Po nudnym i bezbramkowym meczu Legionovii przyszła pora na konferencję prasowa, na której trenerzy zgodnie stwierdzili, że był to mecz walki. Szkoda tylko, że brakowało emocji.
Dariusz Siekliński, trener Limanovii:
– Powiem tak, mecz się skończył wynikiem remisowym i myślę, że to raczej uczciwy i sprawiedliwy wynik. Nie mieliśmy wiele sytuacji, przeciwnik też nie. To była generalnie walka w środku pola. Staraliśmy się dużo grać piłką, nie zawsze nam to wychodziło. Strzeliliśmy też prawidłową bramkę, bo jeżeli z linii końcowej zawodnik dogrywa do gościa na drugi metr, to nie ma prawa być spalonego, linie spalonego wyznacz piłka. (Wyjaśnienia trenera co do pozycji spalonej nie są jednak do końca jasne i zrozumiałe – linie pozycji spalonej wyznacza bowiem przedostatni zawodnik, a nie piłka. – przyp. red.)
Marek Papszun, trener Legionovii:
– Nie z przypadku goście mają 23 punkty. W pierwszej połowie dali nam się trochę we znaki, bo byli to zawodnicy mobilniejsi, zdecydowanie szybsi od nas. Wygrywali te długie piłki, zbierali je, było z tym trochę zamieszania. Myślę, że w drugiej połowie zdominowaliśmy grę na boisku. Dużo sytuacji nie stworzyliśmy, ale te dwie-trzy były, tylko nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Wiadomo, że jest to naszym problemem. No i mecz zakończył się wynikiem remisowym, warto tu podkreślić trudne warunki i duże zaangażowanie obu zespołów. Szkoda, że nie padły bramki, tym samym kończymy spotkania u siebie. Mamy dwa starcia na wyjeździe, myślę że tam się przełamiemy i tę passę ciągłych remisów zakończymy zwycięstwem i spokojnie udamy się na przerwę zimową.
JP.