym roku udało mi się pozyskać środki z urzędu powiatowego na zakup skrzydła treningowego. Będę na nim latał treningi nawigacyjne, a przy okazji reklamował Jezioro Zegrzyńskie na skrzydle.
Od początku swojej przygody z lataniem sportowym szukam sponsora strategicznego, który wsparłby mnie finansowo, co pozwoliłoby mi latać we wszystkich imprezach nie tylko na terenie polski, ale również zagranicą.

Czy tam wysoko w górze odczuwa się jakiś strach? Bo ja miałbym ogromne obawy, żeby otworzyć oczy.
I tu zaskoczę wszystkich – na motoparalotni nie odczuwamy lęku wysokości. Sprawdziłem na dwóch osobach, moim koledze oraz mojej mamie. Kolega od zawsze miał lęk wysokości, latał ze mną już dwa razy i powiedział, że to nie był nasz ostatni lot. A z mamą poleciałem z okazji Dnia Matki, myślałem, że nie odważy się polecieć, ale zaskoczyła mnie i siebie zarazem. Miał być to kilkuminutowy lot a ostatecznie przeciągnął się do kilkunastu minut i pewnie będą kolejne. Jeśli ktoś chciałby przełamać strach albo po prostu doświadczyć wolności zapraszam, mam sprzęt do lotów tandemowych z pasażerami. Posiadam wszystkie niezbędne uprawnienia, no i oczywiście certyfikowany wózek tandemowy oraz skrzydło.
Latania nie trzeba się bać, jestem wolontariuszem fundacji „Mam marzenie”, spełniamy lotnicze marzenia nieuleczalnie chorych dzieci, które nie mają żadnych obaw przed takim lotem.

Jakie jest największe sportowe marzenie Pawła Kozarzewskiego?
Mam kilka marzeń związanych z lataniem, w tym te sportowe. Z szalonych marzeń chciałbym polatać wewnątrz stadionu narodowego. Technicznie jest to możliwe by wystartować i wylądować z płyty stadionu. A jeśli chodzi o marzenia sportowe to mam dość ambitne plany na ten rok. W kalendarzu wśród imprez mamy Slalomowe Mistrzostwa Świata w Legnicy, Klasyczne Mistrzostwa Europy w Rumunii, no i grudniową imprezę w Dubaju World Air Games, gdzie może jechać tylko 5 najlepszych pilotów z danego kraju. Chciałbym zakwalifikować się do tej 5 i pojechać na WAG. Są też marzenia, którymi jeszcze nie mogę się pochwalić.
Ale oprócz tych marzeń sportowych chciałbym, aby mój sport był bardziej zauważalny i doceniany w naszym kraju. Pomimo tylu sukcesów wiele osób myli nasz sport z motolotniami lub spadochronami. Ministerstwo Sportu wraz ze wzrostem naszych osiągnięć obcina nam budżet na pokrycie kosztów wyjazdów na zawody lub opłacenie wpisowego. Dotowana jest piłka nożna, która nie jest naszą mocną stroną. Chciałbym, aby Motoparalotniowa Kadra Narodowa miała, chociaż połowę kibiców, którzy wspierają naszych piłkarzy, nasze zawody są widowiskowe, tuż przy publiczności a widok kilkudziesięciu skrzydeł latających w jednym miejscu nie pozostaje niezauważony.
Mam świadomość, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim to się zmieni, ale też nie jestem obojętny. Organizuję spotkania pro bono w przedszkolach na terenie powiatu legionowskiego i nie tylko, opowiadam najmłodszym o mojej przygodzie z lataniem, mam nadzieję, że kiedyś ktoś z nich pójdzie tą samą drogą, co ja – i to jest również jedno z moich marzeń.

Czy gmina, z której pochodzisz w jakiś sposób Cię promuje, jako sportowca ze swojego terenu?
W zeszłym roku miałem swoje stoisko podczas dożynek gminnych tzn. Święta Darów Ziemi. Zostałem nagrodzony statuetką oraz listem gratulacyjnym przez burmistrza Serocka pana Sylwestra Sokolnickiego. Drobną nagrodę finansową za osiągnięcia sportowe przyznało mi miasto Toruń, ponieważ należę do sportowego stowarzyszenia Grupa Falco z Torunia, która zrzesza najlepszych pilotów sportów mikrolotowych w Polsce. Bardzo chętnie uczestniczę w imprezach masowych, gdzie oprócz swojej promocji mogę urozmaicić imprezę krótkim pokazem swoich umiejętności.
Życzę zatem Tobie spełnienia wszelkich sportowych marzeń.

Dziękuję.