Start Otwock i Warta Sieradz, to kolejne kluby, które doznały goryczy porażki w starciu z Legionovią Legionowo – kolejno 2:1 i 1:0. Podopieczni trenera Marka Papszuna, po 7 kolejkach ligowych łódzko-mazowieckiej III ligi, zajmują pierwsze miejsce w tabeli z kompletem punktów i o 4 „oczka” wyprzedzają drużynę Sokoła Aleksandrów Łódzki.
Liczą się 3 punkty
Siedem spotkań i siedem zwycięstw – taki jest bilans drużyny „biało-żółto-czerwonych” w tym sezonie. Ekipa z Parkowej jest jedną z dwóch w Polsce (!), obok pierwszoligowej Floty Świnoujście, które po 7 meczach nie straciły jeszcze punktów. W minionym tygodniu sztuki pokonania Legionovii mógł dokonać Start Otwock, ale nie wykorzystał ostatecznie swojej szansy. Mimo, że to gospodarze jako pierwsi stworzyli sobie dogodną okazję do zdobycia gola – w 10 minucie z rzutu wolnego z 16 metrów wprost w bramkarze uderzył Paweł Tomczyk – to jednak na prowadzenie, zaledwie 4 minuty później, wyszła drużyna przyjezdnych. Wszystko zaczęło się od straty Macieja Golińskiego w środku pola, piłkę przejął Bartosz Bobrowski i ruszył lewym skrzydłem, gdzie wymienił ją jeszcze na jeden kontakt z Michałem Zapaśnikiem, po czym znalazł się sam na sam z Błesznowskim i nie dał mu szans na interwencję. Jakby tego było mało, z powodu urazu plac gry musiał opuścić jeden z najbardziej aktywnych graczy gospodarzy, Sebastian Janusiński – w jego miejsce wszedł Łukasz Barankiewicz. W 20 minucie na boisku nieco się zagotowało – wychodzący sam na sam z legionowskim bramkarzem napastnik z Otwocka, Michał Zapaśnik, został zaatakowany wślizgiem przez Błesznowskiego – sędzia jednak faulu się nie dopatrzył, co rozwścieczyło zawodników Startu. W efekcie podważania decyzji arbitra, z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał strzelec pierwszego gola, Bobrowski, a w dalszej części meczu sędzia pokazał jeszcze żółty kartonik dwóm piłkarzom na ławce rezerwowych Startu i usunął z ławki jednego z członków sztabu szkoleniowego przyjezdnych. Stratę jednego gracza rywala próbowała wykorzystać ekipa Legionovii i zaczęła przyspieszać tempo gry. Upragnione wyrównanie przyszło jednak dopiero w 44 minucie, gdy po dobrej kombinacji na strzał zdecydował się Broniszewski, bramkarz wybił piłkę przed siebie, a tam czekał już Mateusz Sołtys, który skierował ją wprost do siatki. Po przerwie gospodarze nie zwalniali tempa, tymczasem drużyna gości zdecydowała się na obronę wyniku. Niezwykle ciężko grało się Legionovii z przeciwnikiem, który bronił się najdalej 25 metrów od swojej bramki. Po wielu próbach podopiecznym trenera Papszuna w końcu udało się wyjść na prowadzenie – w 66 minucie z rzutu rożnego Broniszewski szybko zagrał do Golińskiego, a ten świetnym uderzeniem z 20 metrów umieścił piłkę w siatce bezradnie interweniującego Bułki. Pod koniec spotkania gospodarze mieli jeszcze dwie bardzo dobre okazje do podwyższenia wyniku – najpierw w 89 minucie po precyzyjnym podaniu od Broniszewskiego sam na sam z golkiperem znalazł się Tlaga, ale zamiast precyzji wybrał siłę i uderzył wysoko ponad bramką, a potem w doliczonym już czasie gry, legionowianie wychodzili 3 na 1 z bramkarzem gości, na zmoczonej murawie poślizgnął się Kalinowski i oddał piłkę za darmo. Chwilę później sędzia zakończył mecz.
Bezradna Warta
Tymczasem od początku spotkania z Wartą Sieradz, Legionovia narzuciła swoje warunki i kontrolowała przebieg meczu, długo utrzymując się przy piłce. Mimo wielu sytuacji bramkowych na początku gry, wynik pozostawał bez zmian aż do 37 minuty. Piękne podanie Jakuba Jasińskiego na bramkę zamienił wtedy niezawodny Paweł Tomczyk. Dla kapitana Legionovii było to 4 trafienie w obecnym sezonie. Piłka jeszcze dwukrotnie tego dnia znajdowała drogę do bramki graczy z Sieradza, jednak arbiter spotkania dopatrzył się pozycji spalonych w obydwu przypadkach. W zespole Legionovii w tym meczu zadebiutował Bartosz Szydłowski, oraz wychowanek klubu Martin Koćmierowski.
Tomek Piwnikiewicz