Drużyna Papszuna zbiła lidera. Legionovia – Pogoń Siedlce 5:1!

Legionovia_Swie_NDM_0_0_22

Legionovia Legionowo stała się w miniony weekend sprawcą ogromnej niespodzianki. Podopieczni trenera Marka Papszuna pokonali na własnym boisku lidera rozgrywek, Pogoń Siedlce, strzelając gościom aż pięć bramek i tracąc zaledwie jedną!
Pierwsze minuty spotkania z liderem drugiej ligi, Pogonią Siedlce, były dosyć wyrównane. Z początku Legionovia nie pozwoliła się zdominować teoretycznie silniejszemu rywalowi, a obie ekipy wymieniły między sobą kilka zaczepnych akcji, które nie stworzyły jednak większego zagrożenia podbramkowego. W kolejnych minutach coraz bardziej pachniało golem dla gospdoarzy. Po dobrym dryblingu w polu karnym Marcinowi Stańczykowi zabrakło trochę miejsca, aby oddać dobry strzał na bramkę gości. W czternastej minucie stało się to, czego mało kto spodziewał się przed pierwszym gwizdkiem- Legionovia objęła prowadzenie. Po dalekim wykopie Matrackiego do piłki dopadł Dawid Ryndak, dając prowadzenie swojej drużynie. Pogoń od razu rzuciła się do odrabiania strat, jednak po koronkowej akcji gości piłka minęła bramkę Matrackiego. Swoją sytuację miała też Legionovia, której do podwyższenia zabrakło jednak trochę szczęścia. Jeszcze mniej farta gospodarze mieli niestety w obronie. Po nieszczęśliwym i zbyt lekkim zgraniu piłki głową do bramkarza przez Marka Lendziona, miedzy zawodników Legionovii wpadł gracz Pogoni, Samuelson Odunka, który nie mógł nie skorzystać z takiej okazji i pokonał Matrackiego. W trzydziestej piątej minucie na tablicy widniał zatem remis, który utrzymał się tylko sześćdziesiąt sekund. Po bardzo dobrym podaniu od Adama Czerkasa jeszcze lepszym zagraniem popisał się Antonio Calderon, który skutecznie uciszył cieszących się chwile wcześniej zawodników z Siedlec. Rozpędzona Legionovia podkręciła jeszcze tempo meczu pod koniec pierwszej części gry. Na trzy minuty przed przerwą dobrym podaniem obsłużony został Czerkas, który w dobrym stylu przeczekał wślizg obrońcy i będąc sam na sam z bramkarzem rywali nie dał mu szans. Do przerwy 3:1.

Dobici w drugiej połowie

Początek drugiej połowy niewiele różnił się od startu pierwszej odsłony. Trener gości próbował ratować się zmianami w składzie, wprowadzając od początku dwóch świeżych zawodników. W graczach Pogoni z czasem wzrastała nerwowość, co przełożyło się na kilka złośliwych i niepotrzebnych fauli. W tym dniu Legionovia grała zbyt dobrze w obronie i skutecznie broniła wyniku. W akcjach gospodarzy brakowało jednak dobrego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. Nie zabrakło go na szczęście w siedemdziesiątej minucie, kiedy to zagranie z boku boiska wykorzystał Kamil Tlaga, nie myląc się pod bramką gości. Ta akcja wyraźnie podcięła skrzydła siedlczanom, który do tego momentu wierzyli jeszcze w wyrównanie wyniku. Legionovia zmęczona meczem powoli odpuszczała ataki, skupiając się na tym, żeby nie dopuścić gości w okolice własnego pola karnego. Dwie dobre okazje zmarnował w drużynie Legionovii Marcin Stańczyk, któremu zabrakło dwóch dobrych strzałów, żeby podwyższyć rezultat. W ostatniej minucie spotkania wynik ustalił za to Sebastian Janusiński – niekryty spokojnie zbliżył się do bramki, po czym zmieścił piłkę między bramkarzem, a słupkiem. Tym samym dobiegł koniec masakry wykonanej na graczach Pogoni Siedlce. W wykonaniu Legionovii był to nie zaprzeczalnie najlepszy mecz sezonu, a do pełni szczęścia tego dnia zabrakło chyba tylko dobrej pogody. Pozostaje mieć nadzieję, że równie dobre mecze Legionovia zaliczać będzie do końca sezonu. Zwycięstwo gospodarzy spowodowało małe przetasowanie w tabeli – miejsce Pogoni zajęła bowiem Siarka Tarnobrzeg. Zdobyte cenne trzy oczka dają legionowianom siódme miejsce w tabeli – nawet świetna wiosenna seria nie daje jednak pewności pozostania w drugiej lidze. Pomiędzy trzecim i dziewiątym zespołem w tabeli wciąż jest zaledwie pięć punktów różnicy i najdrobniejsze potknięcie może okazać się tragiczne w skutkach. W niedzielę Legionovię czeka wyjazdowe starcie z Concordią Elbląg, natomiast 17 maja podejmie ona na własnym boisku Stal Rzeszów.
JP.TP.