Legionovia KZB Legionowo w minioną sobotę podejmowała drużynę Rakowa z Częstochowy. Do 4 doliczonej minuty spotkania żadnej z drużyn nie udało się pokonać bramkarza rywali. Jednak przepiękny strzał Przemysława Mońki zza pola karnego przesądził, że trzy punkty pojechały do Częstochowy.
Na początku spotkaniu uczczono minutą ciszy śmierć zasłużonego działacza i trenera Legionovii Stanisława Laskowskiego.
W pierwszej połowie wiało nudą z murawy stadionu przy Parkowej. Akcji podbramkowych było jak na lekarstwo, a gra toczyła się przeważnie w środkowej części boiska. W 22 minucie piłka wylądowała w bramce gości strzeżonej przez Mateusza Kosa, ale sędzia główny spotkania odgwizdał ofsajd, nie uznając bramki dla gospodarzy.
Cios w doliczonym czasie gry
Raków Częstochowa lepiej prezentował się drugiej połowie. W 64 minucie słupek uratował miejscową drużynę po strzale Artura Pląskowskiego. Chwile później dobitkę Wojciecha Okińczyca obronił Mikołaj Smyłek. W 78 minucie w polu karnym Legionovii został faulowany były gracz Cracovii Dariusz Pawlusiński. Sam próbował wymierzyć sprawiedliwość, ale często w takich przypadkach poszkodowani nie wykorzystują rzutów karnych. I tak było tym razem. Pawlusiński nie przymierzył precyzyjnie i ponownie słupek uratował podopiecznych Roberta Pevnika. Ostatnie minuty to napór gości. W 4 doliczonej minucie na strzał zdecydował się Mońka. Futbolówka znalazła drogę do bramki Smyłka. Niestety „strzał życia” zawodnika Rakowa odebrał punkty legionowianom. Chwilę potem Kamil Dankowski musiał opuścić boisko po drugiej żółtej kartce… Raków Częstochowa nadal liczy się w walce o awans do 1 Ligi.